W tym roku trzeciego września zapraszamy dzieci do szkół, by kontynuowały udział w procesie kształcenia. Proces ten w naszym kraju opiera się na współpracy trzech podmiotów: rodziny, szkoły i samorządu lokalnego. Powinny one harmonijnie współdziałać, uzgadniać decyzje, uzupełniać się i wspierać w osiąganiu wspólnego celu, jakim jest wielostronny rozwój dziecka. Rodzina zapewnia dzieciom podstawowe środowisko emocjonalno-duchowe do nauki i wzrastania w wartościach. Szkoła powinna zabezpieczyć nowoczesną edukację dostosowaną do indywidualnych potrzeb ucznia oraz wymogów rynku pracy. Funkcją samorządu jest natomiast profesjonalne zarządzanie procesem kształcenia z uwzględnieniem długofalowych celów oraz wymogów lokalnego środowiska.
Warunkiem efektywnej kooperacji wymienionych podmiotów jest wspólnota dążeń, partnerska komunikacja, poczucie bezpieczeństwa, wzajemny szacunek i zaufanie. Gdy zabraknie tych wartości, pojawia się roszczeniowość, nieufność czy wręcz wrogość. W miejsce inicjatywności, prokreatywności i zaangażowania, wchodzi minimalizm polegający na ograniczaniu się do tego co konieczne. W miejsce zaufania i szacunku, mnożą się mechanizmy kontrolne i biurokracja. Buduje się system w którym coraz mniejszą rolę odgrywa człowiek a coraz większą - procedury, normy i przepisy. W rezultacie zamiast wspierać naturalny żywioł rozwojowy dziecka, rozciągamy nad nim klosz czy sieć, mającą chronić jego i nas samych przed wszystkim co wymyka się schematom i utartym przyzwyczajeniom.
Zjawiska te nie są nowe. Schematyzm, lenistwo intelektualne i egoizm dorosłych, Janusz Korczak dostrzegał już sto lat temu gdy pisał: Całe wychowanie współczesne pragnie, by dziecko było wygodne, konsekwentnie krok za krokiem dąży, by uśpić, stłumić, zniszczyć wszystko, co jest wolą i wolnością dziecka, hartem jego ducha, siłą jego dążeń i zamierzeń. Grzeczne, posłuszne, dobre, wygodne, a bez myśli o tym, że będzie bezwolne wewnętrznie i niedołężne życiowo. W innym miejscu wyraża to dobitniej: Im mizerniejszy poziom duchowy, bezbarwniejsze moralne oblicze, większa troska o własny spokój i wygodę, tym więcej zakazów i nakazów, dyktowanych pozorną troską o dobro dziecka.
Jako antidotum na obserwowane zjawiska, geniusz wychowania proponuje rzeczywiste, a nie wyłącznie deklaratywne umiejscowienie dziecka w centrum procesu edukacji. Dorośli – zarówno rodzice jak członkowie różnorakich instytucji wychowawczych - pełnią rolę służebną: Dziecko chce być dobre. Jeśli nie umie – naucz. Jeśli nie wie – wytłumacz. Jeśli nie może – pomóż.
Jestem przekonany, że osoby, które znają biografię i dokonania Janusza Korczaka nie ośmielą się zarzucić gołosłowności człowiekowi, który za swoich wychowanków oddał dosłownie życie. Dlatego na początku roku szkolnego zarówno nauczycielom jak urzędnikom, a przede wszystkim rodzicom, z serca polecam lekturę jego przemyśleń.
Wszystkim zaś interesariuszom procesu kształcenia w tym osobom odpowiedzialnym za politykę edukacyjną życzę, by nasz wspólny wysiłek był nastawiony na wielostronny rozwój i wychowanie dziecka. Dbajmy o dobre relacje, zaufanie i współpracę między dorosłymi, a skorzystają na tym nasze dzieci i wnuki.
Napisz komentarz
Komentarze