Obecnie problemem nie jest to, czy kolejne edycje „Zdarzeń” się odbędą. Dziś problemem jest to czy będą one w Tczewie.
Bez środków unijnych
Podczas poniedziałkowej konferencji został poruszony m.in. temat – jakże by inaczej - problemów finansowych.
- Sytuacja w Tczewie jest trudna, ale mam nadzieję, że ją pokonamy i mimo, że w tym roku zabraknie pieniędzy unijnych, festiwal, choć skromniejszy, na pewno się odbędzie - mówiła jego dyrektor Halina Kasjaniuk.
- „Zdarzenia” są przede wszystkim szkołą dla młodych artystów, a nie imprezą rozrywkową - tłumaczy Halina Kasjaniuk. - Dziś nie potrafimy rozróżnić sztuki od rozrywki, a to przecież dwie zupełnie różne sprawy. Sztuka kieruje się innymi zasadami. Dużo łatwiej zdobyć jest pieniądze na rozrywkę niż na sztukę. My, jako propagatorzy sztuki, na szczęście dotychczas bardzo dobrze sobie radziliśmy, ponieważ Tczew przytulił nas do serca. Organizowaliśmy tu kolejne edycje „Zdarzeń” pomimo tego, że mieliśmy i wciąż mamy wiele propozycji od innych miast.
Festiwal się przeżył?
- Jednak ostatnio, jak zauważył wiceprezydent Zenon Drewa, słyszymy, że „Zdarzenia” się tczewianom przejadły. Docierają do nas głosy, że festiwal się przeżył, że się zamknął, że nie ma parady, że za dużo kosztują itp. – wymieniała pani dyrektor. - Słyszymy, że „Zdarzenia” są w Tczewie zbędne. To wszystko głosy malkontentów i ludzi nie interesujących się sztuką! Miasto zwykle finansowało 10 proc. festiwalowego budżetu. Resztę pieniędzy otrzymywaliśmy z Unii Europejskie i innych projektów. W tym roku pieniędzy unijnych zabraknie, ale już na 2009 r. na pewno je zdobędziemy. Mam nadzieję, że m.in. na „Zdarzenia” w Tczewie. Chyba że Tczew nie będzie nas już chciał. Nasze stowarzyszenie ma certyfikat działania w obrębie Europy, a wybraliśmy Tczew z bardzo wielu powodów, m.in. dlatego, że mamy tutaj wspaniałą młodzież, która przychodzi na nasz festiwal od samego początku.
Jakie „Zdarzenia” na miarę Tczewa?
O tym, że „Zdarzenia” są jednym z flagowych wydarzeń Tczewa próbował przekonać Zenon Drewa. Wiceprezydent zwrócił jednocześnie uwagę, że skoro zaczyna brakować zwolenników takiego przedsięwzięcia, to może niech festiwal odbędzie się w innym mieście... Są przecież chętni. Tym bardziej, że - jak chwali się dyr. Kasjaniuk - PO-MOST otrzymał rekomendację marszałka woj. pomorskiego, jako lider pośród stowarzyszeń, które otrzymują pieniądze z Unii.
- Wierzcie mi, że nie chcielibyśmy stracić „Zdarzeń” – powiedział Zenon Drewa. - Naszym głównym problemem są finanse. Może gdyby festiwal nie odbył się w Tczewie, a np. w Gdyni, to organizatorzy otrzymaliby od miasta nie 70 tys. zł, a nawet 600 tys. zł. Ale póki co jesteśmy w 60-tysięcznym mieście i możemy stworzyć „Zdarzenia” na miarę tego miasta.
Zastępca prezydenta zwrócił jednocześnie uwagę, że ostrza negatywnych i pesymistycznych głosów skutecznie podcinają organizatorom skrzydła.
- Takie głosy docierają m.in. z Rady Miejskiej – przyznał Zenon Drewa. - Kiedy atmosfera jest tak „budująca” człowiek się spina i idzie spać z bólem głowy. Mówi sobie „nie wytrzymam dłużej - poddaję się”, ale kiedy się budzi wciąż znajduje w sobie energię i pasję do dalszej walki..
Pytanie: jak długo wytrzyma codzienne bóle głowy Halina Kasjaniuk, skoro w każdej chwili ma możliwość sięgnięcia po jedną z oferowanych zewsząd tabletek przeciwbólowych?
Za kieszonkowe roweru się nie kupi...
Spróbujmy jednak zrozumieć intencję radnych - jakie inne i tańsze przedsięwzięcie wypełniłoby olbrzymią lukę po „Zdarzeniach”? Podczas ostatnich sesji Rady Miasta wiele mówiło się o kosztujących miasto 40 tys. zł zawodach strongmanów. Czy taka alternatywa mogłaby się równać z organizowanymi na skalę europejską „Zdarzeniami”?
- To dwie zupełnie różne imprezy - zaznaczył Zenon Drewa. - Ci, którzy przyjdą na zwody strongmanów, nie przyjdą na „Zdarzenia”.
Tegoroczne „Zdarzenia” zostały skrojone na 450-550 tys. zł. Miasto dorzuca od siebie 70 tys. zł (organizatorzy wystąpili o 90 tys. zł). Na dzisiaj festiwalowe konto to w sumie 95 tys. zł, czyli 20 proc. całego budżetu. Wciąż nie zostały jeszcze rozwiązane granty marszałka, ministerstwa i wiele innych.
- Za same pieniądze z miasta festiwalu zrobić się nie da - dodał wiceprezydent Drewa. - Te fundusze są po to, aby pracownice biura mogły usiąść i napisać wnioski o sfinansowanie „Zdarzeń”, następnie cały festiwal przeprowadzić, a później dokładnie rozliczyć. Jeżeli inne pieniądze nie wpłyną, „Zdarzenia” w Tczewie nie odbędą się.
Wolontariat wykluczony!
Halina Kasjaniuk wyprzedziła jedno z pytań radnej Brygidy Genca, która miała wątpliwości co do tego, czy pracownicy biura powinni dostawać wynagrodzenie przez cały rok.
- Moje dziewczyny w żadnym razie nie mogą pracować na zasadzie wolontariatu! - podkreśliła dyrektor festiwalu. - To zespół przeszkolonych, mówiących biegle językiem angielskim dziewcząt, które pracują nad projektami od świtu do nocy. Tylko z tym zespołem mogę sięgnąć po największe pieniądze z Unii. W chwili obecnej sięgamy po 500 tys. euro i mam nadzieję, że je wygramy.
Skromnie, ale z Jandą i paradą
Choć w tym roku konta „Zdarzeń” nie zasilą pieniądze unijne, to - jeśli oczywiście festiwal się odbędzie - mieszkańcy miasta nie powinni mieć powodów do narzekań.
- Chcielibyśmy zaprosić Krystynę Jandę, która już wyraziła zgodę na przyjazd - relacjonowała Halina Kasjaniuk. - Jednak spektakl z jej udziałem to wydatek 20 tys. zł. Swoją obecność potwierdzili już także goście z Węgier, Włoch, Czech, Hiszpanii itp.
Radny Roman Kucharski, który deklaruje, że interesuje się „Zdarzeniami” od samego początku, apeluje o ponowne wyjście festiwalu na ulice.
- Zeszłoroczny festiwal odbywał się w pomieszczeniach zamkniętych i dochodziło do sytuacji, że dwie ciekawe imprezy odbywały się w tym samym czasie - zwrócił uwagę.
Okazuje się, że dyr. Kasjaniuk ma dla radnego (i nie tylko!) niespodziankę:
- W tym roku ogłosiliśmy konkurs artystyczno-architektoniczny na projekty, które będą instalowane w przestrzeni miasta. Na pewno podniesie to temperaturę wśród mieszkańców miasta.
Dyrektor festiwalu zapowiada także paradę, której zabrakło podczas 8. edycji „Zdarzeń”.
- Parada odbędzie się, ale muszą najpierw znaleźć się pieniądze dla wykonawców. W sumie potrzebujemy 54 tys. zł. My, jako organizacja, nie weźmiemy z tego ani grosza. Kiedyś dokładaliśmy do parady, w tej chwili nas na to nie stać. Kiedy są pieniądze unijne, jest i parada, ale kiedy jesteśmy żebrakami, jak w tym roku, to nie wiem czy uda się zebrać odpowiednią kwotę pieniędzy.
Jakie wnioski?
- Jest mi bardzo przykro, że ta konferencja przebiegła w pesymistycznym nastroju - oświadczył Zenon Drewa. - Dużo jest głosów negatywnych, a mało pozytywnych. By cokolwiek zbudować, potrzeba wsparcia, a ja go nie odczuwam: ani wśród mieszkańców, ani w prasie, ani u radnych… Byłaby to dla mnie prywatna klęskę, gdyby „Zdarzenia” się w tym roku w Tczewie nie odbyły. Mam nadzieję, że pomimo tych wszystkich problemów, uda się.
Halina Kasjaniuk przytakiwała:
- Festiwal będzie skromniejszy, ale uda się.
Miasto, w którym giną sale
- W Tczewie jest coraz mniej sal - mówi Halina Kasjaniuk. - Kiedy zaczynałam festiwal, było ich kilkanaście. W tym roku zabraknie sali Eaton (sprzedana), a właścicielem budynku przy starym dworcu został człowiek, z którym nie sposób się dogadać. Jest sala przy biurze poła Jana Kulasa. Mam nadzieję, że uda się porozumieć z jej właścicielem.
Sal jest coraz mniej. Może więc warto zaadaptować na potrzeby kultury (lub chociaż corocznych „Zdarzeń”) nowe obiekty?
- Jest w mieście przepiękny obiekt - okrągła lokomotywownia - wskazuje dyrektor festiwalu. - Teraz jest ona zawalona puszkami, jest własnością kolei. Gdyby za unijne pieniądze wyremontować ten budynek, to Tczew mógłby być z niego dumny. To nie jest proste, ale do zrobienia.
Zenon Drewa zwrócił także uwagę na problem z wynajmem sal w Centrum Kultury i Sztuki:
- Czy „Zdarzenia” powinny być traktowane jako inicjatywa organizacji komercyjnej, która powinna płacić za wynajem sali?
- Jeżeli będę musiała płacić za sale, to będę także musiała wprowadzić płatne bilety - informuje Halina Kasjaniuk. - Po co to wszystko? Dotychczas mogliśmy się porozumieć. Jesteśmy stowarzyszeniem non-profit, sami sobie zdobywamy pieniądze.
Wszystkie swoje sale, niestety wystawiennicze - nie przystosowane do seansów teatralnych - obiecuje Alicja Gajewska, dyrektor Centrum Wystawienniczo-Regionalnego Dolnej Wisły. Oczywiście za darmo.
Reklama
Czy Tczew wyrzeknie się festiwalu „Zdarzenia”?
TCZEW. - Przyszłość „Zdarzeń” jest niepewna - stwierdziła dyrektor tczewskiego festiwalu Halina Kasjaniuk podczas zeszłorocznej gali finałowej 8. edycji imprezy, pozdrawiając jednocześnie potencjalnych sponsorów edycji 9. Sponsorzy (w tym miasto) gestu pani dyrektor nie zauważyli, aby zauważyć nie chcieli...
- 27.02.2008 00:05 (aktualizacja 23.08.2023 09:53)
Napisz komentarz
Komentarze