W moim mieście Gdańsku w niedzielę 16 lipca 2017 roku, w prestiżowym miejscu - przed Domem Artusa, odbyło się publiczne wykonanie polskiego hymnu narodowego. Kilkaset osób razem z Chórem Mieszczan Gdańskich, Chórem Music Everywhere i Kartuskim Chórem Męskim, upamiętniło rocznicę powstania pieśni. Uroczystość miała regionalny wydźwięk, gdyż twórca słów hymnu urodził się w Będominie koło Kościerzyny w województwie pomorskim, kształcił się zaś w kolegium jezuickim w Gdańsku. Obecnie w dworku w którym przyszedł na świat Józef Wybicki mieści się muzeum hymnu narodowego.
Mazurek Dąbrowskiego powstał w północnych Włoszech, w trudnym momencie dziejów Polski. Naszego państwa nie było wówczas na mapie świata. Istniała jednak nadzieja na restaurację niepodległości dzięki Napoleonowi Bonaparte, który usiłował potęgą militarną porewolucyjnej Francji zaprowadzić nowy porządek w Europie. W jego kampanię włączyły się polskie siły militarne – legiony, którymi dowodził generał Jan Henryk Dąbrowski. Gdy powstawał hymn liczono na przywrócenie niepodległości. Słowa napisane zostały pod wpływem wzruszenia, jakie ogarnęło Wybickiego gdy po raz pierwszy zobaczył polskie mundury, sztandary i insygnia narodowe legionistów. Energia patriotyzmu zawarta w tekście i melodii spowodowała, że utwór jeszcze długo zanim stał się hymnem narodowym, cieszył się popularnością w całej Europie jako swego rodzaju wyznanie wiary w wolność.
Okrągłe rocznice skłaniają do refleksji. Jeśli hymn polski jest wyznaniem wiary to w takim razie w jaką Polskę wierzymy? Zgodnie z rękopisem Wybickiego pierwsze słowa pieśni brzmią:
Jeszcze Polska nie umarła,
kiedy my żyjemy.
Co nam obca moc wydarła,
szablą odbijemy.
Dla mnie osobiście poruszające jest tu utożsamienie kraju z żywą osobą. Ojczyzna jak człowiek – może umrzeć, jednak żyje, dopóki żyją jej obywatele i są zdeterminowani, by bronić własnej tożsamości za cenę krwi. Dopóki żyją Polacy dopóty istnieje Polska. Wydaje mi się, że obecnie gdy naszej niepodległości nie wydaje się zagrażać zewnętrzna agresja, czasem zapominamy, że nie terytorium ani dobrobyt ekonomiczny są najważniejszym atrybutem polskości, lecz duch jej obywateli (przypomniał o tym ostatnio w Warszawie prezydent USA).
Kolejne dwie zwrotki przywołują momenty chwały oręża polskiego w czasie zaboru szwedzkiego, a także wiarę w powodzenie kampanii napoleońskiej. Potem następuje część, która obecnie nie jest już śpiewana (a szkoda):
Niemiec, Moskal nie osiędzie,
gdy jąwszy pałasza,
hasłem wszystkich zgoda będzie
i ojczyzna nasza.
Tekst ten wskazuje na priorytetową wartość od której zależy polska niepodległość. W obecnej chwili trudno być zadowolonym z poziomu dialogu w polskim społeczeństwie. Zgoda nie jest aktualnie naszą mocną stroną. Przywołując tą zapomnianą zwrotkę, warto na nowo pochylić się nad naszą historią i zobaczyć jak wiele straciliśmy poprzez nasze wewnętrzne kłótnie i jak wiele możemy zyskać budując porozumienie narodowe.
Ostatnia zwrotka hymnu ma wydźwięk najbardziej ludowy i przez to tak bardzo porywa autentyzmem:
Już tam ojciec do swej Basi
mówi zapłakany:
„słuchaj jeno, pono nasi
biją w tarabany”.
Nadzieja jest polską cechą. Mimo największych prób dziejowych nigdy nie straciliśmy wiary w przyszłość. Jednak w wolnej Polsce nie oczekujemy już pomocy „z ziemi włoskiej” czy innych kierunków geograficznych. Owe „tarabany” (bębny) należą do nas samych i to my mamy w nie uderzyć. Uderzyć w dobrą pracę, szacunek do człowieka, wspierać rodzinę, strzec wiary, przekazywać młodemu pokoleniu wartości na których zbudują swoją przyszłość. Czas na świadome życie w pięknej Polsce. Ona nie umrze kiedy my ŻYJEMY.
Napisz komentarz
Komentarze