11 stycznia podczas prac ziemnych prowadzonych przy ul. Osiedlowej w Starogardzie odkopano niewybuch z okresu II wojny światowej. Na miejsce wezwano policjantów, którzy potwierdzili zgłoszenie i zabezpieczyli teren. Niewiele po tym, dyrekcja pobliskiej szkoły poinformowała rodziców o odwołaniu wszystkich zajęć edukacyjnych w budynku przy ulicy Wybickiego. Dla dzieci, które nie mogły zostać w domach, zapewniono opiekę w drugim budynku szkoły przy ul. Traugutta.
Chaos informacyjny i brak oficjalnych konkretów
W godzinach popołudniowych dwa lokalne portale, w tym nasz, poinformowały mieszkańców o niebezpiecznym znalezisku i planowanej na kolejny dzień ewakuacji. Czytelnicy szybko podjęli dyskusję, w której nie kryli zażenowania faktem, iż o całej planowanej akcji dowiadują się z Internetu i plotek, a nie poprzez oficjalne kanały osób odpowiedzialnych za planowanie akcji - nikt nie zapukał do drzwi mieszkańców, na żadnej z klatek nie powieszono kartki z informacją.
- O ewakuacji dowiedziałem się z plotek - mówi Karol Kominek, ewakuowany mieszkaniec jednego z budynków. - Potwierdziłem te informacje, kontaktując się ze strażą miejską, natomiast oficjalne informację o ewakuacji otrzymałem w dniu przyjazdu saperów. Miałem niecałą godzinę na opuszczenie mieszkania. Pojechałem z rodziną do cioci. O możliwości powrotu dowiedziałem się od znajomych… - opisuje.
Ze względu na zagrożenie wybuchem, w pobliskich blokach odcięto prąd i gaz. Szybko pojawiła się informacja, że gaz przywrócony zostanie dopiero w poniedziałek, czyli po 3 dniach od akcji, ze względu na konieczność wykonania próby szczelności instalacji.
- Nikt nie powiedział o zamknięciu gazu i konieczności wykonywania próby szczelności instalacji. Na klatce przed drzwiami mojego mieszkania była szeroko otwarta skrzynka z licznikami gazowymi. Wszystkie zawory były zamknięte. Otworzyłem swój samodzielnie. Dzwonili do mnie mieszkańcy, że nie działają im termy gazowe. Nikt nie wiedział o zamknięciu gazu, tym bardziej o tym, że ma być wykonana próba. Było wiele słów niezadowolenia , że odcięto gaz i po powrotach do domu dalej nikt nie odkręcił kurków po ich zamknięciu. Gaz cały czas był w pionach w instalacji. Każdy musiał otworzyć sobie zawór przy liczniku na klatce - wyjaśnia dalej nasz rozmówca i zwraca uwagę, że ładunek był słabo zabezpieczony do czasu przyjazdu patrolu saperów. - Wbite cztery pręty na powierzchni niespełna metra kwadratowego, owinięte biało-czerwoną taśmą. Teren był nieoświetlony i nieogrodzony - podsumowuje mieszkaniec bloku.
Działaniami dowodził komendant KPP
Mundurowi uspokajają i zapewniają, że teren był dobrze zabezpieczony i nie było zagrożenia dla mieszkańców.
Jak poinformował nas asp. sztab. Marcin Kunka ze starogardzkiej policji, przed wywiezieniem niewybuchu ewakuowano około 200 osób z 6 pobliskich budynków. Prowadzonymi na miejscu działaniami dowodził osobiście młodszy inspektor Adam Bork, komendant starogardzkiej policji.
Niewybuch z okresu II wojny światowej - najprawdopodobniej sporych rozmiarów bomba lotnicza - został wywieziony w piątek przed godziną 11 przez patrol saperów z Lęborka na poligon, gdzie został zdetonowany w bezpiecznych, kontrolowanych warunkach.
Reklama
Niewybuch zneutralizowany Ewakuowano blisko 200 osób
Odcięty prąd i gaz, odwołane zajęcia w szkole i ewakuacja blisko 200 mieszkańców z 6 budynków – to pokłosie ujawnienia na miejscu budowy przy ulicy Osiedlowej w Starogardzie Gdańskim sporej wielkości bomby lotniczej z okresu II wojny światowej. Cała akcja przeprowadzona została bardzo sprawnie, jednak zastrzeżenia mieszkańców budzi brak jakiejkolwiek komunikacji ze strony osób odpowiedzialnych za ewakuację.
- 18.01.2024 18:20
Reklama
Napisz komentarz
Komentarze