KE chce bowiem ograniczyć zdolność produkcyjną stoczni (w zamian za uznanie za legalną pomocy z budżet państwa w ostatnich latach, już w okresie przynależności Polski do Unii).
Komisja domaga się zamknięcia w tym zakładzie dwóch pochylni. Jeśli to nie nastąpi, zakład będzie musiał zwrócić pomoc publiczną, jaką otrzymał od instytucji państwowych po wejściu Polski do Unii Europejskie, 1 maja 2004 r.
Przewodniczący Komisji Zakładowej NSZZ "Solidarność" Stoczni Gdańsk Roman Gałęzewski powiedział, że spełnienie postulatów KE oznacza zwolnienie załogi zakładu i faktyczną likwidację naszej stoczni.
- Chcemy bronić naszych miejsc pracy - powiedział Gałęzewski. - Stąd pomysł manifestacji w Brukseli. Termin nie jest przypadkowy. Chcemy pokazać, że Stocznia Gdańska – kolebka Solidarności, która przed laty walczyła o wolność, dziś takie ponosi tego koszty. Pokażemy tam m.in. transparent z hasłem: "Stoczni nie zniszczył dyktator ze Wschodu, zniszczył urzędnik z Brukseli". Żądania KE są tym bardziej niezrozumiałe, że firma jest w fazie przygotowań do prywatyzacji (czego domaga się KE)
W rocznicę podpisania Porozumień Sierpniowych (31 sierpnia) do Brukseli wybierają się także delegacje organizacji związkowych solidaryzujących się ze stoczniowcami. Spodziewana liczba protestujących to ok. 300 osób.
- Mamy poparcie europejskich związków zawodowych zrzeszonych w Federacji Metalowców, więc zapewne w Brukseli będzie nas więcej – powiedział Karol Guzikiewicz, wiceprzewodniczący NSZZ „Solidarność” Stoczni Gdańsk.
Protest „Solidarności” stoczniowców w Brukseli
GDAŃSK. 31 sierpnia, w 27 rocznicę podpisania Porozumień Sierpniowych, grupa ponad 100 związkowców z „Solidarności” ze Stoczni Gdańsk SA wybiera się do Brukseli, aby przed siedzibą Komisji Europejskiej zamanifestować w obronie swego zakładu pracy.
- 21.08.2007 01:32 (aktualizacja 19.08.2023 05:39)
Reklama
Napisz komentarz
Komentarze