Trwający od 1 do 9 sierpnia rajd bractwa rowerowego „Biegiem Wisły” zakończył się w minioną niedzielę. W trasę od Torunia przez Pomorze wyruszyło siedmiu śmiałków. Rowerzyści zwiedzili m.in. przeprawy promowe, pływali statkiem, obejrzeli twierdze Wisłoujście. Byli w pelplińskiej katedrze i na zamkach - w Malborku, Gniewie i Kwidzynie.
Jeden z uczestników ocenił, że tereny które obejrzał były tak interesujące, iż w przyszłym roku zabierze rodzinę i samochodem objedzie jeszcze raz tę samą trasę.
Pokonali 485 km
W niedzielę na Dworcu PKP w Tczewie wyprawę kończyło pięciu kolarzy. Najmłodszy uczestnik – Tomasz Stadnik tuż po pokonaniu przeprawy promowej w Świbnie, pognał na ważną rodzinną uroczystość. Najstarszy - 70-letni Marian Figura w Malborku miał korzystniejsze bezpośrednie połączenie do domu. Wszyscy pełni wrażeń i zadowolenie wracali w rodzinne strony.
Cała piątka wracała do Piły, ale Adam Mikulski do rodzinnej Trzścianki miał jeszcze 24 km… W Tczewie spotkali się na pl. Hallera. Do opowiadania było mnóstwo historii. W pewnym momencie rozmówcy spojrzeli na zegarki, by stwierdzić, że za parę minut pociąg i trzeba jechać na dworzec.
Podczas rajdu grupa przejechała 485 km! Najtrudniejszy odcinek wiódł 10-kilometrowym podjazdem z Fromborka do Pogrodzia. Trzeba było pokonać wzniesienia z ciężkimi jukami. Z tego wyczynu grupa była wielce zadowolona. Średnio jechali ok. 15,7 km/godz. Zdarzały się jednak zjazdy, gdzie niektórzy mieli na licznikach i 60 km/godz.!
Drogie muzea...
Rowerzyści trochę narzekali na drogie muzea i wejściówki do zabytkowych miejsc.
- Tu 15 zł, tam 20 zł i nazbierała się spora sumka – zauważył jeden z rozmówców. - Byliśmy w wielu miejscach, był to więc w sumie spory wydatek.
- Ale sama trasa była super – stwierdził Jan Balcerzak, „dowódca” rajdu. – Naszym celem było zwiedzenie jak największej liczby urokliwych miejsc. Duże wrażenie zrobiła na nas liczba kościołów gotyckich na trasie, są one niemal w co drugiej miejscowości. Nasz kolega Janusz Walkowski przed każdym rajdem opracowuje mapę miejsc, które warto zwiedzić, często pod kątem dawnych bunkrów i militariów z okresu II wojny światowej. Niezapomnianym wspomnieniem będzie dla nas twierdza Wisłoujście i wnętrze gdańskiego Żurawia. Podczas Jarmarku Dominikańskiego spotkaliśmy parę znajomych osób, wśród nich byłego starostę pilskiego Leszka Partykę.
Zamki i Żuraw od wewnątrz
- Na całej trasie najbardziej podobały nam się zamki - kwidzyński, gniewski i malborski – przyznał Janusz Walkowski. – Ciekawa była też latarnia morska. Będąc wcześniej w Gdańsku nie miałem okazji zwiedzić Żurawia od wewnątrz. Tym razem udało się. Zobaczyliśmy nawet napęd w postaci drabiniastego koła, napędzanego siłą ludzkich nóg.
Uczestnicy wysłuchali koncertów organowych we Fromborku i Gdańsku Oliwie. We Fromborku trafili na dni miasta, dzięki czemu mogli skorzystać z wielu atrakcji, m.in. obejrzeli sztukę „Świetoszek” teatru z Elbląga. W przedostatnim dniu zrealizowano jedno z postanowień: odwiedzono Raczki Elbląskie – najniższy punkt w Polsce.
Pan Janusz wziął ze sobą aparat, którym dokumentował najciekawsze atrakcje rajdu. Inni także robili zdjęcia komórkami. Wiele z nich można teraz zobaczyć na ich blogu – www.z-biegiem-wisly.blogspot.com.
- W Kwidzynie spotkaliśmy małżeństwo, które przemierzało trasę rowerem, później spotkaliśmy ich przed Krynicą Morską i się pozdrowiliśmy – wspominał Jan Balcerzak. – Zupełnie jak na jachcie!
Łapanie „kapcia”
Ale prawdziwa wyprawa rowerowa nie może obyć się bez… awarii. A tych nie brakowało.
- Na odcinku Bydgoszcz – Westerplatte do rogatek w Gdańsku trasa przebiegała bezawaryjnie – ocenił Stanisław Lesiński. – Niestety, później się zaczęło! Pierwsza awaria spotkała mnie po paru kilometrach od Gdańska. Pękła mi szprycha, a tylnie koło się zdecentrowało. Dziury i nierówny beton na odcinku od rafinerii i rower nie wytrzymał. Uniemożliwiło mi to jazdę, trzeba było poszukać serwisu rowerowego. Żałuję tylko, że dałem do wyregulowania przerzutki, gdyż tak mi wyregulowali, że do końca jazdy miałem problemy… Typową na szlaku awarię miał kolega, który złapał „kapcia” (przebił dętkę) w okolicach Westerplatte.
W Polsce wciąż mało jest ścieżek rowerowych, o czym się przekonaliśmy...
Noclegi na trasie
Nasi rozmówcy podczas wyprawy najczęściej korzystali z noclegów w schroniskach młodzieżowych; cena wahała się od 20 do 30 zł. Było w nich wszystko co potrzeba: miejsce do zagrzania wody, a czasem do upichcenia czegoś - w standardzie bezgwiazdkowego hotelu. Zdarzały się perełki, jak nocleg na kempingu w Elblągu. Ten nocleg grupa wspomina najmilej.
- Pełne wyposażenie: kuchenka, TV, czajnik elektryczny, a nawet pralka i mikrofala – relacjonowali mile zaskoczeni podróżnicy.
485 km pedałowania. Rowerowy rajd „Biegiem Wisły” przez Pomorze
POMORZE. Zakończył się sierpniowy rajd bractwa rowerowego „Biegiem Wisły”. Rowerzyści przejechali 485 km - z Torunia, przez Tczew do Gdańska, a następnie do Fromborka i Malborka. - Trasa była super – stwierdził Jan Balcerzak, „dowódca” rajdu. – Naszym celem było zwiedzenie urokliwych miejsc. Duże wrażenie zrobiła na nas liczba kościołów gotyckich na trasie.
- 11.08.2009 00:00 (aktualizacja 13.08.2023 13:23)
Reklama
Napisz komentarz
Komentarze