W Brukseli w piątek, o godz. 11.00 przed siedzibą Komisji Europejskiej będą zamanifestować stoczniowcy w obronie swego zakładu pracy. Ma to być protest przeciwko planom odgórnego ograniczenia mocy produkcyjnych w stoczni.
W rocznicę Porozumień Sierpniowych
Zamknięcie dwóch pochylni to jeden z warunków stawianych przez KE w zamian za zaakceptowanie pomocy publicznej dla Stoczni Gdańskiej. Rzeczniczka Komisji Europejskiej twierdzi, że Bruksela nie dąży do zamknięcia stoczni, ale chce, by stocznia mogła samodzielnie funkcjonować w przyszłości, już bez dodatkowych pieniędzy z budżetu. Są w pełni świadomi historycznego znaczenia Stoczni Gdańsk. Głównym celem Komisji jest, w tym konkretnym przypadku, gwarancja, że restrukturyzacja stoczni zapewni jej długoterminową rentowność
- Chcemy bronić naszych miejsc pracy - powiedział przewodniczący "Solidarności" Stoczni Gdańsk, Roman Gałęzewski. - Termin nie jest przypadkowy. Chcemy pokazać, że kolebka Solidarności, która przed laty walczyła o wolność, dziś takie ponosi tego koszty. Żądania KE są tym bardziej niezrozumiałe, że firma jest w fazie przygotowań do prywatyzacji (czego domaga się KE).
Do Belgii uda się ok. 100 osób w dwóch autokarach; koszt tego przedsięwzięcia oszacowno na ok. 40 tys. zł. O planowanej pikiecie powiadomiono policję w Brukseli. Dział Zagraniczny Komisji Krajowej "Solidarności" załatwił oficjalną zgodę władz na protest. Wysłano także powiadomienie do międzynarodowych związków zawodowych o wsparcie logistyczne.
Związkowcy mają transparenty w języku angielskim o treści m.in.: "Unia Tak, Korupcja Unijna Nie", "Dyktator ze wschodu nie rozwalił stoczni, dzisiaj Unia rozdaje karty". "Mała Pomoc, Duże Restrykcje" oraz flagi z logo „Solidarności” i flagi polskie. Do rozdania będzie ok. 20 tys. ulotek z apelem stoczniowców do KE. Do Brukseli zabierają też syreny oraz gwizdki.
- Będzie to pierwsza pikieta pracowników polskiego zakładu w Brukseli - podkreśla Karol Guzikiewicz, wiceprzewodniczący NSZZ „Solidarność” Stoczni Gdańsk. - Manifestacja będzie miała charakter pokojowy, polscy związkowcy nie chcą żadnej konfrontacji z miejscową policją. Mamy poparcie europejskich związków zawodowych zrzeszonych w Federacji Metalowców, więc zapewne w Brukseli będzie nas więcej.
Unijna komisarz "mięknie" i czeka na „Solidarność”
Unijna komisarz ds. konkurencji (odpowiedzialna za pomoc publiczną) Neelie Kroes chce w piątek spotkać się ze związkowcami ze Stoczni Gdańsk w Brukseli.
Komisarz ds. konkurencji Neelie Kroes, która do tej pory była nieugięta w swoich oczekiwaniach wobec stoczni (w tym przede wszystkim Stoczni Gdańsk) zmiękła, wyraziła gotowość do spotkania ze związkowcami, aby osobiście wyjaśnić racje i powody stanowczości Komisji Europejskiej w sprawie ograniczeń mocy produkcyjnych. Komisja Europejska przygotowuje się na "wizytę" związkowców z kolebki „Solidarności”, którzy w piątek zamierzają protestować w Brukseli przeciwko ograniczeniom w produkcji statków. Zarząd Stoczni, a tym bardziej zdeterminowani w walce o swoje miejsca pracy związkowcy nie godzą się na ograniczenia ze strony KE. Argumentują, że takie ograniczenia sparaliżują przedsiębiorstwo i doprowadzą do upadku.
Jonathan Todd, rzecznik Komisarz Kroes powiedziała we wtorek, że jeśli tylko polscy związkowcy będą sobie tego życzyć, komisarz Kroes będzie bardzo otwarta na spotkanie z nimi. Ale jak dotąd nie dostaliśmy żadnej propozycji.
Komisja Europejska domaga się, żeby w ramach „zadośćuczynienia” za otrzymaną pomoc publiczną (która – jak utrzymuje KE - uratowała stocznię przed bankructwem), Stocznia Gdańsk zamknęła dwie spośród trzech pochylni.
Marszałek popiera stoczniowców
Poparcia stoczniowcom udzielił marszałek Senatu Bogdan Borusewicz. W liście do José Manuela Barroso, przewodniczącego Komisji Europejskiej i Neelie Kroes, komisarz ds. konkurencji UE, w którym napisał: "Zamknięcie dwóch z trzech pochylni w Stoczni Gdańskiej spowoduje, że przestanie ona produkować statki i będzie w stanie jedynie konstruować podzespoły dla innych graczy na rynku. (...) Zamknięcie stoczni byłoby porażką europejskiej solidarności i pozbawieniem nadziei wielu rodzin, utrzymujących się dzięki zakładowi".
Europejscy komuniści bronią Stoczni!
Lider frakcji komunistycznej w Parlamencie Europejskim Francis Wurtz zaapelował we wtorek, by Komisja Europejska wytłumaczyła się ze stawianych Stoczni Gdańsk żądań ograniczenia produkcji, które jego zdaniem "oznaczają śmierć tego przedsiębiorstwa-symbolu".
W przesłanym do szefa Parlamentu Europejskiego Hansa-Gerta Poetteringa liście, Wurtz zaapelował o przeprowadzenie debaty z udziałem przedstawicieli Dyrekcji ds. Konkurencji KE podczas przyszłotygodniowej sesji plenarnej PE w Strasburgu.
"Ta sprawa ilustruje do granic absurdu ograniczoność kryteriów, które stosuje i których nadużywa niezwykle silna Dyrekcja ds. Konkurencji KE, by „regulować rynek”, nie przejmując się, że może to doprowadzić do upadku tego historycznego przedsiębiorstwa, zatrudniającego 3 tys. robotników w nowym kraju UE, którego populacja doświadczyła już wielu trudności, o których wszyscy wiemy" - napisał w liście do szefa Parlamentu Europejskiego lider eurokomunistów.
Wurtz zwrócił uwagę, że właśnie 31 sierpnia, w 27. rocznicę podpisania Porozumień Sierpniowych odbędzie się w Brukseli protest związkowców „Solidarności” ze stoczni. "Tym bardziej wydaje mi się ważne, by Parlament Europejski wykazał solidarność z tymi pracownikami, poprawiając nieco żałosny wizerunek Unii Europejskiej, jaki właśnie przekazała polskiemu społeczeństwu Komisja Europejska" - napisał Wurtz
Frakcja komunistów, której pełna nazwa brzmi Konfederacyjna Grupa Zjednoczonej Lewicy Europejskiej/Nordycka Zielona Lewica liczy 41 eurodeputowanych (żadnego z Polski) w 785-osobowym PE.
Szkoda, że nasi eurodeputowani (w większości z Platformy Obywatelskiej) nie wspomagają w tej sprawie stoczniowców (nie tylko ze Stoczni Gdańsk, gdyż podobne ograniczenia i ostre restrykcje czekają Stocznię Gdynia oraz Stocznię Szczecińską).
Napisz komentarz
Komentarze