73 rekordzistką w kraju była krowa Teresy Kapłon. 74 jest Rojewskiego
Krowa 100.000 dostała laurowy wieniec
SUKCES. Krowa Klausa Rojewskiego zastała uhonorowana, 24 września 2011 na wystawie w Bolesławowie, Laurowym wieńcem za to, że oddała 100.000 litrów mleka (dokładnie 101.342 kg). Hodowca Kaliny 17, Klaus Rojewski, mieszka w gminie Mikołajki Pomorskie. Otrzymał nagrody, puchary i dyplomy.
Rekordzistka
Kalina 17, krowa holsztyńsko-fryzyjska (z 75 proc. dolewem HF) urodziła się 12 maja 1998 r. Wycieliła się 11 razy (6 jałówek, 5 byków). Najwyższą wydajność miała w 2007 r (dała 10.260 kg mleka). Kryta w styczniu 2011, w październiku wycieliła się po raz 12.
- Krowa wygląda bardzo dobrze jak na swoje lata – ocenił Stanisław Brzeziński, prowadzący prezentację rekordzistki.
Rekordzistka należy obecnie do Piotra Rojewskiego. Pan Piotr gospodaruje na 22 ha, ma 21 krów, których średnia roczna wydajność to ponad 8,375 tys litrów mleka.
Wójt
Rekordzistę, Kalinę 17, wyhodował Klaus Rojewski.
Sukcesu pogratulował rolnikowi wójt Gminy Mikołajki Pomorskie Kazimierz Kulecki. Mówił ciepło i o rolniku, i jego synach Piotrze i Rafale, którzy również specjalizują się w produkcji mleka.
- Pan Klaus to mój sąsiad – mówił pan wójt. - Sam prowadzę gospodarstwo rolne i wiem ile czasu trzeba i poświęcenia aby wyhodować taką rekordzistkę, i prowadzić tak duże stado.
Hodowca
Klaus Rojewski hodował krowy wiele lat. Choć jest dziś emerytem, nadal należy do Polskiego Związku Hodowców Bydła.
- Nasze gospodarstwo? Łącznie to 150 ha. Mamy bydło, 40 koni sztumskich, owce i świnie. Żyjemy ze wszystkiego „po trochu”. Zboże skarmiamy na pasze. Za litr mleka dostajemy od 1,20 do 1,40 zł, zależnie od tłuszczu i białka. Jak była cena poniżej 90 groszy, to już było dokładanie do interesu. Te nowe stawki można wytrzymać.
Koniarz
Rojewski kocha konie. Sztumskie. Jeździ za dobrymi ogierami po świecie. Do krycia udało mu się wypożyczyć nawet ogiera sprowadzonego z Francji. W marcu 2011 był na aukcji i wycenie w Szwecji.
- Nasze koniki to materiał hodowlany sztumski. To „ciężkie” konie. Było już i tak, że nie miałem skąd brać ogiera do krycia. Dlatego „sięgnęliśmy” aż po konia ze Szwecji. Kolega nam go przywiózł. Drugi ogier, do krycia , to był „duńczyk”.
- Już 11 „synów po nim” zostało wychowanych – wtrąca dr. Jończyk, ekspert w branży.
Zostałby przy krowach
Klaus Rojewski prowadził gospodarstwo z żoną, Renatą (dwa lata temu zmarła). Krowy w ich gospodarstwie były od zawsze.
- Jakoś sobie najpierw z żoną, potem z synami, z tą hodowlą radzimy. Były problemy z białaczką, krowy poszły do rzeźni i nie było żadnego odszkodowania. Gdybym miał zaczynać od początku? Wdałbym się znów w te krowy. Nawet kiedy to stado z białaczką zostało wycięte, zacząłem od nowa. Tak było i nie poddałem się...
Napisz komentarz
Komentarze