- W stawce Bartosz Samp miał 14 rywali, z czego najmocniejsi to mistrz świata z 2014 r. Adrian Pawlicki z Opalenicy i mistrz Europy juniorów, reprezentant Opola, Łukasz Krawczyk. W rwaniu Bartosz Samp zdeklasował rywali, zaliczając wszystkie trzy podejścia kolejno na 140, 144 i dające złoty medal – 146 kg. Mistrz świata Adrian Pawlicki również zaliczył 146 kg, jednak był nieco cięższy od naszego reprezentanta i musiał zadowolić się srebrnym medalem – relacjonuje Paweł Sikora, trener z klubu Rzemieślnik Malbork.
Jak podkreśla szkoleniowiec, w podrzucie walka była niesamowicie fascynująca i trwała do ostatniego podejścia.
- Zawodnik z Malborka, naciskany przez dwóch mocnych kadrowiczów, musiał w ostatnim podejściu zaryzykować wszystko i poszedł vabank, atakując złoty medal i odpuszczając walkę o srebro. Trenerzy „licytowali” ostateczny ciężar do 188 kg, do którego, niestety, nieudanie podszedł nasz Bartosz i został z zaliczonym ciężarem 183 kg – opowiada Paweł Sikora. - Reprezentant z Opola był w tak komfortowej sytuacji, iż miał dwie próby na tym ciężarze, ale nie wykorzystał żadnej. Za to wykorzystał rutyniarz i mistrz świata, zaliczając wcześniej 184 kg i o 1 kg wyprzedzając Sampa.
Role w podrzucie się odwróciły i Bartek, po ciężkiej i dzielnej walce, zdobył srebrny medal w podrzucie i w dwuboju, przegrywając tylko o 1 kg z Pawlickim. Jak podkreślają przedstawiciele Rzemieślnika, nadmienić trzeba, iż obsada tej kategorii wagowej była w tym roku bardzo ciężka i wyrównana.
- Trzeba podkreślić, że Bartek to amator w tej stawce, gdyż ciężary to tylko dodatek do jego codziennego życia. Na co dzień pracuje i treningi nie mogą stanowić najważniejszej części jego dnia. Jego rywale, z którymi wygrał, to kadrowicze-profesjonaliści, którzy zajmują się tylko i wyłącznie treningami. Nie pracują zawodowo. Spędzają czas na zgrupowaniach i mają stypendia w klubach. My stworzyliśmy wymarzone warunki do treningu Bartkowi. Tylko przez ostatnie dwa tygodnie przed Mistrzostwami Polski Seniorów stało się to możliwe dzięki Witoldowi Skibie, który ufundował istnie królewskie warunki dla Bartka. Zawodnik wykorzystał swój urlop od pracy i spędził go na zgrupowaniu, gdzie mógł trenować dwa razy dziennie i należycie i w spokoju przygotować się do startu. Witold Skiba miał więc ogromny wkład w to „Złoto z Wałbrzycha” i jemu należą się ogromne podziękowania, jak również doktorowi Sędzikowskiemu za opiekę medyczną i firmie Heldruk SPA, gdzie Bartek mógł korzystać z odnowy biologicznej.
To największy sukces indywidualny w historii Rzemieślnika.
- Nie da się ukryć, że Bartek ma ogromny talent i chęć do ciężkiej pracy. Pytanie tylko, czy w naszym mieście znajdą się ludzie, którzy, tak jak Witold Skiba z Gdyni, pomogą w dalszej karierze mistrza, czy władze miasta będą chciały mieć „mistrza” w ciężarach. Jeżeli Bartek ma się dalej rozwijać i odnosić sukcesy, musi mieć zapewnione profesjonalne warunki do treningu i odnowy biologicznej, odpowiedniej diety i specjalistycznej suplementacji. Klub czyni wszelkich starań, by stworzyć warunki Bartkowi godne nakładu pracy jaką wykonał – podkreślają przedstawiciele Rzemieślnika.
Napisz komentarz
Komentarze