- To było dla mnie sporym zaskoczeniem – przyznaje pan Jerzy. - Dochodziły do mnie wieści, że podobno jestem wśród kandydatów, ale pewności nabrałem dopiero wtedy, gdy prezydent Tczewa Zenon Odya wywołał ze sceny moje nazwisko.
Filateliści i 150. rocznica
Nasz rozmówca dodaje, że tytuł „Tczewianina Roku”, obok wielu odznaczeń państwowych i związkowych, jest jako tczewianinowi z „importu”, najbliższy jego sercu. Nagrodę wręczono za „promocję miasta poprzez organizację Specjalistycznej Krajowej Wystawy Filatelistycznej i inicjatywę wydania karty pocztowej z okazji 150-lecia mostu w Tczewie”. Telefony z gratulacjami nie milkły przez kilka dni.
- Osoby, które dzwoniły, doceniły wysiłek zespołu którym kierowałem, bo wiedziały, że przygotowanie specjalistycznej wystawy, jakiej na Pomorzu jeszcze do tej pory nie zorganizowano, nie było rzeczą prostą.
Pomysł na zorganizowanie ogólnopolskiej wystawy właśnie w Tczewie był nieodłącznie związany ze 150-tą rocznicą otwarcia mostu przez Wisłę. Jak mówi Jerzy Białas, Polski Związek Filatelistów na bieżąco śledzi okrągłe jubileusze ważnych wydarzeń i w miarę możliwości włącza się w ich obchody.
- Już 6 lat temu, kiedy obchodziliśmy 150-tą rocznicę doprowadzenia kolei do Tczewa. Wiedzieliśmy, że w niedalekiej przyszłości zorganizujemy wystawę związaną z 150-tą rocznicą powstania Mostu Tczewskiego. Wydarzenia te są oczywiście ze sobą ściśle związane – gdy kolej doszła do miasta most był już w budowie, a wizytował go sam król pruski Fryderyk Wilhelm IV. Taka rocznica nie mogła umknąć uwadze filatelistów.
W organizacji wystawy pomógł Urząd Miasta oraz Starostwo Powiatowe, honorowy patronat objął marszałek Senatu RP Bogdan Borusewicz, a w skład komitetu honorowego weszli obok samorządowców m. in. ówczesny wicemarszałek Sejmu Bronisław Komorowski oraz wiceminister kultury i dziedzictwa narodowego Jarosław Sellin. Wystawa, na którą zjechało 50 filatelistów z całego kraju, spotkała się z zainteresowaniem także poza jego granicami – pisano o niej w Stanach Zjednoczonych, Francji, Niemczech, Czechach i na Słowacji.
Kartka pocztowa zamiast znaczka
Niebanalną formą uczczenia rocznicy powstania Mostu Tczewskiego miało być także wydanie znaczka pocztowego z wizerunkiem zabytkowego obiektu. Niestety, pomysł się nie udał, gdyż zbyt późno wysłano odpowiedni wniosek wraz z kompletem dokumentów do Dyrekcji Generalnej Poczty Polskiej.
- Wnioski o wydanie znaczka trzeba składać z 1,5-rocznym wyprzedzeniem – tłumaczy Jerzy Białas. – Nawiasem mówiąc, w związku ze zbliżającą się 750. rocznicą nadania praw miejskich dla Tczewa, chcemy aby Poczta Polska wydała okolicznościowy znaczek. Odpowiednie dokumenty musimy wysłać już w czerwcu tego roku. Sporo z nadsyłanych wniosków jest odrzucanych, dlatego musimy mieć mocne argumenty, ale najskuteczniejszy jest systematyczny lobbing.
Jako, że pomysł ze znaczkiem się nie powiódł, nasz rozmówca zdecydował się na poruszenie odpowiednich „sznurków”, aby wydać kartkę pocztową z Mostem Tczewskim w roli głównej. Inicjatywa nie mogła zakończyć się niepowodzeniem, zwłaszcza że poparł ją marszałek Senatu Bogdan Borusewicz – Honorowy Obywatel Tczewa. W taki oto sposób „narodziła” się kartka pocztowa, ozdobiona charakterystyczną kratownicą 150-letniego mostu.
- Udało się wydać moim zdaniem przepiękną kartkę – nie kryje satysfakcji pan Jerzy. – Jej nakład wyniósł 60 tys. sztuk, które trafiły m.in. do rąk filatelistów w całym kraju, gdyż zostały rozprowadzone także w formie abonamentu polskich znaków pocztowych.
Od chaosu do eksponatu
- Znaczki zacząłem zbierać, tak jak chyba każdy chłopak, chodząc do szkoły podstawowej – wspomina Jerzy Białas. – Początkowo była to dość chaotyczna kolekcja. Do Polskiego Związku Filatelistów wstąpiłem w 1974 r., ale dopiero od 1984 r., kiedy przeszedłem na emeryturę, zacząłem się tym zajmować bardziej systematycznie.
Nasz rozmówca zastrzega, że filatelistą może zostać każda osoba, która zbiera znaczki pocztowe w sposób przemyślany, które można prezentować na wystawach i zdobywać wyróżnienia w randze medalu lub dyplomu (w randze medalu wyróżnia się osiem stopni – począwszy od najcenniejszego dużego złotego, poprzez złoty, duży pozłacany, pozłacany, duży srebrny, srebrny, posrebrzany i brązowy). Przez kilkanaście lat pan Jerzy kolekcjonował znaczki o tematyce malarskiej, które w liczbie ok. 12 tys. zajmowały aż 20 klaserów. Zbiór ten został poświęcony na rzecz budowy eksponatu pt. „Korespondencja jeniecka polskich oficerów w II Okręgu Wojskowym Wehrmachtu – Szczecin”. Obecnie pan Jerzy kolekcjonuje już tylko znaczki polskie.
Jeńcy wojenni listy piszą...
Oczkiem w głowie Jerzego Białasa jest wspomniany eksponat filatelistyczny w postaci kolekcji korespondencji polskich oficerów, więzionych podczas II wojny światowej w pięciu obozach jenieckich II Okręgu Wehrmachtu - Szczecin. Zbiór blisko tysiąca kartek pocztowych, listów, przekazów paczkowych czy pieniężnych powstaje od 10 lat. Na ich kartach toczy się swoisty dialog pomiędzy jeńcami, ich rodzinami i nieraz komendanturą obozów.
- Jak pierwszy raz pokazałem ten eksponat w Gdańsku, to prezydent Paweł Adamowicz i abp Tadeusz Gocłowski nie chcieli uwierzyć, że jeńcy mieli możliwość wysyłania do domu paczek żywnościowych, czy przesyłania pieniędzy. Oficerom w niewoli powodziło się nierzadko lepiej niż ich rodzinom pod niemiecką okupacją. Polski oficer zgodnie z konwencją genewską z 27 lipca 1929 r. dostawał w niewoli taki sam żołd jak oficer niemiecki w czasie pokoju, z potrąceniem 46 proc. na tzw. „wikt i opierunek”. Wynosił on od 73 marek dla podporucznika, do 203 marek dla generała. To były strasznie wysokie pieniądze jak na tamte czasy. Na terenie obozu były kantyny, gdzie jeńcy mogli kupować żywność i wysyłać ją sporadycznie do rodzin. Skończyło się to w momencie, gdy ludność niemiecka, która napłynęła na tereny okupowane, zaczęła narzekać na to, że Polakom, rodzinom jeńców powodzi się za dobrze.
Nasz rozmówca dodaje, że kolekcja listów, co interesujące, jest pozbawiona znaczków pocztowych, gdyż zgodnie ze wspomnianą konwencją genewską korespondencja jeniecka była zwolniona z opłat. Eksponat zdobył dwukrotnie Grand Prix na krajowych wystawach filatelistycznych w Inowrocławiu i Świebodzicach oraz masę innych wyróżnień.
- Nim go opracowałem i zdecydowałem się pokazać, przeczytałem „wagon” książek o tematyce jenieckiej. Kolekcja jest prawie kompletna i coraz trudniej dołączyć do niej coś nowego. Brakuje mi tylko listu np. wysokiego oficera, najlepiej generała.
Kolekcjonowanie z przemyśleniem
Dla laika siedzenie nad znaczkami wydaje się monotonne, by nie powiedzieć nudne. Co jest takiego pasjonującego w ich zbieraniu?
- Każdy znaczek o czymś opowiada – wyjaśnia „Tczewianin Roku”. – Tematy znaczków są najprzeróżniejsze i nie ma takiego zagadnienia, którego nie dało by się zilustrować w formie eksponatu filatelistycznego. Filatelista nie zbiera ich tylko po to, żeby schować swoje walory do klasera, tylko kolekcjonuje je z jakimś przemyśleniem, stara się o nich i o wydarzeniach, które ilustruje znaczek, jak najwięcej dowiedzieć.
Czy wnukowie Jerzego Białasa przejmą w przyszłości „pałeczkę” filatelisty po dziadku? Nasz rozmówca odpowiada, że jeśli któreś z czwórki wnucząt wyrazi autentyczne zainteresowanie, to ją dostanie, a jeśli nie, to zostanie po prostu sprzedana czy ofiarowana, tak aby mogła służyć następnym pokoleniom.
- Mam jeszcze czas, żeby się nad tym zastanowić – uśmiecha się pan Jerzy.
Jerzy Białas odbiera od prezydenta Tczewa Zenona Odya pamiątkowy dyplom dla „Tczewianina Roku”. Fot. Krzysztof Dulny/portalpomorza.pl
Napisz komentarz
Komentarze