Matkę znalazła 13-letnia córka. Ojciec – zabójca zastrzelił się obok domu, w warsztacie.
Rodzina mieszkała w Doręgowicach. Roman H. prowadził z żoną gospodarstwo. W domu została jeszcze dwójka z ich ośmiorga dzieci. W poniedziałkowe przedpołudnie dzieciaki były w szkole. Wtedy w domu rozegrał się dramat.
Strzał w plecy
70-letni Roman H. zaszedł żonę, gdy piekła dla dzieci placek. Stanął za nią w kuchni i pociągnął za spust zrobionej przez siebie broni. Strzelił z odległości około metra. 51-letnia Maria H. zginęła na miejscu. Zakrwawiony mężczyzna przeszedł przez podwórze i wszedł do warsztaciku. Tam strzelił sobie w klatkę piersiową.
Zabitą mamę znalazła w kuchni trzynastoletnia córka. Zawiadomiła policję. Dzielnicowy znalazł w pomieszczeniu gospodarczym jej ojca.
Wojna domowa
Rodzina utrzymywała się z małego gospodarstwa. Mąż miał rentę, a żona dorabiała. W dużym białym domu w Doręgowicach od dawna jednak nie działo się dobrze. Starszy o prawie dwadzieścia lat od żony Roman H. często się nad nią znęcał. Nie raz interweniowała policja. Pani Maria miała nawet założoną na policji niebieską kartę jako ofiara przemocy w rodzinie. Ostatnio policja nie interweniowała. Sąsiedzi mówią, że ucichło, choć pamiętają wizyty mundurowych. W rodzinie nie było też problemów z alkoholem. Od czasu do czasu Roman H. pojawiał się w sklepie, żeby zakupić piwo. Zresztą zakupy też przeważnie robił sam. Nie lubił jak żona wychodziła z domu. Jednak w dniu jej śmierci to właśnie ją wysłał po zakupy, sam prawdopodobnie już planował zabójstwo.
Skazany
Cztery lata temu jedna z awantur Romana H. znalazła swój finał w sądzie. Mężczyzna został skazany na karę pozbawienia wolności w zawieszeniu. Wtedy straszył żonę myśliwską strzelbą. Miał na nią pozwolenie, bo był myśliwym. Sądowy wyrok z 2003 roku nakazał mu oddać broń. Żeby zrealizować makabryczny plan musiał więc zbudować własną. Jako myśliwy z wieloletnim stażem doskonale znał tajniki funkcjonowania broni palnej. Wziął rurkę, blachę, sprężynę, wyciągnął schowany wcześniej śrut i zbudował narzędzie zbrodni.
Zazdrość?
Śledczym trudno będzie ustalić motyw zbrodni. Nieoficjalnie wiadomo, że siedemdziesięciolatek był chorobliwie zazdrosny o żonę. Najprawdopodobniej nie miał ku temu żadnych podstaw. Zazdrość skutkowała jednak tym, że wręcz nie pozwalał żonie opuszczać domu.
Sprawą dwójki nieletnich dzieci państwa H. zajmie się chojnicki Sąd Rodziny i dla Nieletnich. Na razie dzieci są u krewnych.
Napisz komentarz
Komentarze