Kierownictwo Poczty Polskiej chce wrócić do rozmów z przedstawicielami pracowników, jednak stawia warunek - protestujący muszą najpierw umożliwić dostęp do stanowisk pracy osobom nie uczestniczącym w strajku. Tak było - zdaniem władz Poczty (jak donosi IAR) - na przykład we Wrocławiu oraz w kilku punktach ekspedycyjnych w Warszawie. Liderzy pocztowej "Solidarności" oświadczyli, że nic nie wiedzieli o blokowaniu przez strajkujących jakichkolwiek miejsc pracy. Rzecznik Poczty Polskiej poinformował, że Związek Zawodowy Listonoszy, jeden z dotychczas strajkujących związków, zawiesił w całym kraju akcję protestacyjną. Zarząd Poczty Polskiej uzależnia kontynuowanie rozmów ze związkowcami od zagwarantowania przez stronę związkową, że miejsca pracy będą udostępnione dla nie protestujących pracowników.
Mobbing masowy
"Solidarność" pocztowców oskarża władze Poczty Polskiej o stosowanie masowego mobbingu.
Mimo przerwanych rozmów strajk pocztowców trwa strajk. Bogumił Nowicki z pocztowej "Solidarności" oskarżył zarząd poczty o poniewieranie pracownikami i masowy mobbing.
- Jesteśmy wpuszczani w sprawy zastępcze, a dyrektor chce nas wziąć na przeczekanie - uważa Nowicki. – W związku z tą sytuacją strajk musi być nie tylko kontynuowany, ale także nagłośniony w Polsce i za granicą. Dyrektor generalny Poczty Polskiej wyraźnie nie chce prowadzić rozmów ze związkowcami. Dla "Solidarności" najważniejszym elementem rozpoczęcia negocjacji jest bezpieczeństwo pracowników, a dyrektor szuka pretekstu, aby tę kwestię odłożyć na później.
Nie wiadomo kiedy rozmowy będą kontynuowane. Nowicki twierdzi, że ze strony dyrekcji nie padły na razie żadne propozycje.
Spór między związkowcami a zarządem dotyczy kwestii płacowych. "Solidarność" domaga się podwyżek płac w Poczcie Polskiej w wysokości 400 zł brutto na jeden etat od 1 stycznia 2008. Pocztowa "Solidarność" obawia się, że porozumienie, które podpisał dyrektor Poczty Polskiej z innymi związkami zawodowymi nie wpłynie znacząco na wysokość wynagrodzeń najgorzej zarabiających pracowników Poczty.
Zdaniem przedstawicieli "S" z powodu niskich płac ze służb eksploatacyjnych i doręczeniowych Poczty Polskiej masowo odchodzą pracownicy. 74 proc. załogi zarabia poniżej średniej przedsiębiorstwa. Na przykład, listonosz zarabia 1400 zł brutto, pracownicy obsługujący klientów w okienkach 1450 zł brutto, a kadra zarządzająca od 5 do 10 tys. brutto.
Przewodniczący Śniadek do prof. Krakowskiego
Niestety, dotychczas dyrekcja Poczty Polskiej zamiast podjąć negocjacje, eskaluje konflikt poprzez zastraszanie pracowników. Na ręce naczelników i kierowników urzędów Poczty Polskiej w całej Polsce trafiło kolejne pismo, w którym dyrekcja grozi im, że jeśli biorą udział w nielegalnym strajku, to czekają ich surowe konsekwencje służbowe. Pocztowa "Solidarność" złożyła zawiadomienie do prokuratury na dyrektora Poczty Polskiej za łamanie praw pracowniczych i związkowych.
Zdaniem przewodniczącego Komisji Krajowej Janusza Śniadka, sposób postępowania dyrekcji Poczty Polskiej wymaga interwencji Rady Poczty Polskiej. Szef "S" zwrócił się do prof. dr hab. Jędrzeja Krakowskiego, przewodniczącego Rady Poczty Polskiej o o interwencję w związku z bezprawnymi działaniami dyrekcji Poczty Polskiej wobec strajkujących pracowników oraz ocenę działań dyrekcji Poczty Polskiej. "Próby zastraszania i grożenie szykanami pracownikom korzystającym z konstytucyjnego prawa do strajku, a także kierowanie gróźb pod adresem tych kierowników, którzy w podległych im jednostkach nie będą stosowali sankcji wobec strajkujących, rodzi pytanie, o to, czy obecne kierownictwo Poczty Polskiej zdolne jest do zażegnania konfliktu, czy ta sytuacja je przerasta" - czytamy w piśmie przesłanym do szefa Rady Poczty Polskiej.
Napisz komentarz
Komentarze