Spotkanie z tym antropologiem kultury, autorem przewodnika po najlepszych kryminałach oraz powieści „Aleja samobójców”, napisanej wspólnie z Markiem Krajewskim, odbyło się w Miejskiej Bibliotece Publicznej im. ks. Bernarda Sychty w Pelplinie.
Opowieść zamiast psychologizmów
Kryminał to jeden z najchętniej czytanych i wypożyczanych gatunków literackich, co zgodnie przyznały obecne na spotkaniu panie bibliotekarki. Jaki jest powód nieśmiertelności historii o mniej lub bardziej inteligentnych gliniarzach i detektywach? Jak mówi Mariusz Czubaj, odpowiedzi na to czego szukamy w kryminale jest bardzo wiele.
- Inżynier Mamoń w „Rejsie” mawiał, że słuchamy takich piosenek, które już słyszeliśmy, które lubimy. Z kryminałem jest podobnie, bo należy do literatury gatunków, posługującej się określonymi kliszami, stałymi motywami. Kryminał jest opowiedzianą historią, co wcale nie jest częste w przypadku literatury współczesnej, a już zwłaszcza polskiej, która lubi różne bebechowate psychologizmy, natomiast niekoniecznie lubi opowiadać pewną historię, która ma nas wyrwać na dwie godziny z codzienności, wziąć ją w nawias, pozwolić uciec w fikcyjny świat.
Typową opowieść cechuje bohater, który wyrusza z punktu A do punktu B, a po drodze przeżywa różne przygody. W kryminale dochodzi do tego schematu naruszenie określonego porządku, czyli zbrodnia, która wprowadza element chaosu. Oczywiście pojawia się ktoś, kto ma ten porządek przywrócić na nowo.
- W tym przypadku kryminał ma coś wspólnego z klasycznymi opowieściami mitologicznymi – z naruszeniem porządku, przesileniem, kryzysem i odrodzeniem świata – tłumaczył Czubaj. - To jest klasyczne ujęcie definicji kryminału. Niemiecki filozof Walter Beniamin twierdził, że ludzie lubią czytać kryminały zwłaszcza w pociągu, gdyż sytuacja podróży jest sytuacją niepewności, a kryminał opowiada o czyichś kłopotach, pozwalając na oderwanie się od swoich własnych. Jak jadę pociągiem to zawsze mam ze sobą kryminał. Zresztą dzisiaj też zabrałem książkę w podróż. Najlepiej kryminały czyta się od deski do deski, w jeden wieczór, czy noc. Wielokrotnie mi się tak zdarzyło, że jak czytam np. Henninga Mankella to szukam wszelkich pretekstów, żeby nie wykonywać żadnych czynności domowych...
Zaczęło się w „Pod Złotym Psem”...
Próbą odpowiedzi na powyższe pytanie oraz przewodnikiem po najlepszych kryminałach jest „Krwawa setka”, napisana wspólnie z prof. Wojciechem Bursztą.
- Jest to pozycja w gruncie rzeczy czysto fanowska – mówił gość spotkania, który przyznał, że nie pamięta kiedy sięgnął po swój pierwszy kryminał.
W ub. roku Mariusz Czubaj z teoretyka stał się praktykiem – na rynku wydawniczym ukazała się „Aleja samobójców”, powieść napisana wspólnie z gwiazdą polskiej literatury kryminalnej Markiem Krajewskim, autorem serii przygód radcy kryminalnego z Breslau Eberharda Mocka.
- „Aleja…” powstała w efekcie zaprzyjaźnienia się z Markiem, przy niecnie dużej ilości piwa spożytego we wrocławskiej knajpie „Pod Złotym Psem” – wspominał Czubaj. – Później zaproponowano nam wspólne pisanie bloga kryminalnego na stronach internetowych „Polityki”.
Jedno z trzech umieszczanych tam opowiadań rozrosło się do objętości powieści i tak powstała historia o oskalpowanym pensjonariuszu luksusowego domu starców w Sopocie, który poruszał się na wózku inwalidzkim, choć stan jego zdrowia wskazywał, że wcale nie musiał tego robić... Zagadkę na kartach powieści rozwiązuje nadkomisarz Jarosław Pater.
- Chcieliśmy, żeby główny bohater był ostentacyjnie niepodobny do Mocka – podkreślił Mariusz Czubaj.
Prace nad książką poprzedziły konsultacje na temat skalpowania, przeprowadzone z medykiem sądowym dr Jakubem Trnką.
- Dobrze wykonany skalp to nie jest taka prosta sprawa – mówił z uśmiechem pisarz. - Czytelnik nie może mieć poczucia, że czyta o historii zupełnie wyssanej z palca, dlatego skalpowanie konsultowaliśmy z medykiem sądowym, a o procedurach policyjnych rozmawialiśmy ze znajomym komisarzem z wydziału zabójstw.
Czy Makbet to też kryminał?
Pisarza zapytano także o to, jaki powinien być dobry kryminał i czy te wymogi spełnia jego książka.
- Klasyczny kryminał ma ciekawie skonstruowaną zagadkę, jest grą intelektualną, gdzie czytelnik porusza się śladami autora i próbuje sam rozwikłać kto zabił – odpowiedział Czubaj. - Często ludzi do kryminału przyciąga postać głównego bohatera. Moimi ulubionymi są komisarz Kurt Wallander szwedzkiego pisarza Henninga Mankella oraz inspektor Rebus Szkota Iana Rankina.
Trudniejsze jest pytanie o to, co jest kryminałem, a co nie.
- Czy jak Kain zabija Abla to już jest kryminał, czy przeciwnie? – zastanawiał się Mariusz Czubaj. - Czy historia Makbeta albo Raskolnikowa to też kryminał? W kryminale, w przeciwieństwie do horroru, obywa się bez motywów paranormalnych, bo jest to zwykle porządna literatura realistyczna. Natomiast jest kłopot przy rozróżnianiu go od literatury sensacyjnej. Można się zastanawiać, czy przykładowo powieść szpiegowska jest też kryminalną.
Autor przyznał, że obecnie obserwujemy w Polsce modę na czytanie kryminałów, w której rozbudzeniu wydatnie pomógł sukces przygód Eberharda Mocka. Doszło nawet do tego, że takie wydawnictwa, o których nigdy byśmy nie pomyśleli, że będą wydawać kryminały, jak krakowski Znak, robią to.
- W tej chwili zainteresowanie kryminałem jest nawet za duże, ale moda na kryminał, jak każda moda, kiedyś się skończy i tego typu powieść pozostanie klasyczną literaturą wyłącznie dla fanów.
Krytyk miażdżąco skrytykowany
Zapytany jak to jest z osoby, która sama na łamach „Polityki” oceniała powieści innych autorów, samemu stać się ocenianym, Czubaj przyznał:
- To dostanie bardzo mocno po łapach, ponieważ recenzje naszej książki były wielokrotnie miażdżące. Uważam, że jest niestosownością dyskutowanie z recenzentami i nie będę tego czynił, ale stanąłem pod ścianą. Zresztą obaj podjęliśmy pewne ryzyko – Marek ze względu na to, że postanowił wyjść poza Breslau i konwencję kryminału retro, a ja, bo musiałem przepotwarzyć się z teoretyka w osobę piszącą. Mam dla naszych recenzentów złą wiadomość – właśnie kończymy drugą wspólną książkę pt. „Róże cmentarne”.
Obaj autorzy starali się, żeby w „Alei samobójców” nie było zauważalnych różnic stylu obu pisarzy, żeby z powieści nie wyszedł „stylistyczny Frankenstein”. Czubaj przyznaje, że pojawiły się spiskowe teorie na temat tego jak książka powstała – niektórzy sądzili, że napisał ją Czubaj, który był „ghost writer’em” Krajewskiego.
- Albo, że Marek zadłużył się u mnie i musiał ze mną napisać książkę, żeby ten dług spłacić – dodał śmiejąc się Mariusz Czubaj. - „Aleja samobójców” sprzedaje się dobrze, o czym świadczy uśmiech szefa sprzedaży wydawnictwa. Jednak trzeba powiedzieć, że Krajewski jest gwiazdą, więc w związku z tym ryzyko nie sprzedania było minimalne. Kalkulacja rynkowa jest widoczna na okładce – pierwszy wymieniony jest oczywiście Marek.
Fan kryminałów, starych rockmanów i futbolu
Mariusz Czubaj to znawca i twórca literatury kryminalnej, współautor przewodnika po najlepszych kryminałach „Krwawa Setka” (wspólnie z Wojciechem Bursztą), a także wydanej niedawno „Alei Samobójców” (napisanej razem z Markiem Krajewskim), której akcja toczy się w Gdańsku. Antropolog kultury, kulturoznawca, pracuje w dziale kulturalnym „Polityki”. Jest zastępcą dyrektora Instytutu Kultury i Komunikowania w Szkole Wyższej Psychologii Społecznej (SWPS) w Warszawie. Współredaguje magazyn „Kultura popularna” wydawany przez SWPS. Fan piłki nożnej, Lou Reeda, Neila Younga i innych starych rockmanów oraz powieści kryminalnych.
Reklama
Skalpowanie nie jest takie proste
PELPLIN. Jaki gatunek książki wybieramy najczęściej, gdy wybieramy się w podróż pociągiem? Oczywiście powieść kryminalną. Dlaczego? - Ponieważ sytuacja podróży jest sytuacją niepewności, a kryminał opowiada o czyichś kłopotach, pozwalając oderwać się od swoich własnych – wyjaśnia Mariusz Czubaj, znawca i twórca literatury kryminalnej.
- 03.04.2008 22:22 (aktualizacja 04.08.2023 08:02)
Napisz komentarz
Komentarze