Rozmowa z kierownikiem SP ZOZ Przychodni Lekarskiej w Starogardzie Gd. Marią Orlikowską – Płaczek.
- Jak okiem administratora placówki służby zdrowia ocenia Pani prywatyzację i to wszystko to co dzieje się w ostatnich miesiącach wokół starogardzkiego szpitala?
- Trudno mi powiedzieć jakie spojrzenie na restrukturyzację szpitala ma Starostwo. Każdy ma jakąś filozofię. Czy nie odbije im się to czkawką, historia oceni. Nie jest łatwo, wziąć na siebie dług rzędu 60 mln zł. Powstał nowy podmiot, który musi się wykazać w nowej formule, w nowej formie organizacyjno – prawnej, tylko, że będzie to robił tymi samymi ludźmi, co dotychczas. Czy to jest jakiś syndrom, że jeśli coś jest publiczne to nie można tym zarządzać? Czy teraz w nowej formie od razu zmieni się myślenie zarządców? Czegoś tu nie rozumiem. Problem tkwi w ludziach i w tym, czy chcesz tym dobrze zarządzać czy nie.
- Z kolei prywatyzacja przychodni stanęła w martwym punkcie. Rok temu mówiła Pani, że załoga jest przygotowana na prywatyzację. Coś się zmieniło od tamtej pory?
- Wtedy wystąpiliśmy do pana prezydenta, że jesteśmy mentalnie przygotowani do prywatyzacji. Otrzymałam 100 – procentowy pakiet zaufania załogi, aby z takim wystąpieniem zwrócić się do organu założycielskiego. Jeżeli prywatyzacja to tylko i wyłącznie spółka pracownicza. To upadło. Zaczęły się dyskusje, zaczęła się targowica, przepychanki, różne wystąpienia poszczególnych klubów na temat, co można zrobić po sprzedaniu przychodni. Padały pomysły, że za pieniądze ze sprzedaży podwyższy się pensje nauczycielom, zapłaci długi Polsatu, albo coś jeszcze. Dla mnie jest to zwykłe kupczenie. To dramat, kiedy którykolwiek radny wychodzi z takim pomysłem. My jesteśmy dla ludzi, stanowimy ostoję zdrowia ludzkiego. Liczyć powinno się to, kto pracuje, jak pracuje, jaką daje jakość świadczeń i czy nie przysparza problemów. Jeżeli nie przynosi problemów, to czegoś takiego się nie robi. Mówię to stanowczo w imieniu całego personelu, nie zgodzimy się, by z przychodni zrobiono spółkę ze 100 - procentowym udziałem miasta, a później przyjdzie ktoś z zewnątrz i będzie chciał nas wykupić. Ciężką pracą osiągnęliśmy to co dzisiaj prezentujemy i czym możemy się szczycić.
- Jaką na dzień dzisiejszy widzi pani przyszłość przychodni?
- Przychodnię przekształcić może w moim odczuciu jedynie ustawodawca, na co my nie będziemy mieli już wpływu. Jesteśmy tym wszystkim zmęczeni, a chcemy tylko spokojnie pracować. Jesteśmy podmiotem publicznym i udowodniliśmy, że jako podmiot publiczny potrafimy funkcjonować w sposób bardzo dobry. Nie wiem czy jednostka komercyjna jest najlepszym przykładem. My dajemy komfort zarówno pacjentom, jak i naszym pracownikom, działamy non profit i o to w tym wszystkim przecież chodzi.
- Pod względem finansowym placówka ma się chyba nie najgorzej. Niedawno zakończył się remont rejestracji.
- Zmienił się głównie wizerunek. Poprzednio też była rejestracja, ale opatrzona, nie trendy, teraz świat prze do przodu i my razem z nim. Chcieliśmy zrobić efekt ciepła, elegancji , aby przyjemnie przebiegała obsługa pacjenta. Wynika to z projektu, odpowiedniego dobrania koloru mebli, funkcjonalności tego, co tam jest. Jest więcej przestrzeni, jest jedno dodatkowe stanowisko. Panie w rejestracji mają stworzone zaplecze socjalne po to, aby nie musiały opuszczać swoich miejsc pracy. Jest opuszczony sufit, odpowiednia gra świateł i kolorów. Do tego będą jeszcze tablice informacyjne, które całości dodadzą pikanterii. Przy okazji remontu rejestracji przygotowaliśmy nowe pomieszczenia na potrzeby pracowni endoskopowej i poradni gastroenterologicznej. Zamknęliśmy tym samym kapitalny remont całego obiektu. Oceniają nas firmy farmaceutyczne, które mają najlepszy ogląd, jeśli chodzi o placówki medyczne. Mówili, że zrobiło to na nich duże wrażenie. Na wizytacji był również NFZ i także otrzymaliśmy wiele pochlebnych opinii, że tak może wyglądać placówka publiczna.
- Na sesjach głośno jest o nowych poradniach, które mają powstać w przychodni. Jaka jest szansa, że w najbliższym czasie pacjenci będą mogli korzystać z rozszerzonej gamy opieki specjalistycznej?
- Negocjowaliśmy z NFZ 45 produktów specjalistycznych. To jest naprawdę bardzo dużo. 16 czerwca będzie ogłoszenie wyników. Jeżeli wszystkie przejdą to wydaje mi się, że będzie to z korzyścią dla pacjentów powiatu starogardzkiego.
- Najważniejsze z nich to…
- Diabetologia, gastroenterologia z pracownią endoskopową czy kardiologia dla dzieci. Są to specjalizacje, których jeszcze ciągle jest za mało w naszym powiecie. Nie chcę na razie wychodzić przed szereg 16 czerwca jest ogłoszenie wyników, wtedy będzie można się chwalić.
- Te poradnie trzeba będzie gdzieś umiejscowić. Coraz częściej mówi się o halach po Agro – Kociewiu.
- Nie tylko. Ostatnio padł pomysł, że tereny za budynkiem należącym do sióstr Elżbietanek zostaną sprzedane pod market. Napisałam do pana prezydenta, że się nie zgadzamy. Teraz padł pomysł, że będzie tam zabudowa wielorodzinna i znowu napisałam, że się nie zgadzamy. Podsunęłam myśl czy miasto, nie mogłoby przejąć tych terenów dla rozbudowy profilu miejskiej służby zdrowia. Można przecież porozmawiać z Elżbietankami i w zamian dać im inne działki, przecież jest jeszcze dość obszaru miejskiego, który można wykorzystać. Natomiast ten teren można zostawić jako przestrzeń dla rozbudowy placówki służby zdrowia tak, aby mogła nadal się rozwijać. Mamy ciągle duży potencjał ludzki, finansowy, a także sporo pomysłów które pozwolą iść do przodu, a nie stać w miejscu. Druga sprawa. Jeśli chodzi o Agro – Kociewie, to rezerwujemy je z przeznaczeniem na utworzenie „Centrum leczenia chorób tarczycy” ponieważ jest taka pilna potrzeba epidemiologiczna.
- Podobno ściąga Pani do Starogardu Gd. specjalistów z najwyższej półki.
- Powiem nieskromnie, to jest fenomen, udało i udaje mi się nawiązać współpracę z wysoko wykwalifikowanymi specjalistami z różnych dziedzin. Chętnie nawiązują z nami współpracę. Dzięki temu starogardzka społeczność w przypadku problemów wymagających konsultacji specjalistycznych nie musi wyjeżdżać poza Starogard.
Dość przepychanek i kupczenia przychodnią
STAROGARD GD. - Nie zgodzimy się, aby z przychodni zrobiono spółkę ze 100-procentowym udziałem miasta, a później przyjdzie ktoś z zewnątrz i będzie chciał nas wykupić. Ciężką pracą osiągnęliśmy to, co dzisiaj prezentujemy i czym możemy się szczycić.
- 10.06.2010 00:00 (aktualizacja 05.08.2023 02:56)
Reklama
Napisz komentarz
Komentarze