Manifestacja gdańskich stoczniowców w Brukseli zakończyła się ich połowicznym sukcesem. Unijni urzędnicy na razie nie każą zamknąć pochylni do produkcji statków i jeszcze raz skontrolują zakład.
Stoczniowa "Solidarność" tym razem nie obchodziła rocznicy Porozumień Sierpniowych w Gdańsku.
W piątek o godz. 11 ok. 100 stoczniowców "Solidarności" Stoczni Gdańsk demonstrowało w Brukseli pod budynkiem Komisji Europejskiej przy Rue de la Loi. Demonstracja była legalna, wcześniej zgłoszona władzom Brukseli. Rutynowo bezpieczeństwa strzegli funkcjonariusze uzbrojeni w pałki i tarcze, obok stała armatka wodna.
Stoczniowcy z kaskami na głowie i transparentami stanęli 50 m od głównego wejścia - taką odległość dopuszczało zezwolenie wydane przez służby porządkowe. Kaski zostały wyjątkowo przez policję tolerowane, gdyż lokalne przepisy zabraniają podczas demonstracji zakładania tego rodzaju nakryć.
Były syreny, gwizdki i okrzyki (Stocznia Gdańsk, Gdańsk Shipyard!!!). Wywijano flagami. Rozdawano ulotki. Na transparentach po angielsku stoczniowcy napisali: "Dyktator ze wschodu nie zniszczył naszej stoczni, teraz brukselscy urzędnicy rozdają karty". "Unia tak - korupcja nie". Policja nie interweniowała, stała z boku i kontrolowałam przebieg pikiety.
Delegacja stoczniowej „Solidarności” spotkała się z Neelie Kroes, komisarz ds. konkurencji.
Po spotkaniu z Kroes stoczniowców przyjął Vladimir Spigla, komisarz ds. społecznych, co uznano za sukces, gdyż trudno o spotkanie bez wstępnego umówienia.
Rozmowy z przedstawicielami Komisji Europejskiej trwały blisko dwie godziny. Związkowcy wyszli w dobrych nastrojach, przyjęto ich, wysłuchano argumentów w obronie stoczni.
Jak powiedział Karol Guzikiewicz po spotkaniu z komisarz Neelie Kroes, Komisja Europejska zamierza ponownie dokonać kontroli stoczni. Guzikiewcz przyznał, że przekazał pani Komisarz opinię, iż wiele informacji na temat sytuacji i planów Stoczni Gdańsk było nieprawdziwych i trzeba przeanalizować sytuację Stroczni, aby nie doprowadzić do upadłości. Żądania zamkniecia dwóch pochylni oznacza – czego domaga się KE – oznacza koniec produkcji statków w stoczni.
Jednakże Jonathan Todd, rzecznik prasowy Neelie Kroes powiedział dzienniklarzom: Przełomu nie było.
Reklama
Stoczniowcy w Brukseli załatwiali dla siebie pochylnię
BRUKSELA. Komisja Europejska poważnie potraktowała delegację „Solidarności” ze Stoczni Gdańsk, która 31 sierpnia manifestowała przed gmachem KE. Stoczniowcy bronili swoich pochylni, ktore zamierza zamknąc KE. Komisarz Neelie Kroes obiecala, że jeszcze raz pochylą się nad stocznią.
- 01.09.2007 20:56 (aktualizacja 13.08.2023 07:08)
Napisz komentarz
Komentarze