Rozwalające się budynki stacyjne na dworcu PKP w Lini wyglądają jak po wojnie. Będąca pod ochroną konserwatorską wieża ciśnień nie ma dachu. W budynku stacyjnym brakuje okien i drzwi. Podobnie wyglądają pozostałe obiekty, w tym budynek byłej przepompowni wody oraz sanitariaty. Jedna wielka Sodoma i Gomora.
– Już na początku tej kadencji podjęliśmy działania, by teren ten uporządkować - mówi zastępca wójta Gminy Linia, Bogusława Engelbrecht. - Do rozmów zaprosiliśmy przedstawicieli PKP. Wnioskowaliśmy o wyremontowanie obiektów lub ich rozebranie. Zdania przedstawicieli PKP były podzielone. Jedni byli za rozebraniem budynków, a inni za ich remontowaniem, bo uważali, że są one piękne.
– Przed miesiącem sprawa znów odżyła. Zarząd Nieruchomości PKP stara się o decyzję na rozbiórkę obiektów kolejowych. Tymczasem sprawa wcale nie jest taka prosta. Nad wieżą ciśnień pieczę trzyma Wojewódzki Konserwator Zabytków, gdyż stanowi ona zabytek techniki dziewiętnastego wieku. Już w 1993 roku konserwator zobowiązał kolej do wykonania remontu wieży. Jest nawet jej projekt techniczny z1994 roku. Kolej chciała dać materiały na odbudowę wieży ciśnień, a gmina miała znaleźć użytkownika. Póki co, zapowiedzi te spełzły na niczym.
– Wyliczono, że obecnie na kolei funkcjonuje ponad 100 spółek wyodrębnionych z byłych PKP. Z nimi naprawdę trudno sie dogadać. Inna spółka odpowiada za budynki,inna za chodniki, inna za perony, inna za trakcje. Inna za kasy biletowe jeszcze inna za tory itd. itd... Państwo w państwie. W trójmieście jest tak, że jeden wiadukt kolejowy ma aż trzech gospodarzy. Mieszkańcom, jak i władzom gminy nie pozostaje nic innego, jak czekać na realizację zapowiedzi z exspose premiera, który mówił, że zrobi porządek z kolejowymi ruderami. Być może dotrzyma słowa i w końcu na kolei zapanuje normalność: czystość, ład i porządek.
Napisz komentarz
Komentarze