- Fajnie, że ludzie przyszli, że się zgłosili. Dzięki takim spotkaniom ludzie z zewnątrz nas poznają. Jesteśmy znani tu, w Polsce. To też ważne – mówi lek. med Ewa Treder. - Do wolontariatu zgłosiło się kilka młodych osób, które na pewno przydadzą się przy akcjach.
Proces przygotowania do wolontariatu domowego trwa długo, bo najpierw trzeba wolontariusza przyuczyć, przeszkolić, nim wejdzie w środowisko.
- Czasami nawet my, członkowie Zespołu Domowej Opieki Paliatywno - Hospicyjnej SPZOZ, musimy przebić mur niechęci aby zostać zaakceptowanymi przez bliskich chorego. Często jest i tak, że mamy pacjentów dosyć daleko od Starogardu i ja nie jestem w stanie zapewnić wolontariuszom dojazdu – mówi E. Treder. - Dla nas jest ważne, że możemy liczyć na pomoc wolontariuszy, wiemy gdzie ich szukać, mamy telefony od chętnych. Najczęściej korzystamy z ich pomocy przy większych akcjach np. Mikołajki.
Pacjenci hospicyjni odchodzą
Wolontariusze z Zespołu Domowej Opieki Paliatywno - Hospicyjnej SPZOZ przeżywają drobne radości, mają powody do satysfakcji, ale i regularnie ocierają się o śmierć.
- My musimy sobie radzić z tym, że pacjenci umierają. Mamy dobre relacje z nimi, ich rodzinami, jesteśmy z nimi związani. Tak, wiemy, że umrą. Zawsze przy śmierci jest przykro, bo umiera ktoś nam bliski, kogo znamy, ale zdarza się i tak, że kogoś wypisujemy z hospicjum, po opanowaniu bólu. Czasem po kilku latach do nas wracają, czasami nie. Czasem ten choćby tydzień poprawy, to dla chorego i rodziny dużo. Zawsze mówię, żeby nasi podopieczni swój każdy następny dzień w życiu traktowali jako ten najważniejszy. To takie cele krótkoterminowe. Miałam kiedyś podopieczną, babcię, która mobilizowała się małymi kroczkami. Najpierw urodziny wnuka, potem wesele, potem święta. I z taką nadzieją oczekiwała tych dat, i jakąż miała satysfakcję, kiedy się to doczekanie udawało.
To co robią to dla nich normalna rzecz.
- Trzeba ludziom uświadomić, że hospicjum to ta ostateczność, ale kiedy onkolodzy załamują ręce to jeszcze chory wie, że nie jest spisany na straty, że jeszcze ktoś chce mu pomóc... Ten tydzień życia, czy dwa, to dla niego wiele.
Wolontariat domowy ma sprawić, aby umierający człowiek przebywał w jak najbardziej mu przyjaznym miejscu i najlepiej znanym środowisku – własnym domu.
Pomoc bliźniemu
Miłość bliźniego to dla nas zadanie szczególne, bo tu człowiek może się spełnić, odkrywać własną wartość. Ksiądz Arkadiusz Ćwikliński od lat współpracuje, jako wolontariusz, w opiece paliatywnej.
- Tęsknię za takimi czasami, kiedy sklepy w niedzielę były zamknięte, kiedy człowiek musiał tak zorganizować czas, aby kupić w tygodniu wszystko dla domu, żeby potem wystarczyło i chleba, i masła i tego co trzeba na chleb położyć, a kiedy czego zabrakło, to chyba było najlepsze - można było pójść do sąsiada i pożyczyć: może kostkę masła, szklankę cukru, chleb. Szło się nawiązać może najważniejszy kontakt życia. Być może w tej sąsiedzkiej potrzebie można było najwięcej uzyskać – nie tyle ten chleb, masło czy cokolwiek innego, ale spotkanie z drugim człowiekiem. Pomoc, która jest tak bardzo nieodzowna. Wiele razy, kiedy odwiedzałem chorych, to ta wizyta duszpasterska była dla nich wielkim, wyjątkowym świętem. Zawsze robiłem wszystko, aby jak najdłużej być wśród tych, których odwiedzałem. Myślę, że sami nie raz czegoś takiego doświadczyliście: oczekiwania tych ludzi z zegarkiem w ręku. Czasem słyszałem: „Ksiądz przyszedł trzy minuty za późno”. A potem, kiedy się rozstawaliśmy, ten uścisk dłoni, który sprawiał, że tak trudno było „puścić” siebie. Każdy z nas gdzieś tam ma takie doświadczenia w swoim sercu. I niech wiele będzie takich chwil, w których możemy podzielić się sobą, w których można rozmawiać bez słów. Warto jest być z drugim człowiekiem, popatrzyć mu prosto w oczy, przytrzymać za rękę, bo wtedy także i my nie odczuwamy tak samotności, a odczuwamy wielkość serca, które potrafi być wdzięczne, potrafi kochać i bić dla drugiego człowieka.
Wolontariat
W TVP1 27 listopada będzie poświęcony wolontariatom 50+, sąsiedzkim, medycznym.
Kampania „Hospicjum to też Życie - Podaruj swój czas” jest adresowana do dojrzałych - 50+. Ma je zachęcić do wolontariatu na rzecz hospicjów i chorych w domach. Organizatorzy ogólnopolskiej Kampanii liczą, że przełamie ona społeczne stereotypy w myśleniu o opiece długoterminowej i hospicjach i będzie wspierać ośrodki paliatywno-hospicyjne poprzez działania charytatywne, lokalne zbiorki pieniężne i edukować społecznie poprzez media.
Więcej w Gazecie Kociewskiej,
która ukazuje się wraz z Dziennikiem Pomorza
na terenie powiatu starogardzkiego.
która ukazuje się wraz z Dziennikiem Pomorza
na terenie powiatu starogardzkiego.
Napisz komentarz
Komentarze