Wedle naszych informacji, do wczoraj pracownicy MZK mieli zdecydować, czy podpiszą porozumienie w sprawie pakietu ochrony praw pracowniczych z Tomaszem Latochą, który ma największe szanse na objęcie udziałów MZK.
- Burmistrz powiedział nam, że albo uzgodnimy do 19 sierpnia pakiet socjalny, albo sprzeda firmę bez niego – mówił podczas spotkania załogi Jerzy Kopias, szef działającego w spółce Związku Zawodowego Pracowników Komunikacji Miejskiej, jeden z negocjatorów pakietu.
Okazuje się, że brak porozumienia z przyszłym inwestorem nie będzie przeszkodą dla prywatyzacji. Reguluje to Rozporządzenie Rady Ministrów z dnia 20 grudnia 2004 w sprawie szczegółowego trybu zbywania akcji Skarbu Państwa.
- Rozporządzenie stanowi, iż przedmiotem rokowań jest między innymi pakiet ochrony praw pracowniczych, ale nie znaczy to, że w razie nieuzyskania porozumienia między inwestorem a reprezentacją załogi, podpisanie umowy prywatyzacyjnej jest niemożliwe – dowiedzieliśmy się od Zygmunta Jerzmanowskiego z Business Lex - Kancelaria Radcy Prawnego Zygmunta Jerzmanowskiego w Poznaniu, która obsługuje procesy przekształceń i prywatyzacji.
Ta sytuacja może oznaczać, że w przyszłości pasażerów miejskich autobusów będą obsługiwali niezadowoleni pracownicy. Wciąż nie wiadomo, czy pozwolą oni związkowcom, którzy w ich imieniu prowadzą rozmowy o warunkach pracy i płacy po prywatyzacji, na podpisanie porozumienia z wybranym inwestorem. PUH Latocha proponuje m.in. trzyletni okres gwarancji zatrudnienia dla obecnej załogi. Jeśli będzie zmieniał liczbę pracowników, to każdy ze zwalnianych co miesiąc otrzyma odszkodowanie w wysokości 30 proc. zarobków do końca okresu ochronnego. Związkowcy chcieliby także podnieść wysokość odszkodowania. Załoga zgłasza też inny problem.
- To oznacza, że nie będziemy otrzymywać “kuroniówki” jeśli zarejestrujemy się w urzędzie pracy, bo nie można mieć żadnych dochodów, by dostać zasiłek – martwią się pracownicy. - To powinno być jednorazowe odszkodowanie – uważają.
Jeśli dojdzie do prywatyzacji, inaczej kalkulowane byłyby także wynagrodzenia, będące sumą trzech składników: stawki zasadniczej, 5-procentowej premii i tzw. wysługi, w wysokości 0,5 proc. za każdy rok przepracowany w MZK, która jednak nie mogłaby przekroczyć 20 proc. Do tego PUH Latocha proponuje 20-procentową premię uznaniową. Za to kierowcy musieliby liczyć się z ograniczeniem prowizji za sprzedane w autobusach bilety do 2 proc. Tyle tylko, że inwestor chciałby znacząco, bo aż pięciokrotnie, zwiększyć liczbę obsługiwanych w ten sposób pasażerów. I wprowadzić kasy fiskalne.
- Czyli musielibyśmy sprzedawać jakieś 50 biletów na godzinę. To kiedy byśmy jeździli – skrytykowali pomysł kierowcy.
Dlatego załoga taką ofertę pakietu socjalnego odrzuca.
Więcej w bieżącym wydaniu “Gazety Malborskiej”.
Protest załogi MZK: nie sprzedawajcie naszego zakładu!
MALBORK. Sześćdziesięciu pracowników Miejskiego Zakładu Komunikacji podpisało się pod petycją adresowaną do malborskich radnych. Załoga, która rozmawia z potencjalnym inwestorem o poprywatyzacyjnej przyszłości, apeluje o nie wyrażanie zgody na sprzedaż miejskiej spółki.
- 22.08.2008 00:13 (aktualizacja 14.08.2023 12:07)
Napisz komentarz
Komentarze