- Rejs, w który wypłynęliście 2 czerwca z Gdyni, nabrał rozgłosu…
- To nasza pierwsza wyprawa rozpoczynająca się w Polsce. Wcześniej organizowaliśmy rejsy na Horn, na Antarktydę, na Alaskę – była to pionierska wyprawa Polaków na jachcie wyczarterowanym z Kanady i tam też nie miał nam kto pomachać. W 2012 r. zrealizowaliśmy dużą wyprawę – przez Petersburg, Ładogę, Onegę i Kanał Bałtycko – Białomorski; celem było poszukiwanie Polaków i ich potomków osadzonych na Wyspach Sołowieckich. Rozmawialiśmy z Polakami w Archangielsku; to co później opowiedzieliśmy, wzbudziło duże zainteresowanie. W tym roku w naszej wyprawie posuwamy się o kroczek dalej. Wystąpiliśmy o patronat do Polskiego Związku Żeglarskiego, Ligi Morskiej i Rzecznej, oraz Marszałka Woj. Pomorskiego. Nie bez znaczenia jest także pionierska trasa naszej ekspedycji. Planujemy dotrzeć tam, gdzie do tej pory nie żeglował żaden polski jacht.
- Jeden rejs i trójka doświadczonych kapitanów na pokładzie?
- Cała wyprawa trwać będzie 110 dni, każde z nas ma rodzinę. Ja np. mam dwoje małych dzieci, jeden syn ma ponad 2 lata, drugi zaczął ósmy miesiąc; nie chciałbym dopuścić do sytuacji, że moje plany i marzenia rozbijają mi życie rodzinne. Dlatego poprowadzę tylko dwa środkowe, najbardziej arktyczne, etapy. Przede mną jacht - poprzez wody śródlądowe Rosji - poprowadzi kpt. Małgorzata Czarnomska, zaś do Polski powróci kpt. Tomasz Kulawik. Zmieniać się będą także załogi. Całość trasy podzieliliśmy na 6 etapów, w których łącznie udział weźmie prawie 50 pasjonatów żeglarstwa – lekarzy, prawników, budowlańców, drobnych przedsiębiorców, studentów z terenu całego kraju oraz kilkoro Polaków z zagranicy.
- Jakie są cele wyprawy?
- Dopłynięcie do granicy stałego lodu; postawimy tam flagę polską i flagę Tczewa, powiemy: „Dalej się nie dało”. Drugim celem jest Nowa Ziemia. Rosjanie nie kryją, że mają tam składy atomowe, więc te tereny były przez wiele lat zamknięte. Górna część Nowej Ziemi jest pokryta przepięknymi lodowcami i w 2009 r. Włamimir Putin ustanowił tam park narodowy, pojawili się naukowcy, dostaliśmy pozwolenie na wylądowanie, porobimy materiały zdjęciowe. W czasach rozbiorów pracowało na południu Nowej Ziemi dwóch zesłanych naukowców polskiego pochodzenia. My chcemy opłynąć ją dookoła i wylądować na północnym cyplu. Zarówno tam, jak i na Morzu Karskim, nie było nigdy dotąd polskiego jachtu. Planujemy także dotarcie do Ziemi Franciszka Józefa, najbardziej wysuniętego na północ archipelagu świata; około 10 lat temu przez parę chwil były tam – nielegalnie - dwie polskie załogi. Znajdziemy się tam pierwsi oficjalnie, dzięki czemu będziemy mogli przebywać dłużej. Tam nie ma życia, nie wybudowano lotniska, wodę można czerpać tylko z lodowców i przez cały rok mieszkają tam kolonie morsów oraz niedźwiedzie polarne. W tej chwili cała powierzchnia Ziemi Franciszka Józefa, Morze Karskie oraz część Morza Barentsa jest pokryta lodem, który dopiero zacznie się topić. Ile się stopi? Zobaczymy. W trakcie pobytu na Ziemi Franciszka Józefa będzie nam towarzyszył jeden z rosyjskich strażników z długą bronią na… gumowe kulki, bo tam żyją niebezpieczne niedźwiedzie polarne,
które są pod ścisłą ochroną i w razie czego trzeba je odstraszać.
- Na pokładzie macie odpowiednie wyposażenie?
- Na wyprawę zabraliśmy dodatkowo ponton oraz dwa kajaki. W planie mamy wiosłowanie pomiędzy górami lodowymi na krańcu świata. Zabieramy agregat prądotwórczy, specjalne pompy oraz ponad 150 metrów węży do wody - to wszystko umożliwi nam tankowanie wody pitnej z lodowców. W Arktyce będziemy zdani tylko na siebie, dlatego lekarz wyprawy, również żeglarz, przygotowuje całkiem solidną apteczkę. Kapitanowie są po kursie pierwszej pomocy, szycia ran itp., lecz w razie potrzeby będziemy dysponować telefonami satelitarnymi i możemy tą drogą uzyskać poradę medyczną. Żeby móc odpychać bryły lodu musimy mieć ze sobą tyczki długości 3,5 metra - z aluminium oraz bambusowe, które sprowadzi dla nas importer ze Starogardu Gd. Montujemy także ogrzewanie, żeby trochę podnieść komfort załogi.
„Sekstant Expedition - Rosyjska Arktyka 2013”
Pionierską wyprawę na Arktykę zorganizował tczewianin, kpt. Maciej Sodkiewicz. Celem jest żegluga od wybrzeży Polski tak daleko na północ jak tylko się uda, aż po granice pokrywy lodowej otaczającej biegun północny. Uczestnicy „Sekstant Expedition” na jachcie s/y „Barlovento II” przepłyną ponad 8 000 mil morskich, pokonując cztery morza, dwa olbrzymie rosyjskie jeziora i dwie niepokorne rzeki. Trasa rejsu prowadzić będzie przez piękne obszary Karelii, 37 śluz kanału Bałtycko-Białomorskiego, aż po dziewicze wyspy arktycznego archipelagu Ziemi Franciszka Józefa, na które dotarło niewielu Polaków, a także na Nową Ziemię, gdzie nie cumował jeszcze żaden jacht pod polską banderą.
Napisz komentarz
Komentarze