"My, mieszkańcy wsi Jałowiec, gmina Ryjewo, bardzo prosimy o zlikwidowanie nielegalnego "schroniska" dla psów. Takie "schronisko" prowadzi na terenie naszej wsi Jerzy I. Psów jest to około 20, wyglądają na zadbane, ale faktycznie te psy są brudne i zapchlone, nie są objęte opieką weterynaryjną. Jerzy I. nie szczepi psów przeciw wściekliźnie, nie kontroluje ich rozmnażania, psy kopulują między sobą, a suczki szczenią się nawet po dwa razy do roku, bo są niesterylizowane. Psy nie mają bud, więc często przez wszystkie pory roku są na dworze. Ogrodzenie, za którym Jerzy I. trzyma te psy, jest niekompletne, więc często psy biegają po całym terenie wsi stwarzając zagrożenie dla ludzi. Niektóre psy tak się wyszkoliły, że potrafią nawet przedostać się poza ogrodzenie przeskakując przez górną część płotu. Psy biegają bez kagańców nie tylko w pobliżu miejsca zamieszkania Jerzego I., ale i po innych wiejskich podwórkach, zagryzając mieszkańcom wsi psy i koty. Dzieci i dorośli w naszej wsi bardzo boją się psów Jerzego I. W pobliżu miejsca zamieszkania Jerzego I. mieści się przystanek autobusowy, z którego korzystają mieszkańcy wsi, którzy często na tym przystanku są narażeni na ataki wałęsających się tam zdziczałych psów Jerzego I." - To tylko fragment listu, który sfrustrowani mieszkańcy Jałowca napisali do Towarzystwa. Wspólna kontrola Policji i TOnZ nie przyniosła jednak tego czego oczekiwali mieszkańcy.
To pomówienia!
-To wierutna bzdura i stek pomówień - mówi Urszula Pałac z Towarzystwa Opieki Nad Zwierzętami. -To jest biedny człowiek, którego nie stać na luksusy dla psów, ale kocha je bardzo i stara się, aby miały jak najlepsze warunki. Człowiek wkłada w to dużo serca i takimi listami robi się mu jedynie krzywdę.
Gdy jednak przyjeżdżamy na miejsce, wita nas obraz opisywany przez mieszkańców w liście. Psy biegają po okolicy i zaczepiają przechodzących, podgryzając ludzi oraz siebie nawzajem. Choć wszystkie z biegających psów to małe kundle, to wysoki płot oddzielający posesję faktycznie nie stanowi dla nich żadnego problemu. Nauczyły się bowiem wskakiwać przez szerszą część płotu znajdującą się wyżej.
Lubię te psy
-No nauczyły się tak przechodzić – mówi Jerzy I. – Sprytne są i tyle.
Przy domu jest jeden duży pies, który jest z właścicielem już kilkanaście lat, oraz kilkanaście małych kundli. W innym miejscu, oddalonym od domu, znajdują się kolejne dwa duże psy.
-Jednego po prostu ktoś przywiązał mi do bramy, choć potem dowiedziałem się, kto to był - mówi Jerzy I. -Okazało się, że chcieli go uśpić, a że był młody, to szkoda im go było. Nie wiedzieli, co z nim zrobić, to przyjechali i uwiązali mi go do płotu. No i tak już został u mnie. Innego znowu przywieźli policjanci z Ryjewa na przechowanie. Potem go zabrali i wydali komuś tam, ale ona wróciła do mnie i została już na stałe. Lubię psy, a one chyba się do mnie też już przywiązały, wiec szkoda byłoby mi ich się pozbyć.
Zapomniał o ludziach
"Psy są najbardziej agresywne, gdy są właśnie z nim. Jest on tak zapatrzony w swoje psy, że zapomniał o ludziach. Nie dociera do niego, że psy mogą ugryźć, że dzieci i dorośli się ich boja. Nie pomagają nasze prośby i groźby. Jerzy I. nie ma żadnych środków na utrzymanie samego siebie, stąd niewłaściwie żywienie zwierząt pozostających pod jego "opieką" resztkami z rzeźni (głównie kości). Kości te psy roznoszą po całym terenie, więc wkoło rozprzestrzeniają się nieprzyjemne zapachy gnijących odpadków, zaś w lato nad tymi odpadkami unoszą się roje much. Horda psów nie tylko, że zanieczyszcza wieś, ale również niesamowicie hałasuje dniami i nocami, tak, ze nie można spać. O ciszy nocnej można tylko pomarzyć. Od kilku lat policja interweniuje i poucza Jerzego I., który jest osobą nieodpowiedzialną w sprawie likwidacji tej dzikiej hodowli, ale nie przynosi to żadnych rezultatów, tak więc zarówno i policja i władze gminy znają i aprobują chyba istnienie tego "schroniska". Jesteśmy rozżaleni bezsilnością władzy w tym zakresie” – piszą mieszkańcy Jałowca.
Psy są zadbane
-Byliśmy tam na kontroli dwukrotnie i psy aż się "świecą" – wyjaśnia U. Pałac, z TONZ.- Mają karmę, dach nad głową i jest im naprawdę dobrze. Wszak nie mają za dużo karmy, ale dokarmia je resztkami z rzeźni. Faktycznie może czasami psy zrobią jakąś lukę w płocie i uciekną, ale to się zawsze może zdarzyć.
Podczas kontroli było 21 psów. Towarzystwo ofiarowało tabletki na odrobaczenie, preparaty na odpchlenie oraz preparaty przeciwkleszczowe. Gmina wzięła na siebie ciężar zaszczepienia psów przeciwko wściekliźnie. Miał bowiem zaszczepione tylko kilka psów, na więcej nie było to stać.
Nie możemy zabronić
W Urzędzie Gminy Ryjewo faktycznie problem jest znany, bo to nie pierwsza sygnał, który trafił do urzędników w tej sprawie.
-Nie możemy jednak przyjechać i od tak zabrać komuś psy - mówi J. Gajos z Urzędu Gminy Ryjewo. - Zwróciliśmy się do Policji i Towarzystwa Opieki Nad Zwierzętami, żeby sprawdzili, czy są jakieś przesłanki do odebrania temu panu zwierząt. Okazało się jednak, że takowych nie ma. Więc nasza rola jest tutaj ograniczona. Wiemy, że właściciel tych psów po prostu je lubi, ale nie stać go na ich utrzymanie oraz regularne szczepienia. Dlatego gmina zakupiła szczepionki przeciw wściekliźnie i zwierzęta zostały zaszczepione.
Ma je powiesić?
- Czego ci ludzi chcą? Żeby je powywieszać? Ludzie podrzucali mu psy i dlatego jest ich coraz więcej. Jest to jednak człowiek dobrego serca to zamiast wyrzucić to stara się nimi opiekować. Czy lepiej byłoby gdyby te zwierzęta wałęsały się bezdomne po wsi? - pyta retorycznie U. Pałac.
Problem niestety nadal istnieje, bo psy faktycznie mogą być uciążliwym sąsiedztwem dla mieszkających i przechodzących obok owego prywatnego „schroniska”. Prawdą jest też, że właściciel bardzo lubi psy, jednak nie stać go utrzymanie tak sporej grupy. Stara się jednak utrzymać to wszystko w ryzach, co czasem mu się po prostu nie udaje… Póki co zatem problem mieszkańców chyba nadal pozostanie nierozwiązany…
Reklama
Ludzie podrzucali mu bezpańskie psy. "Nielegalne schronisko dla psów!?"
JAŁOWIEC (gm. Ryjewo). Kilkanaście psów utrzymywanych przez jednego z mieszkańców Jałowca stało się kością niezgody między nim a okolicznymi sąsiadami. Psy nie były szczepione. Po interwencjach w gminie i policji, mieszkańcy zwrócili się o pomoc do Towarzystwa Opieki Nad Zwierzętami. - Czego ci ludzi chcą? Żeby je powywieszać? Ludzie podrzucali psy i dlatego jest ich coraz więcej. Jest to człowiek dobrego serca. Czy lepiej byłoby gdyby te zwierzęta wałęsały się bezdomne po wsi?
- 25.01.2011 00:00 (aktualizacja 15.08.2023 18:48)
Napisz komentarz
Komentarze