Sprawa nieprawidłowego przebiegu drogi gminnej wyszła na jaw, gdy wykonywano zdjęcia lotnicze, by sprawdzić zgodność przebiegu granic działek ze stanem faktycznym. Chodzi o zakręt drogi, który mieszkańcy uprościli i skrócili sobie „wydeptując” trasę przez pole. Jednak, jak twierdzi Wojciech Dołęgowski, wiceburmistrz Prabut, było tak co najmniej od wojny i nikt z mieszkańców do tej pory nie miał pojęcia, że tak naprawdę droga powinna przebiegać gdzie indziej.
Las na drodze
Sytuację komplikuje fakt, że pola znajdujące się w tym miejscu, to tereny popegeerowskie administrowane przez Agencję Nieruchomości Rolnych i od lat dzierżawią je rolnicy. Na około hektarowym fragmencie, przez który powinna przebiegać droga gminna, znajduje się posadzony przez rolnika las, a teren jeszcze niedawno był ogrodzony. Natomiast droga, czyli skrót, z którego od lat korzystają mieszkańcy, znajduje się na terenie sąsiednim, dzierżawionym przez innego rolnika, który zaorał drogę, słusznie uznając, że ma do tego prawo. Zresztą, jak się okazało, część terenu za nielegalną drogą, tego z lasem, także do niedawna należał do jego działki, za którą płaci czynsz dzierżawny, a nie może z niej korzystać. Potwierdzała to również dyrekcja gdańskiego oddziału ANR, która w piśmie do dzierżawcy działki, na której jest las i ogrodzenie, nakazywała mu jego zdemontowanie.
„Wzywamy Pana do…”
„(…) Agencja nie wydawała żadnej zgody na posadzenie lasu na części przedmiotowej oraz budowę ogrodzenia. Pismem z dnia 17 września 2007 roku (…) poinformowano Pana o obowiązku zdemontowania ogrodzenia z działki (…) gminnych nr 83 i 76 obręb Pachutki. Do dnia dzisiejszego ogrodzenie nie zostało zdemontowane. Wobec powyższego Agencja nakazuje Panu zdemontowanie ogrodzenia (…) w okresie 14 dni od dnia otrzymania pisma. W przypadku niezdemontowania ogrodzenia dzierżawca działki jak władający ma prawo zdemontować ogrodzenie i zagospodarować zalesioną działkę według własnego uznania z uwagi na ponoszone coroczne koszty związane z płatnością czynszu dzierżawnego i odprowadzanego podatku rolnego” – czytamy w piśmie z 4 czerwca 2010 roku podpisanym przez Jerzego Romanowskiego, zastępcę dyrektora oddziału terenowego w Gdańsku Agencji Nieruchomości Rolnych.
Zaorał i jeździć nie można
Nieścisłości dotyczące granic działek to sprawa ANR i dzierżawców pól, dla mieszkańców natomiast najważniejsza jest droga. Władze gminy kontaktowały się w tej sprawie w ANR, chciały bowiem odtworzyć właściwą drogę, która jednak de facto nigdy nie istniała, a przynajmniej nie było jej po wojnie. Jednak przez dłuższy czas nie udało się doprowadzić do likwidacji ogrodzenia, choć odbyło się wiele spotkań i rozmów w tej sprawie. Rolnik, przez którego pole przebiega nieoficjalna trasa, wielokrotnie kontaktował się i z Urzędem Miasta i Gminy Prabuty, i z Agencją Nieruchomości Rolnych, gdzie sugerowano, by sam zaorał drogę, co właśnie zrobił.
Zastępcza trasa u innego rolnika
No i powstał problem, bo którędy teraz mają jeździć mieszkańcy? A nie daj boże karetka czy straż pożarna? Oczywiście ludzie nadal korzystają z drogi przez pole, tyle że teraz już zaoranej i obsianej, depczą więc rolnikowi uprawy. Rolnik się denerwował, a mieszkańcy okolicznych wsi, m.in. Obrzynowa i Jakubowa, którzy korzystali z tej drogi, napisali petycję do urzędu gminy i do ANR, w której domagają się przywrócenia drogi przez pole.
Początkowo władze gminy Prabuty chciały odtworzyć nieistniejącą drogę zgodnie z zapisami map. Teraz jednak uznały, że rozsądniejszym rozwiązaniem będzie zalegalizowanie drogi wiodącej przez pole i uczynienie jej drogą gminną.
Zalegalizujemy drogę przez pole
Władze gminy zamierzają uporządkować sprawę drogi.
- Temat ten znam od ubiegłego roku. Przeprowadzono przegląd map i wykonane zdjęcie lotnicze wykazało, że droga gminna w Pachutkach powinna przebiegać trochę inną trasą, niż przebiega – wyjaśnia nam Wojciech Dołęgowski, wiceburmistrz Prabut. – Jednak ludzie zawsze jeździli tą, która leży na terenie będącym własnością Agencji Nieruchomości Rolnych i dzierżawiony jest od lat przez tego samego rolnika, który, jak podejrzewam, do niedawna również nie miał pojęcia, że działka, którą dzierżawi, jest w rzeczywistości trochę większa i że droga przebiega przez jego teren. Te nieścisłości to sprawa ANR, naszą sprawą, jako samorządu, jest przede wszystkim ustalenie, którędy ma przebiegać droga gminna. Początkowo, gdy obejrzeliśmy zdjęcie lotnicze, rzeczywiście, postanowiliśmy odtworzyć właściwą drogę. Potem jednak, gdy dokładniej zbadaliśmy sytuację, uznaliśmy, że lepszym rozwiązaniem będzie zalegalizowanie niejako obecnej drogi, biegnącej przez pole ANR. Ta faktyczna, ale przecież tylko teoretyczna droga kosztowałaby nas bardzo dużo, na jej trasie są bagna i inne kłopotliwe miejsca, np. ostry zakręt, nie wiadomo, czy można by na niej zawracać itp. Droga wiodąca przez pole to właściwie stumetrowy skrót, który mieszkańcy widocznie uznali za właściwą trasę. Jednak, gdy rolnik zaorał drogę, do czego formalnie miał prawo, niektórzy mieszkańcy zaprotestowali, bo nie mieli możliwości przejazdu. Napisali pismo do gminy i do ANR z prośbą o przywrócenie drogi przez pole. Nie jest to bardzo uczęszczana trasa, ale korzystają z niej mieszkańcy okolicznych wsi, m.in. Jakubowa i Obrzynowa, a także gminy Susz w sąsiednim województwie. Poza tym musi być przecież przejazd dla straży pożarnej i pogotowia. Zwróciliśmy się więc do ANR o przejęcie spornego terenu, na którym znajduje się droga. Czekamy na odpowiedź. Gdy ta ziemia stanie się naszą własnością, urządzimy tam drogę, która de facto funkcjonuje tam cały czas, teraz rolnik ją zaorał, ale ludzie i tak tamtędy jeżdżą niszcząc zboże. Takie rozwiązanie będzie nas kosztować kilka razy mniej, niż gdybyśmy tworzyli właściwą drogę znajdującą się jedynie na mapie. A sąsiad, który posadził las na terenie, który mu nie przysługuje? Cóż, jeśli ANR przekaże nam ten teren, sprawdzimy, dlaczego tak zrobił, czy z niewiedzy czy przez pomyłkę, i na pewno uporządkujemy tę sprawę, pewnie zaproponujemy mu, by kupił od nas ten kawałek ziemi ze swoim lasem. Zresztą nawet jeśli ANR przekaże nam ten teren, i tak obowiązuje rok wypowiedzenia dzierżawy. Umówiliśmy się więc z innym gospodarzem z tej wsi, że przez ten rok udostępni przejazd przez swoją działkę.
Z ostatniej chwili
Jak się dowiedzieliśmy, ogrodzenie na spornej działce w Pachutkach zostało już rozebrane i wszystko jest na dobrej drodze, by gmina formalnie przejęła teren, na którym znajduje się „nielegalna” droga, i stworzyła tam oficjalną drogę gminną. Wydaje się więc, że sprawa zostanie ostatecznie rozwiązana dla dobra mieszkańców.
Reklama
Gminna droga prowadzi przez cudze pole
PRABUTY. Całkiem niedawno okazało się, że droga w Pachutkach, którą mieszkańcy jeżdżą od niepamiętnych czasów, prowadzi przez teren należący do Agencji Nieruchomości Rolnych. Rolnik, który dzierżawi pole, zaorał drogę, a właściwa trasa porośnięta jest lasem. Nie ma więc możliwości przejazdu. Przynajmniej tak było do niedawna.
- 06.09.2010 00:00 (aktualizacja 16.08.2023 02:03)
Napisz komentarz
Komentarze