Komu przeszkadza starszy mężczyzna, który z samochodu sprzedaje często „białe kruki” wydawnicze? Niejednokrotnie wizyta na jego stoisku była ciekawą odskocznią dla typowych zakupów spożywczych. Zawsze coś zdołało, choćby na parę minut przykuć uwagę… To bardzo przykre, że musiało dość do takiego aktu… Z nienawiści? Jakiejś chorej kalkulacji?
O zdarzeniu dowiedział się nasz fotoreporter, którego handlarz poinformował o przestępstwie, które go dotknęło.
- Pan Włodek był bardzo załamany, szczególnie że po pierwszym podpaleniu samochodu wraz z książkami była kwesta na nowy samochód – przypomina Artur, fotograf Tczewska.pl. - Teraz obawia się że już nie będzie mógł liczyć na wspaniałomyślność obywateli... To cały jego dorobek życia... W ten sposób zarabiał parę złotych na chleb.
Jak usłyszeliśmy od handlarzy w tym miejscu jest problem z monitoringiem. Podobno nie działa już od paru miesięcy. Teraz to czy „Włodek książkowy” wróci na swoje miejsce stanęło pod znakiem zapytania. Do sprawy wrócimy…
(tomm)/Fot. Artur Wirkus
Napisz komentarz
Komentarze