-Bardzo się cieszę, że nasze problemy dostrzegane są przez władze miasta i powiatu. Jestem pełna podziwu dla Andrzeja Krzysztofiaka, burmistrza naszego miasta, który nigdy nie odmówił nam wsparcia. Wsparcie mamy także ze strony Kazimierza Gorlewicza, przewodniczącego rady miejskiej i Jerzego Śniega, przewodniczącego rady powiatu oraz między innymi takich instytucji jak Miejski Ośrodek Pomocy Społecznej czy Powiatowe Centrum Pomocy Rodzinie. Wspierają nas także sponsorzy i różne osoby. Mamy więc wielu przyjaciół. Muszę także wspomnieć osoby, które kierowały kołem. Początkowo była to Marysia Pupek, a następnie przez dwa lata Ewa Rutka. Później ja zaczęłam nim kierować i chciałam, aby ta rocznica była okazję do oderwania się od tej choroby, aby o niej nie myśleć chociaż przez chwilę. Poza tym zaprosiliśmy zespół, aby rozruszał mięśnie wszystkich chorych - mówi Anna Kowalczyk.
Musimy być optymistami
Przy okazji dziesiątej rocznicy zaprasza wszystkich chorych do przychodzenia na spotkania koła. Chorzy na SM z kwidzyńskiego koła nie rezygnują bowiem z życia. Spotykają się regularnie podczas różnego rodzaju świąt oraz imprez integracyjnych.
-Nie można stale siedzieć w domu i myśleć o chorobie. Warto spotkać się z osobami, które zmagają się z podobnymi problemami. Można porozmawiać, wymienić poglądy i po prostu miło spędzić czas. Z tą chorobą można żyć. Nie wolno jej ulegać. Trzeba ją po prostu zdeptać. Musimy być optymistami. Nie możemy myśleć, że jest to coś co nas zabije, bo tak nie jest. Możemy tej chorobie się przeciwstawiać, a nawet ją pokonać. Trzeba tylko znaleźć w sobie siłę i dużo się uśmiechać – twierdzi Anna Kowalczyk.
Nie możemy liczyć na pomoc państwa
Chorzy na SM zmagają się z różnymi problemami. Wymagają ciągłej rehabilitacji, a także lekarstw.
-Chorzy na SM płacą za leki 100 proc. ceny. Wprawdzie nie ma lekarstwa na SM, ale są leki wspomagające organizm, ograniczające skutki choroby. To nie jest złotówka czy nawet dziesięć złotych. Leki to wydatek 50 zł i więcej i to za jedno opakowanie. Do tego dochodzą koszty rehabilitacji. Dla osób, które mają rentę lub emeryturę w kwocie 800 czy 900 zł, to naprawdę duże obciążenie finansowe. Pod tym względem nie możemy liczyć na pomoc państwa, dlatego cieszę się, że mamy ją ze strony władz lokalnych, sponsorów, naszych przyjaciół i oczywiście naszych rodzin - podkreśla Anna Kowalczyk.
Powstało 10 lat temu
Koło Stowarzyszenia Chorych na Stwardnienie Rozsiane powstało w 2004 r. przy oddziale Zarządu SM w Gdańsku. Jego założycielkami były Joanna Redmerska-Przybysławska i Anna Szerszeń, pracujące w stacji Socjalnej Johannitów w Kwidzynie. Koło liczy obecnie 16 członków, w tym 8 osób poruszających się na wózkach inwalidzkich.
Napisz komentarz
Komentarze