Reklama
niedziela, 2 marca 2025 21:36
Reklama

Ostatni wywiad z Joanną Bogacką

Z Joanną Bogacką i Krzysztofem Gordonem spotkałam się 13 kwietnia 2012 roku w ich sopockim domu, przeprowadziłam wtedy z nimi wywiad, który na początku grudnia 2012 r. ukaże się w „Roczniku Sopockim”. Joanna – idealnie piękna, dystyngowana, bezpośrednia, pełna energii i planów na przyszłość, a jednocześnie - mądrego dystansu do samej siebie i rzeczywistości.
Ostatni wywiad z Joanną Bogacką

Zobacz: Zmarła Joanna Bogacka

Oboje, w domowym zaciszu, jak na scenie - ujmujący, pełni uroku, miłości do świata i siebie nawzajem.

Ostatnia tytułowa rola w „Babie Chanel”

Z Joanną Bogacką i Krzysztofem Gordonem – aktorskim małżeństwem, wielkimi aktorskimi indywidualnościami, najwspanialszą sceniczną parą aktorów nie tylko na Wybrzeżu, rozmawiałam o ich karierze zawodowej zapoczątkowanej w latach 70. ubiegłego wieku w Teatrze Wybrzeże i o teatrze dziś. W ich domu czułam się jak w oazie: ciszy, ładu, spokoju i miłości. Tryskali energią, zapałem do życia i pracy, co łączyli, jak zawsze, z wrodzoną im skromnością.

Z Joanną rozmawiałam jeszcze parę razy później, podziwiałam aktorkę w Jej ostatniej – brawurowo i z niezrównanym talentem – zagranej tytułowej roli w „Babie Chanel” na scenie Teatru Wybrzeże. (…) „Wszystkiemu przygląda się z zza drabinek, początkowo niewidoczna dla bohaterek, postać – to Baba Chanel – gra ją Joanna Bogacka. Baba Chanel – Joanna Bogacka - ma oczy dookoła głowy, widzi i słyszy z oddali, nie odzywa się i nie ujawnia, ale, co się coraz mocniej czuje, będzie realizować misternie uknuty plan i cel od razu osiągnie. O zdecydowanych zamiarach świadczą jej ruchy i gesty, przede wszystkim oczy – przenikliwe, wyraziste, świdrujące. Ocenia przeciwnika, rachuje, knuje, mierzy do celu. Cała ta postać,  milcząca, niemal nieruchoma – sprawia wrażenie drapieżnej kotki szykującej się do sprężystego skoku.”(…) napisałam o Niej w recenzji z przedstawienia w „Dzienniku Pomorza”.

Stanisław Hebanowski mnie stworzył, nauczył teatralnego myślenia

W rozmowie do „Rocznika Sopockiego” Joanna Bogacka powiedziała miedzy innymi:

 (…)„Najwięcej przekazał mi Stanisław Hebanowski w Teatrze „Wybrzeże”. On mnie stworzył, nauczył teatralnego myślenia. Fundamenty i baza, jakie mam, są Stulkowe i nie chcę być inna!” (…)

(…)„Bardzo ceniłam sobie współpracę z reżyserami, nieżyjącymi już Zygmuntem Hübnerem, Markiem Okopińskim, Ryszardem Majorem; z wciąż czynnym Krzysztofem Babickim. Reżyser, którego uwielbiam, ale z którym pracowałam, niestety, tylko raz, to Maciej Prus; zawsze, kiedy mam kłopoty z rolą, mogę się do niego zwrócić. Panu Bogu dziękuję, że miałam możliwość spotkania się z Maciejem Nowakiem, który do Teatru „Wybrzeże” wprowadził takich młodych reżyserów jak Jan Klata, Michał Zadara, Monika Strzępka – z nowego nurtu, ludzi wyjątkowych, wybitnych. Nowak trochę moje myślenie oczyścił, ja w sumie w takim teatrze się dosyć dobrze mieszczę. Tylko – oczywiście – nie jestem w stanie zaakceptować kogoś, kogo nie rozumiem. Natomiast ten podmuch, świeże powietrze, które za jego kadencji ogarnęło aktorstwo – to może się podobać albo nie – mnie się szalenie przydało, jestem mu za to bardzo wdzięczna.„(…)

Zostałam tu, gdzie była moja rodzina

(…)” Zdecydowanie grałam więcej poza Gdańskiem, niż w Gdańsku, moim zdaniem to był za długi okres, nie mogłam się nigdy zdecydować na etat w Warszawie, mimo że miałam wielokrotne propozycje, zostałam jednak tu, gdzie była moja rodzina. (…) na przykład w Teatrze Dramatycznym za dyrekcji Macieja Prusa przez cztery sezony miałam wznawianą propozycję podpisania etatu, cały czas grałam. Przed realizacją Kobiety z morza Ibsena w Teatrze „Wybrzeże” dyrektor Krzysztof Babicki postawił mi jasno, wyraźnie szlaban: albo wchodzę w główną rolę w tej sztuce, albo rozwiązuje ze mną umowę i mogę zostać w Warszawie. Mimo że miałam propozycję

zagrania kolejnej dużej roli, krótka piłka, zdecydowałam się na udział tutaj w Kobiecie z morza i zrezygnowałam z pracy w Warszawie, z tym, że jeszcze jeździłam przez jakiś czas i dogrywałam.

Kobieta z morza zrobiła ogromną karierę, pojechaliśmy z tą sztuką na festiwal ibsenowski do Oslo, mieliśmy grać pięć spektakli, na miejscu zaproponowali dziewięć, udzieliłam wielu wywiadów, otrzymałam doskonałe recenzje. Nawet dostałam od reżysera, który widział mnie w tej roli, konkretną propozycję grania w teatrze w Londynie.” (…)

Nie lubię ekshibicjonizmu

(…)„Dla mnie granie z mężem było zawsze bardzo trudne, prawdę powiedziawszy nigdy tego nie lubiłam, bo nie lubię ekshibicjonizmu, zawsze przychodzi widz i dopatruje się pewnej prywatności. Oczywiste, że jest prywatność, że nie da się tego ukryć, tworzymy parę tu i tam. Z tego, co wiem, to mój mąż lubi grać ze mną, natomiast ja – zdecydowanie nie. To jest tak, że jeżeli się jest ciągle razem, mieszka razem, do pracy idzie razem, razem coś tworzy, potem wieczorem się gra i to dzieje się całe lata, to jest bardzo trudne. Nie można być dwadzieścia cztery godziny razem non stop i jeszcze wybebeszać na scenie jakieś swoje prywatności, bo w jakiś sposób to się mimo wszystko dzieje. Jak sobie z tym radzę? Nie to, że takich ról unikam, może idę na jakąś łatwiznę, wyrzucam to, co w sobie mam. Natomiast z pewnością brakuje w takich sytuacjach na scenie dystansu. Jeżeli na przestrzeni lat cały czas się jest razem, to się partnera lepiej zna niż własne dziecko, aczkolwiek mój mąż cały czas twierdzi, że go nie znam i być może tak jest. Takie wspólne granie jest po prostu trudne. Ja bym nie miała nic przeciwko temu, żeby być w Hollywood i grać – nawet z moim mężem – dużo i za dobre pieniądze.„ (…)

Teatr zacznie być teatrem

(…)„W 2011 roku byłam jurorem na Festiwalu Sztuki Aktorskiej w Teatrze im. Wojciecha Bogusławskiego w Kaliszu. (…) Byłam przerażona, że teatr tak strasznie odbiega od tego, co ja lubię, jest zupełnie inny. Najgorszą rzeczą, jaka się w tej chwili dzieje, moim zdaniem, jest to, że nie ma szacunku do autora, że się tnie, dodaje swoje słowa, dopisuje swoje teksty, właściwie każdy z tych panów reżyserów stawia się na równi z Szekspirem, Molierem, co tam, kumpel jakiś, i się nie popisał. (…) Andrzej Seweryn przywiózł z La Comédie Française tradycyjny teatr i bardzo to jest odrzucane przez całe środowisko, bo myśmy polecieli bardzo daleko, ale jak człowiek widzi jego prawdziwe aktorstwo, jednak tęskni. (…) Ja myślę, że teatr robi takie koło i my już jesteśmy poza połową, w którymś momencie ten teatr zacznie być teatrem, on trochę inny będzie, niż był, ale będzie prawdziwym teatrem. Przede wszystkim, wydaje mi się, że sztuki współczesne będą lepsze, bo one nie są w tej chwili ciekawe.(…) W tej chwili mamy okres tak zwanych poszukiwań, eksperymentów, jest bardzo dużo eksperymentów. (…) dojdziemy do tego, my pewnie tego nie dożyjemy, że będzie teatr i na pewno aktorstwo zostanie zdecydowanie odpowietrzone, to znaczy nie będzie tych koturnów, tej egzaltacji, ale myślę, że teatr wróci.”(…)

Maciej Prus: „Poprosiłem ją, żeby objęła rolę Tiny”

Maciej Prus o Joannie Bogackiej powiedział w rozmowie ze mną 27 września 2012 roku do „Rocznika Sopockiego:

- Joannę Bogacką, zanim pełniłem w sezonach 1980–1982 funkcję kierownika artystycznego w Teatrze Wybrzeże w Gdańsku, znałem wcześniej ze sceny, już wtedy była czołową młoda aktorką, bardzo hołubioną – miała to szczęście – przez Stanisława Hebanowskiego. Utkwiło mi w pamięci gdańskie przedstawienie z udziałem jej i Krzysztofa Gordona,  Cmentarzysko samochodów Fernando Arrabala. Z Joanną zetknęliśmy się osobiście w pracy nad przedstawieniem Kniaź Patiomkin Tadeusza Micińskiego w Teatrze Wybrzeże w 1981 roku, prosiłem ją, żeby objęła rolę Tiny, bo w materiale nie wyglądała ona zbyt porywająco, natomiast ja aktorce przyrzekłem, że to będzie bardzo ważna rola. I dzięki niej można było zbudować rolę wybitną, jedną z wiodących w przedstawieniu, za którą Joanna otrzymała Nagrodę na VII Ogólnopolskich Konfrontacjach Teatralnych „Klasyka Polska” w Opolu. Na sukces wpłynęła tylko i wyłącznie jej osobowość, gdyby Tinę grała przeciętna aktorka, mielibyśmy jeden z epizodów. Znajomość moja z Joanną z tego czasu przerodziła w prywatną zażyłość, serdeczną bardzo, rodzaj przyjaźni. Jako dyrektor Teatru Dramatycznego w Warszawie sprowadziłem Joannę, żeby zagrała w Ach, Combray… według Marcela Prousta w reżyserii Waldemara Matuszewskiego i w Mewie Antoniego Czechowa w reżyserii Andrzeja Domagalika.

Jestem wielbicielem jej talentu

- Jestem wielbicielem jej talentu, uważam, że należy do ścisłej czołówki aktorów krajowych w swoim przedziale wieku – kontynuował Maciej Prus. - Ważne to tym bardziej, że jest artystką dojrzałą, wiele błyskotliwych karier, które wraz z nią zaczynały, poszły w głęboką niepamięć mięć, ona – jako wybitna – funkcjonuje nieustannie. Śledziłem role Joanny nie tylko na Wybrzeżu, także te, które grała w Warszawie i w Krakowie, myślę zwłaszcza o wybitnej jej tytułowej kreacji w spektaklu Mary Stuart w reżyserii Waldemara Zawodzińskiego w Teatrze im. Juliusza Słowackiego w Krakowie. A monodram Szary Anioł w reżyserii Andrée Ochodlo, z jej udziałem w roli Marleny Dietrich, grany od kilku sezonów w Teatrze Atelier w Sopocie, to jej osiągnięcie ze wszech miar wybitne, jedno z większych sukcesów aktorskich na scenach polskich lat ostatnich. W kręgach reżyserów różnych pokoleń jest niezwykle ceniona i stale zapraszana, chociaż, o ile wiem, ona lubi odmawiać.

- Myślę, że siła Joanny polega na tym, że stworzona jest do zawodu. Zetknąłem się w najlepszymi polskimi aktorkami – Haliną Mikołajską, Ryszardą Hanin, Zofią Mrozowską czy Aleksandrą Śląską, z pokolenia już dojrzałego, gdy ona wchodziła w artystyczne życie, ale  jeżeli chodzi o siłę osobowości Joanna by się między nimi fantastycznie zmieściła. Jej fenomen trudny jest bardzo do nazwania, wszystkie kobiety, które wymieniam, stworzone zostały dla teatru, to z krwi i kości osobowości teatralne.

Joanna utkana z teatru, taka się urodziła

- Do nich należy Joanna, utkana z teatru, taka się urodziła i – ponadto – natura dała jej fantastyczną urodę i tembr głosu, który już wyraża bardzo wiele, prosty, zawierający muzykę, do tego charakterystyczny sposób mówienia, kryjący w sobie niepokój i seks. I jeszcze wdzięk, czar, wrodzona klasa. Wszystko ma w sobie i to się składa na typ jej niebanalnej osobowości, te rzeczy trudno opisywać, żeby nie wpadać w poetyckie uniesienie – powiedział dalej Maciej Prus. -  Kiedy się zjawia na scenie wzrok zawsze idzie w jej stronę nawet gdyby stała na ostatnim planie. I to nie zasługa jej urody, to jest to, co mają wybitne aktorki, nie widzi się nikogo z pierwszego planu tylko biegnie tam, gdzie ona stoi i nic nie robi. To jest to, co mają artyści dużej miary, nie są ostentacyjni, wchodzą i są, koniec, ale jak to opisać?

Joanna jest aktorką, za którą reżyser tęskni, czynna w czasie prób, przychodzi przygotowana fantastycznie, ma swój system pracy i przy tym niebywałą dyscyplinę – bym powiedział – popisową. W szczególny, w niebywale taktowny sposób podejmuje dyskusję, nawet człowiek sobie nie zdaje sprawy, jak wiele rzeczy przemyca, nie doprowadzając do konfliktów. I to jest siła jej osobowości, kultura zawodowa. Mam szczególny do niej stosunek podziwu zawodowego i prywatnej fascynacji. Mówienie o aktorach jest niezwykle trudne, jeden człowiek tylko to umiał świetnie – Erwin Axer, to jest szkoła pisania o aktorze.

„Rocznik Sopocki 2012 r.”, pod redakcją Wojsława Brydaka, ukaże się w pierwszej połowie grudnia 2012 roku. Promocja rocznika planowana jest w siedzibie Towarzystwa Przyjaciół Sopotu przy ul. Czyżewskiego w Sopocie.



Podziel się
Oceń

Napisz komentarz

Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu portalpomorza.pl z siedzibą w Tczewie jest administratorem twoich danych osobowych dla celów związanych z korzystaniem z serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania.

Komentarze

Reklama
zachmurzenie małe

Temperatura: 5°C Miasto: Gdańsk

Ciśnienie: 1024 hPa
Wiatr: 32 km/h

Ostatnie komentarze
Autor komentarza: StanleyTreść komentarza: Tusk wielokrotnie dawał wyraz, delikatnie mówiąc, niechęci do tego co poleskie i patriotyczne. zgodzę sie z Sp. Alboinem, że każdy może sie pomylić, błądzić, natomaist rzesza gawiedzi, któej to nie przeszkadza, albo nawet sie PODOBA, powinna budzić przerażenie.Źródło komentarza: BEZ STRACHU. Albin Siwak o Doladzie Tusku - szokujące wspomnienieAutor komentarza: BogdanTreść komentarza: Oszukują i faszerują. Nie papryczkowe ani malinowe tylko pestycydowe...Źródło komentarza: Nowy test Fundacji Pro-Test: Wszystkie sprowadzane z zagranicy pomidory zawierały pestycydyAutor komentarza: Westlake LoanTreść komentarza: Jestem szczerze wdzięczny Panu za poprowadzenie mnie właściwą drogą, która umożliwiła mi dzisiaj otrzymanie pożyczki po tym, jak oszuści oszukali mnie z pieniędzy. Jeśli znalazłeś się w skomplikowanej sytuacji i chcesz uzyskać pożyczkę od osoby godnej zaufania i uczciwej, nie wahaj się skontaktować z WESTLAKE LOAN pod adresem: [email protected] Telegram___https://t.me/loan59Źródło komentarza: Mężczyzna chciał zabić żonę siekierą. Później popełnił samobójstwo.Autor komentarza: RamparamTreść komentarza: Biedny łoś... ale prawdziwe losie to urzędasy i weterynarze, którym jak widać się nie chciało zareagować. W sumie db że nikt nie zastrzelił zwierzaŹródło komentarza: Ranne zwierzę i „spychologia”. Nikt nie chciał pomóc łosiowi...Autor komentarza: RobTreść komentarza: Niech się sam utopi... Prawie dożywocie, w sume za głupote... Ludzie słabo wyceniają swoje zycie ;-1Źródło komentarza: Recydywista groził pobiciem i utopieniem. Grozi mu 18 lat za kratami
Reklama