Związkowcy "Solidarności" Stoczni Gdańsk chcą wiedzieć jak rzeczywiście przedstawia się sprawa tzw. pomocy publicznej, jaką stocznia otrzymała od instytucji państwowych po przystąpieniu Polski do Unii Europejskiej. Jest to obecnie element sporu między nowymi właścicielami Stoczni a Komisją Europejską. Stoczniowcy uważają (powołując się na informacje medialne w okresie prywatyzacji), że jest kwota rzędu 50 -60 mln zł. Przewodniczący Komisji Zakładowej NSZZ "Solidarność", Roman Gałęzewski powoływał się na dokumenty, które w lutym wysłane zostały do Brukseli. Natomiast według Komisji Europejskiej jest to wielkość ok. 750 mln zł. Chodzi o okres, gdy Stocznia Gdańsk - jako część Grupy Stocznia Gdynia S.A. realizowała kontrakty, na które były udzielane gwarancje kredytowe przez instytucje państwowe (KUKE), co jest zaliczane do tzw. pomocy publicznej.
Stoczniowcy złożyli oficjalnie doniesienie i domagają się, aby prokuratura wyjaśniła te sprawę. Podczas manifestacji przed prokuraturą w Gdańsku związkowcy wykrzykiwali, że mamy do czynienia z największą w Polsce aferą finansową.
Według posła Tadeusza Aziewicza szefa sejmowej komisji skarbu działanie związkowców to nieporozumienie i w tym wypadku nie można mówić o kradzieży. Jak powiedział poseł Aziewicz Radiu Gdańsk wyjaśnić należy jedynie sposób obliczenia takiej kwoty. Związkowcy "Solidarności" Stoczni Gdańsk domaga się interwencji premiera Donalda Tuska w sprawie stoczni. Nie wyklucza też, że 20 czerwca "Solidarność" zorganizuje w Warszawie manifestacje.
Reklama
Stoczniowa Solidarność zawiadamia o przestępstwie
GDAŃSK. Związkowcy z NSZZ Solidarność Stoczni Gdańsk złożyli w prokuraturze doniesienie o podejrzeniu popełnienia przestępstwa w sprawie pomocy publicznej dla stoczni.
- 08.06.2008 00:10 (aktualizacja 05.08.2023 09:46)
Napisz komentarz
Komentarze