- Jak rozpoczęła się twoja przygoda z muzyką w Państwowej Szkole Muzycznej I st. w Malborku?
- Do zgłoszenia się na egzamin wstępny do PSM I st. w Malborku zachęciła mnie Dorota Grochecka, którą poznałam będąc w zerówce. To ona pierwsza zapoznała mnie z fortepianem i wpadła na pomysł, że, choć nie widzę, mogłabym uczyć się w szkole muzycznej. Udałam się więc na egzamin wstępny i zostałam przyjęta. Od września 2002 r. rozpoczęłam naukę w klasie fortepianu Anny Mocarskiej.
- Jesteś pierwszą uczennicą, która jako osoba niewidoma otrzymała dyplom ukończenia. Jak wspominasz naukę w szkole muzycznej?
- Początki nie były łatwe. Trudno było mi, jako osobie niewidomej, zrozumieć prawidłową technikę gry. Należało zadbać o odpowiedni układ ręki i postawę przy instrumencie. Na szczęście, pani Ania od początku pilnowała mnie w tych kwestiach i wymyślała różne metody, które pomagały mi to wszystko zrozumieć. Początkowo na lekcjach posługiwałyśmy się jedynie dyktafonem, na który pani Ania nagrywała mi utwory, których następnie uczyłam się na pamięć. W drugim roku nauki pojawiła się jednak możliwość uczestnictwa w kursie nut brajlowskich, odbywającym się w Gdańsku. Oczywiście skorzystałam z tej możliwości, a pani Ania pojechała wraz ze mną i razem uczyłyśmy się, jak pisać nuty brajlem. Naturalnie, jak chyba w przypadku każdego, było wiele momentów trudnych, gdyż nauka w szkole muzycznej wymaga wiele czasu i poświęcenia, a do ćwiczenia na instrumencie niezbędna jest wytrwałość i cierpliwość. Sądzę jednak, że było to sześć bardzo owocnych dla mnie lat, kiedy wiele się nauczyłam, a to wszystko zawdzięczam wspaniałej atmosferze i cudownym ludziom, którzy zaangażowali się w to, aby mi jak najbardziej pomóc.
- Których nauczycieli wspominasz najmilej i dlaczego?
- Do takich osób, oprócz wspomnianej pani Ani, mogę również zaliczyć Joannę Brożyńską, która uczyła mnie kształcenia słuchu. Lekcje z tego przedmiotu (choć dla wielu trudne i nieciekawe) z panią Asią stawały się wyjątkowe. To ona wprowadziła mnie w świat interwałów, akordów i gam. Oprócz tego, że pani Asia jest bardzo dobrym pedagogiem, przede wszystkim wspominam ją jednak jako niezwykłą, bardzo ciepłą i otwartą osobę. Zawsze była mi przychylna i po dziś dzień utrzymujemy kontakt. Kolejnym bardzo ważnym dla mnie przedmiotem były audycje muzyczne. Prowadziła je Ewa Heller. To właśnie dzięki niej zafascynowała mnie historia muzyki, która dziś jest moim ulubionym przedmiotem w szkole II st. i z którą pragnę związać swoją przyszłość.
- Kiedy zrodził się pomysł dalszego kształcenia muzycznego?
- Im bliżej było końca szkoły I st. w Malborku, tym częściej myślałam, co dalej. Zastanawiałam się nad kontynuowaniem mojej edukacji muzycznej, jednak nie było to z pozoru takie łatwe ze względu na odległość dzielącą mnie od szkoły w Gdańsku, którą brałam pod uwagę. To pani Ania Mocarska wpadła na pomysł, że sprawdziłabym się w grze na organach. Początkowo byłam do tego nastawiona sceptycznie – organy to w końcu taki wielki i trudny instrument. Jednak z czasem przekonałam się, że może być to dla mnie droga na kolejne sześć lat, a może i dłużej. Po wielu stresach, jakie przyniosły ze sobą egzaminy wstępne wreszcie dostałam się! Oczywiście, przez cały ten czas wspierali mnie wszyscy nauczyciele i dodawali otuchy wtedy, gdy nie wierzyłam, że mi się uda. Dziś muzyka jest wciąż obecna w moim życiu. Dwa razy w tygodniu dojeżdżam do szkoły w Gdańsku. Owszem, bywa trudno pogodzić liceum z rozkładem PKP i planem lekcji w szkole muzycznej, ale sądzę, że to poświęcenie warte jest efektów, jakie przynosi. Uczę się gry na organach w klasie prof. Peruckiego. W maju tego roku zdałam już dyplom z fortepianu. Poza tym uczestniczę w zajęciach z przedmiotów teoretycznych. Nie są one łatwe, jednak myślę, że gdyby nie podstawy, które otrzymałam w malborskiej szkole, byłoby mi o wiele trudniej. Swoją przyszłość także pragnę związać z muzyką – z historią muzyki oraz z grą na organach. Muzyka to jeden z czynników, bez którego nie wyobrażam sobie życia. Daje mi ona siłę do walki z trudnościami, jakie przynosi życie. Gdy ją wykonuję, pozwala mi wyrazić siebie i swoje emocje. Staram się żyć tak, aby udowodnić innym, ale przede wszystkim sobie, że niewidzenie nie musi stanowić żadnej przeszkody w realizacji moich pasji i spełnianiu marzeń.
- Jakie jest Twoje motto życiowe, według którego rozpoczynasz każdy kolejny dzień?
- Nie chcę zmarnować ani chwili, którą otrzymałam. Odzwierciedla to moje motto życiowe, czyli cytat z wiersza Zbigniewa Herberta: „Ocalałeś nie po to, aby żyć. Masz mało czasu. Trzeba dać świadectwo
Reklama
Bez muzyki nie wyobrażam sobie życia
O jej sukcesach muzycznych nie trzeba przypominać. Były to m.in. nagradzane występy podczas konkursów dla młodych i utalentowanych wokalistów. Tym razem Milena Wiśniewska dzieli się swoimi wspomnieniami z zajęć w szkole muzycznej w Malborku. To właśnie ona była pierwszą niewidomą osobę, która otrzymała dyplom tej szkoły.
- 29.06.2012 13:55 (aktualizacja 12.05.2023 22:28)
Napisz komentarz
Komentarze