Wydaje się, że sprawa czołgu została przesądzona: wojewoda pomorski wydał zgodę na jego usunięcie. Na szczęście, udało się go uratować przed zniszczeniem i zostanie w Wejherowie, ale w nowym miejscu.
Przypomnijmy.
Stało się to za sprawą ks. Daniela Nowaka, proboszcza parafii Chrystusa Króla i założyciela „Rodziny Piaśnickiej”. Otóż proboszcz wpadł na pomysł, by pomnik-czołg usunąć, a na jego miejscu postawić kaplicę-mauzoleum poświęconą Ofiarom Piaśnicy. Taką „Bramę Piaśnicką”. Cel szczytny i jesteśmy całym sercem „ZA”, ale dlaczego akurat w tym miejscu? Ano ponoć dlatego, że tu zaczyna się ul. Ofiar Piaśnicy i to miejsce pasuje jak ulał. I nic to, że akurat ta lokalizacja, zdaniem wielu, nie za bardzo pasuje do kaplicy, gdyż znajduje się na bardzo ruchliwym skrzyżowaniu i tuż obok supermarketu, co nijak ma się do atmosfery skupienia i zadumy przynależnej kaplicy. I nic to, że władze miasta proponowały inną lokalizację kaplicy (na tej samej ulicy, przy skrzyżowaniu z ul. Karnowskiego) i chciały dać za darmo teren pod jej budowę.
Sprawa ta podzieliła społeczność wejherowską. Większość jednak była zdecydowanie za tym, by pomnika nie ruszać. Takie też stanowisko, o czym pisaliśmy, zajęła również Rada Kombatancka przy Staroście i Prezydencie Wejherowa.
Niestety, okazało się, że ten pomnik niektórym wadzi. I to bardzo. Można domniemywać, że postawienie kaplicy było jedynie pretekstem do usunięcia czołgu. Wszak to ruski czołg, a walczyli na nim ci, co szli ramię w ramię z Armią Czerwoną. Czyli berlingowcy. Świadczyć mogą o tym wypowiedzi parafian - internautów, że ks. Daniel Nowak zarzekał się, iż w jego parafii żadnego ruskiego czołgu nie będzie. Uzyskał w tym poparcie wejherowskiego starosty, Józefa Reszkego, któremu ten czołg kojarzył się (??) z tłumieniem strajku w stoczni. (Tak twierdził podczas sesji rady powiatu.)
No i, wydaje się, proboszcz słowa dotrzymał. Jak się dowiedzieliśmy, Roman Zaborowski, wojewoda pomorski, na wniosek Rodziny Piaśnickiej, wydał decyzję o usunięciu pomnika-czołgu. Miał formalne prawo, bowiem teren, na którym stoi czołg, należy do Skarbu Państwa, a zarządza nim wojewoda. Podobno przyszło mu to tym łatwiej, że pomnik-czołg nie figuruje w rejestrze pomników ofiar i męczeństwa.
No i stało się
Zgodnie z decyzją wojewody czołg może zostać usunięty i oddany choćby na złom. Na szczęście, władze miasta, które zostały poinformowane o tej decyzji, postanowiły, że ten symbol, tak zrośnięty przez lata z miastem, nie może ot, tak sobie, zniknąć.
Podczas konsultacji z kombatantami ustalono, że pomnik-czołg zostanie przeniesiony naprzeciw siedziby Zespołu Szkół Ponadgimnazjalnych nr 2 w Wejherowie (popularny „Elektryk”) i stanie w tzw. „Parku Sztywnych” od strony ul. Strzeleckiej.
Byliśmy ciekawi, kto pokryje koszty przeniesienia pomnika w nowe miejsce.
- Miasto weźmie to na siebie - stwierdził prezydent. - W końcu chodzi o rzecz ważną dla historii miasta i jego mieszkańców. W ogóle zajmiemy się całą sprawą, bo wymaga ona sporej ilości rozwiązań formalnych, jak choćby uzyskania pozwolenia na budowę.
PS. Wojewodę jeszcze zapytamy o motywy podjęcia tej kontrowersyjnej decyzji. A na razie pytamy naszych Czytelników, co sądzą o tej sprawie. Piszcie do nas. Najciekawsze wypowiedzi opublikujemy.
Kaplica-mauzoleum zamiast "ruskiego" czołgu
WEJHEROWO. Kontrowersyjna sprawa czołgu, który pamięta wyzwolenie z Armią Czerwoną. Wojewoda zadecydował, że będzie usunięty - w cień historii. W jego miejscu ma powstać kaplica-mauzoleum poświęconą Ofiarom Piaśnicy - „Brama Piaśnicka".
- 29.01.2008 00:18 (aktualizacja 13.08.2023 10:21)
Napisz komentarz
Komentarze