Miało być tak pięknie. Jeszcze przed zimą przeprowadzka do nowego domu. Rodzinne święta „na swoim”. Skończyło się na długach i sprawie na policji. Chojniczanin Henryk Kosiedowski podpisał umowę z jedną z firm na budowę domu w systemie kanadyjskim. Wykonawca zaczął prace, wziął pieniądze i wykonał tylko część robót.
Henryk Kosiedowski z żoną i dwójką dzieci mieszka w małym domku wraz z teściami. Niedawno kupił działkę w Klawkowie. Na jej poczet zaciągnął kredyt hipoteczny i chciał pobudować dom w systemie kanadyjskim. Początkowo chciał wybrać jedną z większych firm z regionu, ale zobaczył w Chojnicach domek zbudowany przez firmę z okolic Dziemian i zgłosił się do jej właściciela.
Podpisali umowę
Kosiedowski podpisał umowę z wykonawcą. Zgodnie z nią dom miał być gotowy jesienią. Chojniczanin ucieszył się, bo inne firmy proponowały dłuższy czas realizacji inwestycji. Kosiedowski poszedł do banku po kredyt. Część kwoty przekazał wykonawcy i budowa ruszyła. W lipcu prace stanęły. – Dałem temu panu 60 tys. zł. Prac wykonał za 20 tys. zł. Od lipca nie miałem z nim kontaktu – mówi Henryk Kosiedowski.
Bez dachu
Budowa stoi rozpoczęta. Nie ma nawet dachu. Po zimie to będzie tam można wielkie ognisko rozpalić – mówi mieszkaniec Chojnic. Henryk Kosiedowski jest w sytuacji bez wyjścia. Nie ma pieniędzy na kontynuowanie prac i miesięcznie musi spłacać po 400 zł kredytu za dom, którego nie ma. Kolejnej pożyczki już też nie dostanie, bo jaki bank przyzna pieniądze klientowi ze 110-tysięcznym zobowiązaniem? Z pensji 1800 zł miesięcznie pan Henryk nie jest w stanie odłożyć na budowę domu.
Policja i adwokat
Henryk Kosiedowski praktycznie codziennie próbuje się skontaktować z firmą budowlaną. Telefony milczą. Był nawet kilka razy w siedzibie wykonawcy, ale nikogo nie zastał. – Znam trzech mieszkańców Chojnic, którzy zostali oszukani tak jak ja. A może ich być więcej – dodaje załamany chojniczanin. Kosiedowski wynajął adwokata. W piątek był na policji złożyć zawiadomienie. – Będziemy prowadzili w tej sprawie czynności sprawdzające, które pokażą, czy w ogóle doszło do popełnienia przestępstwa – mówi oficer prasowy chojnickiej policji Renata Konopelska. Może się skończyć też na tym, że Henryk Kosiedowski, żeby dochodzić swoich praw, będzie musiał założyć sprawę cywilną. – Ale na to potrzeba co najmniej trzech tysięcy złotych, a ja takich pieniędzy nie mam i kredytu mi też nikt nie da – mówi chojniczanin.
Przyjmuje zlecenia
Skontaktowaliśmy się z właścicielem firmy budowlanej. Przedstawiliśmy się jako potencjalny klient. Okazało się, że firma działa. Właściciel powiedział, że chętnie przyjmie zlecenie, ale dopiero w przyszłym roku. Nie ma problemów z terminami wykonania prac. Później zadzwoniliśmy już jako dziennikarze.
Zapis rozmowy.
„Czas Chojnic”: Czy to prawda, że rozpoczął pan budowę domu dla pana Kosiedowskiego?
Piotr Szulta, właściciel firmy Bal-Bud: Tak.
„Czas Chojnic”: Czy to prawda, że ta budowa została przerwana? Pan zainkasował pieniądze od klienta i do tej pory prac nie wznowiono?
Piotr Szulta: Tak, ale przerwanie prac miało związek z moją chorobą. Prace zostaną wznowione jeszcze w tym tygodniu. W czerwcu przerwaliśmy budowę z powodu ulewnych deszczów.
„Czas Chojnic”: Czy to prawda, że podobnych, przerwanych prac w Chojnicach jest więcej?
Piotr Szulta: To bzdura.
Napisz komentarz
Komentarze