Malborczycy alarmują: za dużo miejskich gruntów trafiło ostatnio pod młotek.
- Chyba przez ostatnich 15 lat nie było w mieście takiej wyprzedaży działek. W ciągu dziewięciu miesięcy "trwania na urzędzie", burmistrz sprzedał na własność, tylko pod zabudowę mieszkaniową wielorodzinną, grunty za ponad 6,5 mln zł. Zastanawiający jest fakt takiej aktywności. Wiemy, że nadmiar podaży może spowodować spadek cen. Odwracając sytuację, dla "potencjalnych kupujących", warto jest, aby ceny jakie zapłacą, były jak najniższe. Nie wiadomo również dlaczego plany takich sprzedaży nie znalazły się w tegorocznym budżecie miasta. Zakładały one jedynie 3,4 mln zł ze sprzedaży nieruchomości i to z uwzględnieniem komercyjnych. - zauważył jeden z mieszkańców, proszący o anonimowość, w liście adresowanym do naszej redakcji.
- Sprzedaż działek przyniesie wpływy do kasy na wiele inwestycji, na których realizację miasto czeka od lat – tłumaczył nam niedawno burmistrz Andrzej Rychłowski. – Poza tym, w przyszłości, działać będzie tzw. efekt podatku, który nowi właściciele będą odprowadzać, zwiększający wpływy do budżetu miasta. Tym samym dawać to będzie możliwości zaspokajania potrzeb mieszkańców.
Ziemia się kurczy
Ale są i tacy, którzy się martwią tym apetytem na kasę, jaki ma obecny włodarz.
- No bo co będzie spieniężane za rok, dwa, pięć, dziesięć? Pieniądze wciąż będą miastu potrzebne, tymczasem nie będzie już czego sprzedawać. Tym bardziej, że Malbork ma dość ograniczone pole manewru ze względu na swoją powierzchnię. Wolne tereny się przecież skończą – mówią mieszkańcy.
Tylko latem zlicytowanych zostało sześć niezabudowanych nieruchomości, z których dochód wyniósł blisko 7,5 mln zł. Tylko jedna transakcja, jak na razie, nie doszła do skutku. Z zainteresowaniem nie spotkał się teren przy ul. Michałowskiego, na którym miałoby powstać pierwsze na Osiedlu Południe przedszkole. Jednak na przetarg wystawione zostały kolejne działki: przy ul. Sucharskiego, gdzie ma powstać obiekt mieszkaniowo-usługowy, oraz na ul. 500-lecia, gdzie władze miasta widzą kompleks usługowy, a nawet pensjonat czy hotel, służący głównie zmotoryzowanym jeżdżącym tą trasą. A przecież są jeszcze bardzo atrakcyjne tereny przy ul. Solnej, przy których już chodzą potencjalni kupcy.
- Realizowana sprzedaż jest zgodna z planem budżetu po zmianach – twierdzi radny Maciej Rusek, przewodniczący Komisji Rozwoju Gospodarczego i Promocji Miasta w malborskim samorządzie. - Raczej dziwi mnie niepokój o "nadmierną sprzedaż". Tych wątpliwości nie podzielam, bo nie stoją za nimi przekonujące racje rynkowe i społeczne.
Samorządowiec nie za bardzo widzi natomiast możliwość odniesienia się do zdania naszego Czytelnika dotyczącego relacji między podażą, popytem i cenami.
- To indywidualne opinie, tak jak i w stosunku do skali dokonywanych sprzedaży – mówi Maciej Rusek. - Tutaj moja ocena nie jest oryginalna. Oparta jest na wizji nowoczesnego modelu gospodarki wolnorynkowej umocowanej na własności prywatnej i jak największej liczbie obywateli będących właścicielami, co czyni ich odpowiedzialnymi i niezależnymi uczestnikami życia gospodarczego i społecznego.
Plan na warsztacie
Jest jeszcze jeden ważny element. Rada Miasta Malborka poprzedniej kadencji, 9 lutego 2006 roku, podjęła decyzję o przystąpieniu do sporządzenia miejscowego planu zagospodarowania przestrzennego terenu pomiędzy ulicami: Zapolskiej, Słowackiego, al. Sprzymierzonych, Rodziewiczówny, Armii Krajowej oraz Bażyńskiego. Do tej pory nie jest natomiast przyjęta uchwała, która mówiłaby o gotowym planie zagospodarowania. Tymczasem burmistrz sukcesywnie wystawia na przetarg i sprzedaje działki położone w tym właśnie rejonie. Czy zatem kolejność nie powinna być odwrotna: najpierw ustalenie sposobu zagospodarowania, potem sprzedaż?
- Nie wiemy jakie ciekawostki szykuje nam władza w tym planie. A miasto ma tam kilka interesujących terenów na sprzedaż – podpowiadają mieszkańcy.
Na razie jednak szczegóły dotyczące tego opracowania znają nieliczni.
- O ile wiem, prace nad tym miejscowym planem są zasadniczo ukończone. Dokument jest po wszystkich niezbędnych uzgodnieniach i będzie przedkładany na sesję Rady Miasta, zapewne na kolejnej, po tej sierpniowej, sesji. Natomiast, według mojej wiedzy, gdy nie ma uchwalonego planu, dokonuje się sprzedaży na podstawie studium zagospodarowania i decyzji o warunkach zabudowy. Jest to niebudząca kontrowersji, zwykła procedura w samorządach – uważa radny Rusek.
Napisz komentarz
Komentarze