Rolę pośrednika między wyborcami a magistratem przyjął na siebie radny Krzysztof Grylak.
- Chcieliśmy przedstawić burmistrzowi problemy mieszkańców ul. Szerokiej w kontekście przyszłorocznego budżetu – tłumaczył radny Krzysztof Grylak, któremu udało się doprowadzić do spotkania zainteresowanych z włodarzem.
Jego zdaniem, im prędzej zacznie się planować wydatki, tym większa jest szansa, by zrealizować faktyczne potrzeby społeczności miasta. W przypadku ul. Szerokiej to przede wszystkim infrastruktura – nie ma tu ani kanalizacji sanitarnej, ani deszczowej.
- Ulica Szeroka nie spełnia wymogów ruchu samochodowego i pieszego. Na jezdni są zarówno samochody, piesi, jak i... dziury. Trzeba rozwiązać problem komunikacji pieszej wzdłuż naszej ulicy – mówił jeden z mieszkańców.
- Płyty są, to bardzo dobrze. Ale były kładzione 20 lat temu. Jeździ po nich ciężki sprzęt, bo kolejni mieszkańcy budują swoje domy. Czy zatem w perspektywie rocznej czy kilkumiesięcznej będą finanse, by naprawić nawierzchnię? Czy będzie chodnik? – wtórował mu inny mieszkaniec. – Dzieci chodzą ze szkoły. Jeśli samochód najedzie na pręt wystający z betonowej płyty, a porusza się nawet z niedużą prędkością, to może dojść do nieszczęścia.
- Nasza ulica jest traktowana po macoszemu. Nikt nie sprząta, nawet firmy, które instalują sieci – nie sprzątają. Sami robimy porządki. Ale krzaki, przez które dzieci nie mają gdzie uciec, gdy jedzie samochód, rosną na miejskim terenie – dodał kolejny właściciel domku z ul. Szerokiej.
Zdaniem włodarza, nie wszystko jest takie proste.
- Problemy są charakterystyczne dla całej dzielnicy Wielbark. Były to dziewicze tereny przeznaczone na działki budowlane – przypomniał Andrzej Rychłowski, burmistrz Malborka. – Ja i radni staramy się, by rozwój miasta był wszechstronny, nie możemy tylko budować i remontować dróg, musimy realizować inne zadania. Nawet gdyby tu przyszedł święty, to pieniędzy nie znajdzie. Urząd Miasta nie ma drukarni, w której drukuje się banknoty. Dlatego nie mogę niczego obiecywać, bo byłbym niepoważny. Będziemy szukać środków na bieżące działania. Na chodnik i całą infrastrukturę przyjdzie nam poczekać. Na typowo porządkowe sprawy szybko załatwimy.
Jak tłumaczy włodarz, zanim jakakolwiek inwestycja zostanie zakwalifikowana do realizacji, potrzebny jest choć wstępny kosztorys. Dlatego zanim magistrat podejmie jakiekolwiek kroki, by ulżyć mieszkańcom ul. Szerokiej, będzie tam przeprowadzona wizja lokalna.
- Gdy tylko przyjrzymy się sytuacji, będziemy znali konkrety co do potrzebnych inwestycji – tłumaczył burmistrz Rychłowski.
- Musimy mieć plan przedsięwzięć, które będą realizowane w mieście w ciągu pięciu czy 10 lat. Przecież wiadomo, że pieniędzy jest mało. Ale gdy będzie taki harmonogram, mieszkańcy będą wiedzieli, że np. za pięć lat będzie kanalizacja, a za 10 lat – droga. Jeśli nie teraz, to może następne pokolenie będzie je w końcu miało – komentował radny Jan Tadeusz Wilk.
Niestety, spotkanie z burmistrzem nie rozwiało wątpliwości mieszkańców, że w najbliższym czasie coś zmieni się w ich otoczeniu.
- Dyskusja nie doprowadziła do niczego – podsumował jeden z uczestników debaty. – A przecież chcemy mieć chodnik, by bezpiecznie się poruszać. Bezpieczeństwo jest przecież najważniejsze.
Reklama
Szeroka pełna problemów, a burmistrz rozkłada ręce
Mieszkańcy ul. Szerokiej skarżą się, że nie mogą bezpiecznie dojść i dojechać do swoich domów. Chcą wiedzieć, kiedy władze miasta rozwiążą ich wieloletnie kłopoty. Ale włodarz rozkłada ręce: nie mamy pieniędzy.
- 24.04.2012 12:58 (aktualizacja 01.04.2023 08:34)
Napisz komentarz
Komentarze