Radny Jerzy Czernik pytał podczas ostatniej sesji o reklamę wielkopowierzchniową umieszczoną na ścianie zabytkowej budowli przy ul. Armii Krajowej 92. Choć kamienica znajduje się w katastrofalnym stanie technicznym, wciąż nie ma zgody państwowych służb konserwatorskich na jej rozbiórkę, choć władze miasta zabiegają o to od lat. Jednak bez względu na to, czy obiekt jest ruiną, czy też nie, w Polsce umieszczanie reklam na zabytkach wpisanych do rejestru zabytków poddane jest szczególnym obostrzeniom prawnym. Zagadnienie to normuje wiele aktów prawnych, z których najistotniejszą rolę odgrywa ustawa o ochronie zabytków i opiece nad zabytkami. Zgodnie z art. 36 ust. 1 pkt 10, umieszczanie reklam na zabytku wpisanym do rejestru zabytków wymaga pozwolenia wojewódzkiego konserwatora zabytków. Jest ono wydawane na wniosek władającego nieruchomością, czyli osoby fizycznej lub jednostki organizacyjnej posiadającej tytuł prawny do korzystania z niej.
- Kto personalnie wydał zgodę na umieszczenie na budynku przy ul. Armii Krajowej 92 banera jednej z organizacji partyjnych? - pytał radny Jerzy Czernik w swojej interpelacji. - Czy w tym przypadku uzyskano zgodę wojewódzkiego konserwatora zabytków? A jeśli tak, to ile reklamujący się zapłacił?
Ewelina Tałałaj, miejski konserwator zabytków, potraktowała ten sygnał bardzo poważnie. Po przeanalizowaniu dokumentów okazało się, że umowa z firmą zajmującą się wynajmowaniem powierzchni reklamowych została zawarta przez Zakład Gospodarki Komunalnej i Mieszkaniowej w 1994 r. A więc jeszcze przed zaostrzeniem przepisów dotyczących zabytków, które zawiera nowelizacja ustawy o ochronie zabytków i opiece nad zabytkami z 2003 r.
- Zwróciliśmy się do wojewódzkiego konserwatora zabytków, jak podejść do tej sprawy – tłumaczy Ewelina Tałałaj.
Choć służby konserwatorskie starają się chronić historyczne obiekty przed krzykliwymi reklamami, to jednak zdarzają się odstępstwa. Przykładem podanym przez miejską konserwator jest kamienica przy ul. Mickiewicza 21. Tam zgodę na umieszczenie reklamy wydano, jednak z zastrzeżeniem, że pieniądze pochodzące z wynajmu powierzchni mają być przeznaczone na remont budynku.
- Takie reklamy są wówczas dopuszczalne – mówi Ewelina Tałałaj.
Ale jest jest jeszcze jedno zastrzeżenie, które zabezpiecza i zabytki, i miejską przestrzeń publiczną przed zaśmiecaniem nadmierną liczbą szyldów, banerów i przypadkowych wielkich tablic. To miejscowe plany zagospodarowania przestrzennego. Coraz częściej, zwłaszcza w tych uchwalanych ostatnio, znajdują się zapisy zakazujące umieszczania reklam, a prowadzący działalność gospodarcza na danym obszarze muszą ograniczyć się do wywieszania skromnych szyldów. Dlatego sytuacja każdego budynku będzie analizowana oddzielnie.
- Sprawdzimy reklamy znajdujące się na miejskich obiektach wpisanych do rejestru zabytków i do gminnej ewidencji zabytków – zapowiada Ewelina Tałałaj. - Skoro wymagamy od innych, to nie możemy pozwolić, by na naszych budynkach znajdowały się reklamy wielkoformatowe.
Zupełnie nowym narzędziem walki z tymi, którzy dość niefrasobliwie traktują wspólną przestrzeń, przez co chwilami można dostać oczopląsu, jest tzw. ustawa krajobrazowa. Ma ona pomóc administracji samorządowej w uporządkowaniu m. in. obecności reklam w przestrzeni publicznej oraz pozwolić zadbać o ład przestrzenny i ochronę krajobrazu w miastach. Władze Malborka przygotowują projekt uchwały dotyczącej reklam. Na razie nie ma decyzji, czy kwestia chaosu reklamowego, z jakim mamy do czynienia w przypadku zabytków, będzie uregulowana dopiero po jej przyjęciu, czy też umowy na wynajem powierzchni będą wypowiadane „od ręki”. To zależy m.in. od oceny skali tego zjawiska.
Napisz komentarz
Komentarze