poniedziałek, 25 listopada 2024 02:29
Reklama
Reklama

„Żak” - magnetyczny i niepowtarzalny

GDAŃSK. Gdański Klub „Żak” obchodzi pięćdziesiąte urodziny. Nadal magnetyczny i niepowtarzalny, choć już bez kultowych schodów nie przestaje przyciągać młodych i starych” – twierdzi Magdalena Renk-Grafowska, dyrektor Klubu „Żak”.

Spotkania jubileuszowe odbyły się będą 8, 9 i 10 listopada w Nowym Klubie „Żak” przy ul. Grunwaldzkiej 195/ 197 we Wrzeszczu.
Poprosiliśmy byłych działaczy dawnego „Żaka” o podzielenie się wspomnieniami z tamtych lat.
Szturm „dzikich”
Stefan Figlarowicz
, artysta fotografik, kierownik Gdańskiej Galerii Fotografii:
- Byłem wówczas studentem II roku wydziału elektrycznego Politechniki Gdańskiej i mieszkałem w domu akademickim we Wrzeszczu. Wkrótce po opróżnieniu pałacyku przez Komitet Miejski PZPR wielu mieszkańców domów studenckich zelektryzował telefon, którego treść powtórzyły radiowęzły. Władze ZSP informowały o inwazji dzikich lokatorów na budynek przy ul. Wały Jagiellońskie i apelowały o natychmiastową odsiecz. Ruszyłem wraz z innymi do Gdańska. Znalazłem się w grupie około dwustu studentów, którzy w czasie kilkudziesięciu minut dotarli do pałacyku. Sam nasz widok ostudził zamiary „dzikich”, którymi okazały się „bratnie organizacje” – Liga Kobiet i ZMS. Koledzy z ZSP, dziękując za pomoc, pozwolili nam zwiedzić dopiero co opróżniony budynek. Większość pomieszczeń była pusta. W jednym z pokoików, w niszy stworzonej przez nieczynne podwójne drzwi, znaleźliśmy pełen papierów schowek. Zaczęliśmy się prześcigać w głośnym cytowaniu tego, co wpadło nam w ręce. Jeden z naszych kolegów, obdarzony dobrym głosem i talentem interpretatorskim – student łączności Janusz Cywiński – zaproponował, aby na dalsze odczytywanie co ciekawszych „utworów” przenieść się do odkrytej wcześniej sali konferencyjnej. Zasiedliśmy wokół stołów. Janusz, udrapowanym agitacyjnie głosem zaczął z trybuny - w miejscu tym znajduje się obecnie scena teatralna „Żaka”- pierwszy studencki spektakl w tym budynku. Najwięcej spontanicznych reakcji budziły sprawozdania ekip łączności miasta ze wsią.”
Na podstawie wspomnień zamieszczonych w Miesięczniku społeczno-kulturalnym „Pomerania”,, maj 1989, nr 5 (193), s.15

Duch „Bim - Bomu”
Zbigniew Canowiecki:
- Mój związek z Klubem Studentów Wybrzeża „Żak” zaczął się w 1968 roku, kiedy to placówka była opromieniona sławą magicznego, kultowego miejsca spotkań. Przeszedłem z klubu Politechniki Gdańskiej „Kwadratowa” co było nobilitacją. Na korytarzach czuło się ducha ”Bim - Bomu” Zbyszka Cybulskiego, Bobka Kobieli. Jeszcze byli działacze, którzy pamiętali tamten okres burzliwej działalności. Toteż mieliśmy poczucie misji, konieczności spełnienia testamentu tamtych ludzi, że musimy to, co było dobre, kontynuować. Chcieliśmy cos tworzyć, przeciwstawiać się działaniom komercyjnym. Bardzo szybko włączyłem się w działalność związaną z filmem. Związałem się z Klubem Filmowym, ze Studencką Kroniką Filmową, z Dyskusyjnym Klubem Filmowym i in. Tworzenie świata kultury filmowej było moja pasją przez wiele lat. Produkowałem króciutkie filmiki i kroniki studenckie. Obok nas toczyło się życie na różnych płaszczyznach - działalność kabaretowa, teatralna, funkcjonował Teatr „ą” Włodka Wieczorkiewicza, były Spotkania Jesienne, Spotkania Jazzowe, koncerty, dyskusje, nocne debat, sprowadzaliśmy teatry z całego świata. Tamten żak tętnił życiem i promieniował na całe środowisko. Poznałem w tym czasie swoją żonę, ówcześnie studentkę Wydziału Chemii PG, w 1973 roku podczas Juwenaliów braliśmy ślub. Zainteresowania „żakowskie” kontynuowałem po studiach i rozwijam do dziś. Organizowaliśmy i prowadziliśmy z Andrzejem Cybulskim Towarzystwo Przyjaciół Sopotu, z Romkim Bukowski, dyrektorem BWA, organizowałem wystawy. Prowadziłem program w telewizji. W pracy zawodowej przez kilkadziesiąt lat wspierałem finansowo dziedziny, które były i są mi bliskie - kulturę i sztukę.

Kolorowy świat
Janusz Hajdun - pianista, kompozytor:

- To był rodzaj domu, do którego wszyscy przychodzili czy to na próby, czy posiedzieć w kawiarni. Wielu studentów ówczesnej Państwowej Szkoły Sztuk Plastycznych wpadało do „Żaka” w przerwach pomiędzy zajęciami. Uczestniczyłem jako pianista w pracy kabaretu „To Tu” oraz Teatrzyku Rąk „Co to” Romualda Frejera. Próby trwały po pięć - dziesięć godzin. Pianino stało gdzieś za sceną, dobierało się utwory, improwizowało i w końcu się tworzyło z tego całość. Potem byłem w „Cyrku Rodziny Afanasjef”, grałem na żywo na fortepianie, przebrany, na scenie. Grałem też w kawiarni „Żaka”, w żakowskim kinie w czasie projekcji filmów niemych. Uczestniczyłem też w pracy grupy teatralno - plastyczną „Galeria” Jerzego Krechowicza. Poszukiwaliśmy nowych efektów dźwiękowo - obrazowych. W tych czasach szarych tworzyliśmy własny, kolorowy świat. Moja działalność artystyczna w czasie studiów na styku muzyki i obrazu pokierowała mnie w stronę muzyki filmowej. Kolega z „Galerii”, który skończył malarstwo, Władysław Wasilewski, niestety zginął w wypadku samochodowym, poszedł na drugie studia reżyserskie do Wyższej Szkoły Filmowej w Łodzi. Studencka młodość połączona z pracą, czasami z wyjazdami wspólnymi - bardzo nas związały. Do dziś, gdy się spotykamy, odczuwamy brak dystansu i silną więź psychiczną.

Numer z pajacem
Włodzimierz Łajming, artysta malarz:
- Mnie wiązało z „Żakiem” uczestnictwo w „Co to”. Jak to się zaczęło? Twórca grupy, rzeźbiarz, Romek Frejer, w czasie studiów wpadł na taki pomysł. W przerwie zajęć z rysunku wykorzystywał parawan, zza którego wychodziła modelka do pozowania. Pokazał parę numerów. Jak były wybory do ZMP Romek, jeszcze sam, w przerwie wychodził z parawanem, pokazywał numer. Dobrał sobie kolegów - rzeźbiarza Tadeusza Borońskiego, który przez wiele lat mieszkał we Francji, zmarł niedawno i Ewę Roubę, także już nieżyjącą. Doszli do nich Jurek Godwood i Bogdan Żuk, który wymyślił sztandarowy nasz numer z nadgryzionym jabłkiem. Obaj też nie żyją. Wszedłem do „Co to” przez przypadek. Romek mnie poprosił na zastępstwo za Borońskiego, który się spił. Dał kapelusik, pokazał co mam robić. Zostałem. Jeden numer wymyśliłem sam, z pajacem. To był czas, który we wszystkich nas się wrył głęboko. Jurek Afanasjef mówił, że to był „Sezon kolorowych chmur”. Trudno określić, na czym polegał ten niepowtarzalny klimat, atmosfera. Podejrzewam, że zadecydował o tym zestaw ludzi. Że akurat tutaj na nakaz pracy przyjechali Zbyszek Cybulski, który powiedział, że nie będzie tylko grał Moliera, pozbierał młodych ludzi i zorganizował „Bim Bom”. I Bogumił Kobiela. Że Romek Frejer był. Afanasjef się pokręcił. I Wowo Bielicki. IJacek Fedorowicz. Osoby, którze się scementowały i coś zrobiły. Wszyscy prawie, którzy w teatrzykach byli wtedy, gdzieś w branży kulturalnej funkcjonują do dziś.

Historia w pigułce
„W połowie lat 50-tych studenci w Politechniki Gdańskiej i sopockiej Wyższej Szkoły Ekonomicznej (Uniwersytet Gdański) tworzyli liczne teatrzyki i kabarety, wystawiając potem swoje przedstawienia w stołówce studenckiej Politechniki. Tam, na początku 1954 roku grupa satyryków przygotowała pierwszy program zwany dziś zerowym programem BIM BOMU, a następnie kolejny „Ahaaa” (w teatrze „Miniatura”). Po czym, jak grzyby po deszczu, pojawiają się Teatrzyk Rąk „Co to” (występuje w filmie „Do widzenia, do jutra” – ten film to kawałek Żaka – nie budynku Żak, ale ludzi, idei), kabaret „To-tu”, Cyrk Rodziny Afanasjeff „Tralabomba”, a trochę później „Teatr Galeria” Jerzego Krechowicza. Ten ruch teatralno – kabaretowy uaktywnił fanatyków kina, którzy w grudniu 1955 roku powołali Dyskusyjny Klub Filmowy Studentów i Młodej Inteligencji. Pierwsza projekcją był pokaz „Cudu w Mediolanie” (r.Vittorio de Sica). Prelekcję wygłosił Bobek Kobiela, dyskusję poprowadził Zbyszek Cybulski. Klub Filmowy, w poszukiwaniu tanich sal kinowych trafił do siedziby Miejskiego Komitetu PZPR, czyli przedwojennej siedziby Wysokiego Komisarza Ligi Narodów przy Wałach Jagiellońskich, do dzisiaj zwanego Żakiem (budynek wzniesiony w latach 1898-1901 jako siedziba Generalnej Komendantury Pruskiego Garnizonu, w czasie wojny siedziba Wehrkreiskommando i gauleitera Forstera). W grudniu 1956 roku studenci zanieśli do władz apel o przekazanie budynku studentom. Partia przekazała XIX-wieczny pałacyk Zrzeszeniu Studentów Polskich - umowa z dnia 6 maja 1957-  które stało się formalnym opiekunem powołanego we wrześniu 1957 roku Klubu Studentów Wybrzeża Żak.(…)”
Z zaproszenia na jubileusz, autor Magdalena Renk-Grabowska


Podziel się
Oceń

Napisz komentarz

Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu portalpomorza.pl z siedzibą w Tczewie jest administratorem twoich danych osobowych dla celów związanych z korzystaniem z serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania.

Komentarze

Reklama
bezchmurnie

Temperatura: 9°C Miasto: Gdańsk

Ciśnienie: 1013 hPa
Wiatr: 19 km/h

Ostatnie komentarze
Autor komentarza: StanleyTreść komentarza: Tusk wielokrotnie dawał wyraz, delikatnie mówiąc, niechęci do tego co poleskie i patriotyczne. zgodzę sie z Sp. Alboinem, że każdy może sie pomylić, błądzić, natomaist rzesza gawiedzi, któej to nie przeszkadza, albo nawet sie PODOBA, powinna budzić przerażenie.Źródło komentarza: BEZ STRACHU. Albin Siwak o Doladzie Tusku - szokujące wspomnienieAutor komentarza: BogdanTreść komentarza: Oszukują i faszerują. Nie papryczkowe ani malinowe tylko pestycydowe...Źródło komentarza: Nowy test Fundacji Pro-Test: Wszystkie sprowadzane z zagranicy pomidory zawierały pestycydyAutor komentarza: Westlake LoanTreść komentarza: Jestem szczerze wdzięczny Panu za poprowadzenie mnie właściwą drogą, która umożliwiła mi dzisiaj otrzymanie pożyczki po tym, jak oszuści oszukali mnie z pieniędzy. Jeśli znalazłeś się w skomplikowanej sytuacji i chcesz uzyskać pożyczkę od osoby godnej zaufania i uczciwej, nie wahaj się skontaktować z WESTLAKE LOAN pod adresem: [email protected] Telegram___https://t.me/loan59Źródło komentarza: Mężczyzna chciał zabić żonę siekierą. Później popełnił samobójstwo.Autor komentarza: RamparamTreść komentarza: Biedny łoś... ale prawdziwe losie to urzędasy i weterynarze, którym jak widać się nie chciało zareagować. W sumie db że nikt nie zastrzelił zwierzaŹródło komentarza: Ranne zwierzę i „spychologia”. Nikt nie chciał pomóc łosiowi...Autor komentarza: RobTreść komentarza: Niech się sam utopi... Prawie dożywocie, w sume za głupote... Ludzie słabo wyceniają swoje zycie ;-1Źródło komentarza: Recydywista groził pobiciem i utopieniem. Grozi mu 18 lat za kratami
Reklama