Wyborcy masowo oddawali karty do referendum. Komisje otrzymały nakaz z Państwowej Komisji Wyborczej, by nie pytać wyborców: „czy wydać komplet kart do głosowania?” lub „czy wydać także kartę referendalną?”, bo miało to rzekomo zasugerować kwestionowanie referendum”.
W praktyce jednak, jak wynika z naszych rozmów z członkami komisji, wyborcy i tak jeżeli otrzymali pełen komplet druków, to albo cofali się i oddawali kartę, albo ze złością rzucali je na stół komisji lub przewodniczącego. Takie zachowania powodowały w wielu komisjach zamieszanie, bo każdą taką kartę należało zdeponować i zaksięgować, co było olbrzymim utrudnieniem, mającym wpływ na szybkość podania wyników, o czym świadczył fakt, iż wiele komisji obwodowych w gminach dopiero w poniedziałek nad ranem kończyło swoją pracę... Ewidentnie przepisy dotyczące wydawania kart referendalnych należy usprawnić. Należałoby odpowiedzieć na pytanie - czy wszystkie karty nie powinny być wydawane obowiązkowo, a już od decyzji wyborcy należałoby czy odda kartę referendalną lub czy odda w referendum głos nieważny. Niestety 15 października świadomie, na własne życzenie zrezygnowaliśmy z uczestniczenia w demokracji bezpośredniej, w tak ważnych kwestiach jak stosunek do przyjmowania nielegalnych imigrantów i podwyższenia wieku emerytalnego...
Odnotować należy incydent w Tczewie związany z funkcjonowaniem jednej z komisji obwodowej. Komisarz Wyborczy w Gdańsku usunął z jednego ze składów Obwodowej Komisji Wyborczej w Tczewie dwie osoby. Jedna z nich spytała głosującego: „dlaczego nie głosuje pan w referendum?”. To poskutkowało, że dwie osoby odwołano, z uwagi na nienależycie wykonywane obowiązki”, co potwierdziła Małgorzata Mykowska, rzecznik tczewskiego ratusza portalowi Grupy PTWP. Jak podała rzecznik do tego incydentu doszło w OKW nr 23 w Tczewie...
W Tczewie oraz gminach ościennych zaskoczyły długie kolejki do urn wyborczych. Nic dziwnego Frekwencja w skali kraju w tych wyborach wyniosła 73,9 proc. i była najwyższa od wielu lat. Nasz fotoreporter przyjrzał się jak przebiegało głosowanie w komisjach w SP nr 12 i SP nr 8. Jak stwierdził odbyło bez zakłóceń, choć członek jednej z komisji najwyraźniej nie znał przepisów, chcąc uniemożliwić mu wykonanie zdjęć. Przypomnijmy, że obserwować wybory i pracę komisji mogą obserwatorzy (przedstawiciele fundacji i stowarzyszeń), a specjalnie obserwatorzy i mężowie zaufanie mogą być obecni także przy procesie liczenia kart. Z kolei dziennikarze mają prawo relacjonować wybory, przebieg prac komisji, ale tylko do momentu wysypania z urny głosów. Po wykonaniu tej czynności reporter/dziennikarz musi opuścić lokal wyborczy.
Ostatnie wybory pokazują też, że sama większość nie wystarcza do rządzenia, bo liczy się także zdolność do tworzenia koalicji. Patrząc na zachowanie głównych partii prawicowych PiS i Konfederacji przed wyborami, to nie było nawet brane pod uwagę. Czym to poskutkuje dowiemy się za kilka dnia, ale prawdopodobnie obie te partie nie będą uczestniczyły w tworzeniu rządu. PiS wygrał wybory, ale opozycja łącznie ma większość parlamentarną.
Pozostaje jeszcze usunąć banery i plakaty wyborcze, bo od poniedziałku straciły one swoją wartość informacyjną, a obecnie są tylko śmieciami powyborczymi psującymi estetykę otoczenia (zresztą wcześniej także w tak monstrualnej ilości). Warto dodać, że miejscem kampanii wyborczej w większym stopniu powinny być media lokalne, będące naturalnym miejscem informowania o wyborach i polityce. Do tego, żadnego baneru umieszczonego w tych gazetach bądź na ich stronach internetowych nikt nie zerwie, ani nie zniszczy...
W. Mocny/Fot. Artur Wirkus
Napisz komentarz
Komentarze