Wystawcy oferowali całe mnóstwo wspaniałych dóbr rzemieślniczych począwszy od spożywczych po rękodzieło. Naszą uwagę przykuły wspaniałe swojskie kiełbasy, szynki i wędliny, a także stoiska z chałwami tureckimi. Można było nabyć chałwę waniliowo kakaową, kawową, truskawkową, a nawet pomarańczową. Były także swojskie pierogi oraz nalewki, zagraniczne wina np. mołdawskie oraz miody.
Z rzemiosła ciekawie prezentowano sztukę kowalską oraz wybijania okolicznościowych monet. Sprzedawano także atrakcyjnie wykonane, różnego rodzaju skrzyneczki drewniane ozdobione grafikami techniką decoupage. Oprócz tego kilka kramów prezentowało produkty szydełkowe jak czapki, obrusy, torby czy torebki. Spodobały nam się też poszywki na poduszki wykonane z makramy. Pani Ania z Pelplina zaoferowała nam zapachowe świece rzemieślnicze. Miała ich aż 7 rodzajów w tym truskawkowe, waniliowe, jaśminowe oraz o nucie jabłka z cynamonem. Nam najbardziej przypadł do gusty ten ostatni. Świece wykonane są ręcznie z soi i wzbogacane naturalnymi olejkami eterycznymi. Jak nas zapewniono zapach jest łagodny, intensywny i co ważne nie wydziela szkodliwych substancji. Same świece bardzo długo się wypalają.
Turyści chętnie nabywali także książki o regionie w tym wydawnictwa Bernardinum. Były to publikacje nie tylko o Pelplinie i Kociewiu, ale także np. przewodniki po regionach Pomorza i zbiory legend m.in. o Kaszubach, Kociewiu czy Mazowszu. Zainteresowaniem cieszyły się też produkty kolekcjonerskie: stare banknoty przedwojenne, waluty zagraniczne. Co zabawne jeden z kolekcjonerów oferował stare PRL-owskie banknoty o nominale 20 zł i 50 zł. Handlowano też starociami, w tym antycznymi bibelotami z militariami (emblematy, naszywki, hełmy, mundury, monety, zabytkowe sztućce, cukiernice czy patery...). Słowem – każdy mógł znaleźć coś dla siebie.
Jednak było także sporo kiczu, ale nie jest to niczym dziwnym na tego typu imprezach.
Dodajmy, że tym co także charakteryzuje tę barwną imprezę plenerową jest możliwość poznawania pelplińskich zabytków. Katedra stała otworem wraz terenami przy Collegium Marianum. Ogród biskupi i seminaryjny stał otworem. Można było także podziwiać pałac biskupi.
Przydałoby się w przyszłości uporządkować kramy tematycznie oraz lepiej zorganizować parkingi. Służby mogłyby w ramach dbania o bezpieczeństwo kierować na wolne miejsca parkingowe, bo widzieliśmy, że wielu kierowców krążyło bezładnie samochodami szukając miejsc parkingowych.
Jednak przy tym wszystkim trudno odmówić Jarmarkowi Cysterskiemu tego, że jest jedną z flagowych imprez na Kociewiu, która odbija się szerokim echem nie tylko na Pomorzu!
Tekst i fot. W. Mocny
Napisz komentarz
Komentarze