Edycja tegoroczna (4-6 sierpnia) była wyjątkowa - XVII Woodstock przyciągnął rekordową frekwencję widzów. Na samym polu namiotowym zamieszkało pół miliona woodstockowiczów, kolejne tysiące przewijały się przez festiwalową osadę w trakcie trwania imprezy. Organizatorzy podkreślają, że takich tłumów nie widział żaden polski ani europejski festiwal. Swój udział mieli w tym również mieszkańcy Tczewa, za którymi nie trzeba było się nawet oglądać - tylu ich tam było. Jak wspominają swój pobyt w Kostrzynie nad Odrą?
Niepowtarzalna atmosfera
- To moja druga wizyta na Woodstocku - dowiadujemy się od Magdy. - Pierwszy raz pojechałam z ciekawości, chciałam przekonać się jak ten festiwal wygląda w rzeczywistości, a nie z perspektywy relacji telewizyjnych.
Magdzie spodobało się tak bardzo, że w tym roku do Kostrzyna wybrała się po raz kolejny. Do przynajmniej jednorazowego udziału w Przystanku Woodstock zachęca każdego.
- Atmosfera na tej imprezie jest niepowtarzalna, dużo pozytywnej energii, muzyki i kolorowych ludzi, pozytywnie zakręconych i wyjątkowych. Spróbujcie sami! - namawia.
Nie po raz pierwszy na Przystanek Woodstock wybrała się również Marta. Tczewianka twierdzi, że to jedyny polski festiwal, w którym udział bierze się nie tylko dla muzyki.
- Można tu zobaczyć rzeczy, których nie sposób ujrzeć nigdzie indziej - zapewnia. - Na pewno nie był to mój ostatni Przystanek.
Tego nie da się opisać!
XVII Przystanek był pierwszym dla Adama.
- Nie ukrywam, że na Woodstock pojechałem ze sceptycznym nastawieniem - twierdzi. - Gdy już znalazłem się na miejscu, mój punkt widzenia zmienił się diametralnie. Niezliczona ilość pokojowo nastawionych ludzi, z rożnych środowisk muzycznych, o różnych poglądach, wspólnie bawi się na największym biwaku świata. Tego się nie da opisać! Są też oczywiście minusy - wielu ludzi nie potrafi docenić tego luzu i w nieodpowiedni sposób korzysta z danej wolności. Ale w tak olbrzymiej masie jest to nie do uniknięcia.
Adam trafił na rekordowy pod względem frekwencji Przystanek Woodstock. Podczas koncertu The Prodigy, gwiazdy tegorocznej edycji festiwalu, przemieszczenie się z jednego końca miasteczka na drugi graniczyło z niemożliwością. Tłumy pojawiły się również na show niemieckich heavy-metalowców z Helloween. Niżej podpisany - uczestnik wielu dużych festiwali muzycznych - przyznaje, że czegoś takiego jeszcze nie widział!
Tłumy na festiwalu, tłumy z festiwalu...
Relacjonuje Jurek Owsiak, organizator festiwalu:
Setki tysięcy uczestników Przystanku Woodstock wyjeżdża w żółwim tempie z Kostrzyna nad Odrą. Na inne tempo nie ma co liczyć. Wszystkie drogi są permanentnie zapchane. Można to porównać do wyjazdu uczestników historycznego, amerykańskiego Woodstock z 1969 r. Zakorkowany dworzec PKP, tysiące, tysiące, tysiące samochodów próbujących wyjechać we wszystkich kierunkach.
Według szacunków podanych przez Biuro Prasowe Komendy Wojewódzkiej Policji w Gorzowie Wielkopolskim, na Przystanek Woodstock przyjechało ok. 700 tys. osób i 120 tys. samochodów. Tak jak w czasie koncertów, gdzie oprócz wspanialej muzyki panowała także przyjacielska atmosfera, tak i teraz Woodstockowicze w korkach zachowują cudowny nastrój i wakacyjną cierpliwość. Wszyscy podkreślają, że Woodstock był wyjątkowy muzycznie, organizacyjnie, że mogli uczestniczyć nie tylko w najpiękniejszym, ale i w najlepszym do tej pory wydaniu tego festiwalu. (źródło: www.wosp.org.pl)
Krzysztof Dulny
* * *
Tegoroczny Przystanek Woodstock dużym zaskoczeniem
Główną atrakcją był koncert zespołu The Prodigy.
Duża scena, ciekawi ludzie, wspaniałe koncerty – tego można było się spodziewać tylko po tegorocznym festiwalu Przystanku Woodstock w Kostrzynie nad Odrą.
Kumka Olik, Materia, Łąki Łan – to tylko niektóre zespoły, które uczestniczyły w sierpniowym festiwalu. W tym roku organizatorzy zaskoczyli nas dwoma projektami : projektem Republika, gdzie został zagrany koncert poświęcony Grzegorzowi Ciechowskiemu i jego zespołowi, oraz projektem poświęconym muzyce Marka Grechuty.
Plateau zaprezentował bardziej i te mniej znane utwory z repertuaru Marka Grechuty. Mogliśmy też posłuchać zespołu Enej i Piotra Bukartyka.
Skindread z Newport w Wielkiej Brytanii był jednym z głównych zespołów, które brały udział w tegorocznym przystanku. Połączenie metalu, punka, reggae i dancehallu wszystkim przypadło do gustu. Śpiewu, tańca pogo i okrzyków radości nie było końca. Zabawa była przednia.
Jednak największym zaskoczeniem był koncert zespołu The Prodigy. Było na nim ponad 700 tys. osób. Jest to nie lada zaskoczenie. Nikt nie spodziewał się tak dużej frekwencji. Pierwszy raz mogliśmy usłyszeć muzykę elektryczną, jakże odmienną od tradycyjnego metalu. To dowód na to, że różnice w upodobaniach muzycznych nie są przeszkodą do tego, by wziąć udział w Przystanku Woodstock i świetnie się bawić.
Andżelika Pasternak
Napisz komentarz
Komentarze