Borusewicz: nie mam nagrania z Wałęsą

Według marszałka Senatu Bogdana Borusewicza na taśmie z nagraniem ze spotkania przyjaciół z Wolnych Związków Zawodowych z 1979 r. Lech Wałęsa nie mówi o swojej współpracy ze służbami bezpieczeństwa PRL. Od dziś można kupić publikację IPN pt. "SB a Lech Wałęsa. Przyczynek do biografii". Książka historyków IPN Sławomira Cenckiewicza i Piotra Gontarczyka wzbudziła olbrzymie spory, zanim jeszcze się ukazała. Wydał ją IPN w nakładzie ok. 4 tys. Rzecznik IPN Andrzej Arseniuk powiedział, że w lipcu planowany jest dodruk ok. 40 tys. egzemplarzy. Według autorów książki w początkach lat 70. Wałęsa był agentem SB o kryptonimie "Bolek"; akta o tym świadczące Wałęsa miał zabrać w latach 90.; a w 2000 r. Sąd Lustracyjny miał wadliwie ocenić dowody nt. Wałęsy i pominąć ich część. B. prezydent zdecydowanie zaprzecza zarzutom o współpracę.
Oceny książki są rozbieżne wśród historyków. Publikacja nie trafiła jeszcze do wszystkich księgarń. Dziś można ją było kupić m.in. w IPN - gdzie ustawiła się długa kolejka. Księgarze podkreślają, że książka wzbudza "gigantyczne" zainteresowanie. Były działacz Wolnych Związków Zawodowych Krzysztof Wyszkowski mówił w zeszłym tygodniu, że marszałek Senatu Bogdan Borusewicz ma nagranie, na którym Lech Wałęsa przyznaje się, że "współpracował z władzą". Dziś Borusewicz powiedział, że na taśmie ze spotkania przyjaciół z Wolnych Związków Zawodowych z 1979 r. Wałęsa nie mówi o współpracy ze służbami bezpieczeństwa PRL.Borusewicz powiedział także, że istniało nagranie, które przekazał w 1983 r., w czasie stanu wojennego, do Paryża, do Mirosława Chojeckiego i jego tekst został wydrukowany w paryskim czasopiśmie "Kontakt" (nr 11/83 pt. "Grudzień 1970 mówi Lech Wałęsa")."Nie było tam inkryminowanego fragmentu, o którym mówili Gwiazdowie, że jest jakaś taśma, którą ja ukryłem, że jest jakaś taśma, na której Wałęsą przyznał się, że jest współpracownikiem. To jest ta taśma i na tej taśmie tego przyznania się  nie było" - oświadczył Borusewicz. Dodał też, że nie wie, czy publikacja z "Kontaktu" to pełna transkrypcja nagrania Wałęsy. Przyznał również, że sam nie uczestniczył w spotkaniu, na którym Wałęsa został nagrany, ale odsłuchał taśmę zaraz po nim. Zaznaczył, że rozmawiał na temat tego spotkania z jego uczestnikami; z ich relacji wynika, iż Wałęsa przyznał się do tego, że "pokazywano mu zdjęcia". "Dokładnie pamiętam to, co mówił Andrzej Bulc uczestnik spotkania, bo wróciłem do tej sprawy. Zapytałem się, dlaczego na taśmie nie ma tego fragmentu. On stwierdził, zresztą zapewne zgodnie z prawdą, że się po prostu taśma skończyła" - powiedział marszałek. Dodał jednocześnie, że z relacji nie wynika jakoby Wałęsa rozpoznawał ludzi z pokazywanych mu zdjęć, a jedynie, że zdjęcia były mu pokazywane. "Bulc mówił, że pokazywano mu zdjęcia" - zaznaczył Borusewicz.

W związku z publikacją IPN w Białymstoku zainicjowana została dziś akcja poparcia dla Lecha Wałęsy. Zbierane są podpisy pod apelem "Komitetu Solidarni z Lechem Wałęsą – Jesteśmy Razem". Tymczasem przed historyczną bramą Stoczni Gdańskiej w obronie IPN apelowali poseł PiS Jacek Kurski oraz m.in. Andrzej Gwiazda, jego żona Joanna Duda-Gwiazda, Krzysztof Wyszkowski oraz Henryk Jagielski. Gdański radny PiS Wiesław Kamiński zapowiedział, że złoży wniosek na posiedzeniu rady miasta, aby powstał fundusz dla "zadośćuczynienia ofiarom" donosów TW "Bolka". Pytany o publikację IPN sekretarz stanu w Kancelarii Prezydenta Michał Kamiński powiedział dziennikarzom, że Lech Kaczyński jej jeszcze nie czytał, "ale z całą pewnością przeczyta". Zapowiedział także, że wówczas "zapewne publicznie na ten temat się wypowie". Sam Wałęsa pytany czy pozwie autorów publikacji powiedział: "Nie mam jeszcze tej książki. To są poważne sprawy, trzeba się nad tym poważnie zastanowić. Od historyków czy dziennikarzy trudno będzie coś wydębić". B. prezydent dodał, że nie zdecydował jeszcze, czy przystać na propozycję prezesa TVP Andrzeja Urbańskiego dotyczącą jego wystąpienia telewizyjnego. Miałoby to związek z filmem "TW Bolek", pokazanym w TVP w ubiegłą środę. Przed emisją tego materiału Wałęsa domagał się, by TVP jej zaniechała - w przeciwnym razie zagroził procesem, w którym - jak zapowiedział - będzie domagać się 20 mln zł. (Dziennik)