Pierwszy mecz z Polaków Niemcami obejrzało 4 urzędników i jeden rady. Byli wśród nich: Paweł Adamowicz, prezydent Gdańska, Bogdan Oleszek, przewodniczący Rady Miasta, Andrzej Bojanowski, skarbnika miasta, oraz Andrzej Trojanowski, dyrektora biura prezydenta ds. Sportu i Euro i Adam Maksim, kierownik referatu sportu i kultury fizycznej. Koszt wyjazdu samych urzędników wyniósł 27 tys zł.
Osobnym wydatkiem był wyjazd radnych. Wspomnianego już Bogdana Oleszka i przewodniczącego komisji kultury i sportu Marka Bumblisa na mecz z Austrią. Za nich zapłaciła Rada. Koszt - 7458 zł i 62 gr. Okazało się, że radni nie mają obowiązku składać żadnych oficjalnych sprawozdań. Jeśli chcą, mogą swoje wnioski przekazać ustnie na sesji Rady Miasta lub podczas obrad komisji. Inaczej jest z urzędnikami, ci muszą sporządzić raport.
Takie koszty zobowiązują. Postanowiliśmy sprawdzić, jak „wycieczkowicze” wywiązali się ze swoich obowiązków. Najbardziej interesowały nas spostrzeżenia prezydenta i radnych. Do notatek tego pierwszego nie udało się dotrzeć. Jeśli chodzi o władzę uchwałodawczą sukces był połowiczny.
- Mam swoje pewne przemyślenia. Na gorąco nie robiłem notatek – przekonywał przewodniczący Bumblis. – Post factum spisałem to, co przykuło moją uwagę. Radny zapytany czy jest możliwość wglądu w notatki wymigiwał się. – Jestem w trakcie realizacji konspektu – uciął. W planach przewodniczącego jest zorganizowanie komisji, w której znaleźliby się wszyscy obecni w Austrii. Zarówno przedstawiciele urzędu i ugrupowania rządzącego, jak i radni obserwujący mecze Polaków i zaplecze organizacyjne nieoficjalnie.
Lepiej przygotowany do zaprezentowania swoich wniosków był przewodniczący Oleszek. Na kilku kartkach miał odręcznie wynotowane jak się wyraził „hasłowo” sprawy, które go zafrapowały. Można było wyczytać z nich dostrzeżony brak śmietników i toalet wokół stadionu. Przewodniczącego zdziwiła mała ilość umundurowanych funkcjonariuszy (policja prawie nie widoczna), co potem uznał za plus – Pewnie wielu z nich było po cywilnemu, mundur często wywołuje niepotrzebną agresję – skomentował. Radny odnotował brak czytelnych informacji ułatwiających poruszanie się i odnajdywanie auta na parkingu. Brakowało również mapek dających orientacyjne położenie policji, służb medycznych i stref kibica.
Dobrze zorganizowane zdaniem radnego były natomiast parki kibica, gdzie obsługa mówiła m.in. po polsku. W strefach dla kibiców ziemia wyłożona była grubymi wiórami drewna i dużymi trocinami. W razie deszczu nawierzchnia szybko wysychała. Na miejscu było piwo i szybkie przekąski. Lokale gastronomiczne wystawiały swój asortyment na zewnątrz, nie wpuszczały ludzi chcą zapewne uniknąć ewentualnych zniszczeń wewnątrz pomieszczeń. W dużych namiotach rozstawiono łóżka polowe dające możliwość taniego wypoczynku i noclegu.
Liczba informacji zebranych samemu i podczas rozmów urzędników z organizatorami była ogromna. Otrzymana na miejscu wiedza jest obecnie trawiona przez odpowiednie wydziały miasta. Mamy nadzieję, że nie przyprawią one gdańskich organizatorów o niestrawność a posłużą jedynie za dobry wzór na przyszłość.
Reklama
Sprawozdanie z podpatrywania
TRÓJMIASTO. Urzędnicy i radni Gdańska obserwowali na żywo zmagania Polaków na Euro 2008. Mecze miały być tylko dodatkiem do zbierania doświadczeń podczas wyjazdu. Postanowiliśmy sprawdzić, jakie spostrzeżenia i notatki poczynili włodarze miasta, będący w samym centrum wydarzeń.
- 28.06.2008 00:10 (aktualizacja 01.04.2023 09:44)
Napisz komentarz
Komentarze