poniedziałek, 23 września 2024 10:23
Reklama
Reklama

Wyciągajmy wnioski z historii. 32. rocznica obalenia rządu Jana Olszewskiego

Przypominamy fragmenty archiwalnego wywiadu z Śp. Premierem Janem Olszewskim, który ukazał się w w tygodnikach Wydawnictwa Pomorskiego 4 czerwca 2008 r. Z premierem o „nocnej zmianie”, czyli de facto zamachu na ówczesny rząd, aneksie do raportu WSI, lustracji i zbrodni Błogosławionego ks. Jerzego Popiełuszki, którego w tym roku, 19 października przypada 40. rocznica śmierci.
  • Źródło: Dziennik Pomorza
Wyciągajmy wnioski z historii. 32. rocznica obalenia rządu Jana Olszewskiego

Rozmowa Dziennika Pomorza z Janem Olszewskim, działaczem opozycji komunistycznej, obrońcą więźniów politycznych, premierem w latach 1991-1992,  przewodniczącym komisji weryfikacyjnej ds. WSI oraz ówczesnym doradcą Prezydenta RP Lecha Kaczyńskiego.

- Jaką Polskę chciał Pan budować jako premier w latach 1991-92? Jak wyglądałaby ona dzisiaj, gdyby nie dokonano tzw. „nocnej zmiany”?

- Był to dla mnie wtedy początek budowy rzeczywiście niepodległej wolnej Polski, ponieważ rząd, którego byłem premierem, został powołany przez pierwszy - po przeszło pół wieku - wybrany w wolnych wyborach polski parlament. Uznałem, że jest to moment, który może i powinien stanowić nowy początek. Nowy parlament, pochodzący z wolnych wyborów, stał się właściwie jedynym źródłem władzy i wszelkie wcześniej zawarte porozumienia, jak Okrągły Stół, przestały obowiązywać. Od tego momentu zaczęła się liczyć wola reprezentacji narodu. Uważałem, że powołany przez taki Sejm rząd ma nie tylko prawo, ale i obowiązek działać według najlepszej woli i wiary, dla umocnienia suwerenności kraju, ale także w równym stopniu umocnienia demokracji i budowy opartego na elementarnych zasadach sprawiedliwości społecznej ustroju. Termin „sprawiedliwość społeczna” może źle brzmi, bo został zdewaluowany w PRL, ale to jest pojęcie wywodzące się nie z marksizmu, tylko nauki społecznej Kościoła. W związku z tym uważałem, że pierwszymi zadaniami rządu, poza wyprowadzeniem Polski z tzw. szarej strefy politycznej – przypominam, że wtedy jeszcze stały w kraju garnizony rosyjskie, co było pierwszym problemem do rozwiązania – uważałem, że absolutnie podstawowym zadaniem rządu jest po pierwsze przebudowa aparatu państwowego poprzez jego oczyszczenie z pozostałości kadrowych i strukturalnych PRL-u (zwłaszcza w służbach specjalnych, wojsku, policji i administracji), a po drugie przeprowadzenie reformy własnościowej. Uważaliśmy, że należy podzielić majątek narodowy w taki sposób, że po zwróceniu tego, co było bezprawnie zagrabione przez komunistów, czyli po szybkiej i radykalnej reprywatyzacji, przeprowadzić następnie tzw. powszechne uwłaszczenie, co w projekcie rządowym przybrało formułę ustawy o „akcjonariacie narodowym”. Ustawa ta wpłynęła do Sejmu jednak już po upadku mojego rządu. Te plany były zagrożeniem dla pewnego układu, który wytworzył się po roku 1989, a 4 czerwca 1992 r. pokazał jak dużym.

- Dlaczego działalność Pana gabinetu została przerwana, a ówczesny Sejm powołał w czerwcu 1992 r. nowy rząd?

- Był to zgodny wniosek, złożony przez ugrupowanie, które było sztandarowym wyrazem zasad Okrągłego Stołu i jego konsekwencją, czyli Unię Demokratyczną – najsilniejszy wtedy klub sejmowy – poparty natychmiast przez postkomunistów i różne ugrupowania o niewyraźnym obliczu, jak np. Polska Partia Przyjaciół Piwa. Niestety zbiegło się to z działaniami prezydenta Lecha Wałęsy, który uznał – jego trzeba pytać na jakiej zasadzie doszedł do takich przekonań – że koncepcja rządu jest nie do przyjęcia i trzeba oprzeć się na porozumieniach Okrągłego Stołu i ich realizacji. Formalnym powodem złożenia wniosku o odwołanie rządu była uchwała przyjęta przez Sejm o przeprowadzeniu lustracji posłów, senatorów, ministrów oraz wyższych urzędników państwowych. Uchwała ta może nie była najzręczniej sformułowana, ale jako premier uważałem, że rząd, który został powołany przez pochodzący z wolnych wyborów Sejm i który czerpie z tego swój mandat, nie może odmówić wykonania uchwały sejmowej – może tylko spróbować nadać jej bardziej racjonalny kształt, co zresztą usiłowaliśmy zrobić, ale co zostało zignorowane. W ciągu kilkunastu godzin przeprowadzono zabieg zmierzający do usunięcia rządu, co się udało. /.../

/.../- Był Pan oskarżycielem posiłkowym w procesie zabójców ks. Jerzego Popiełuszki w latach 1984-85? Czy kiedykolwiek poznamy prawdziwych mocodawców i zabójców ks. Jerzego? Dlaczego nie doszło w tamtym procesie do apelacji i czy ustalenia sądu I instancji były prawidłowe?

- Od procesu toruńskiego z tą sprawą bezpośredniej styczności nie miałem, bo z powodu mojej działalności publicznej nie mogłem pełnić funkcji oskarżyciela posiłkowego w następnych procesach. W sądzie występował za to Krzysztof Piesiewicz, obecnie senator. Ale z tego co wiem, wszystkie ustalenia – nie do końca udowodnione, ale uprawdopodobnione – nie ujawniają rzeczywistych mocodawców tej zbrodni. Trudno uwierzyć, że decydentem ostatniej instancji był – już nie mówię, że płk Pietruszka, bo to niedorzeczne – któryś z wiceministrów MSW. To nie do pomyślenia, żeby ktoś na własną rękę podjął tego rodzaju działania. Na zasadzie ogólnej znajomości mechanizmów, jakie obowiązywały w tamtych czasach, zaryzykowałbym stwierdzenie, że zamordowanie ks. Jerzego nie mogło być wynikiem podjętej w Polsce samodzielnej decyzji. Na to musiałaby być przynajmniej zgoda, albo polecenie Moskwy, przy czym jaki był tego mechanizm dowiemy się wtedy, jak tamtejsze archiwa zostaną ujawnione, co jak wiemy historycznie jest w bliskim czasie mało prawdopodobne, chociaż nigdy nic nie wiadomo – tak jak było z Katyniem. Do tego przekonania doszedłem po analizie faktów wokół procesu. Gdy w wystąpieniu końcowym, oczywiście w odpowiednim sformułowaniu, wyraziłem tę supozycję o inicjatywie z zewnątrz, to wywołał to tego typu panikę wśród uczestników procesu, że natychmiast go przerwano, wykorzystując pretekst oczywiście na bieżąco zaimprowizowany, czyli zasłabnięcie jednego z obrońców. Następnego dnia prokuratorzy wystąpili z polemiką wobec mojej tezy, wygłaszając przemówienia obrończe w stosunku do… oskarżonych. Widać było, że każde dotknięcie tego tematu wywołuje alergiczną wręcz reakcję, co utwierdzało mnie w moim przekonaniu. Dzisiaj jak na to patrzę nie zmieniam zdania, tym bardziej, że są nowe elementy, które by za tym przemawiały, między innymi to, że szef misji służb sowieckich przy MSW gen. Pawłow (nie jest to raczej jego prawdziwe nazwisko), w tydzień po wyłowieniu zwłok ks. Jerzego nagle zniknął. Objawił się ponownie pisząc wspomnienia w połowie lat 90. – oczywiście w Polsce już nigdy się nie pojawił. Ostatni raz widziałem ks. Jerzego na początku października, którejś niedzieli, w czasie obchodzonego w Kościele dnia środków masowego przekazu. Byłem u niego na plebanii w kościele św. Stanisława Kostki, umówiony z Sewerynem Jaworskim na poradę prawną w sprawie strajkujących hutników. W momencie naszej rozmowy wszedł ks. Jerzy. Powiedziałem do niego, że robi już karierę międzynarodową, bo kilka dni wcześniej był na niego brutalny atak w radzieckiej „Izwiestii”. Zrobił taki gest, który skojarzyłem z zachowaniem moich kolegów z 1 sierpnia 1944 r., a których już później nigdy nie widziałem. Ta postawa całkowitej determinacji była dla mnie uderzająca – rozumiał, że ta publikacja to groźny sygnał, ale nie mógł już się cofnąć.


Podziel się
Oceń

Napisz komentarz
Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu portalpomorza.pl z siedzibą w Tczewie jest administratorem twoich danych osobowych dla celów związanych z korzystaniem z serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania.
Komentarze
Reklama
bezchmurnie

Temperatura: 19°CMiasto: Gdańsk

Ciśnienie: 1013 hPa
Wiatr: 11 km/h

Ostatnie komentarze
Autor komentarza: StanleyTreść komentarza: Tusk wielokrotnie dawał wyraz, delikatnie mówiąc, niechęci do tego co poleskie i patriotyczne. zgodzę sie z Sp. Alboinem, że każdy może sie pomylić, błądzić, natomaist rzesza gawiedzi, któej to nie przeszkadza, albo nawet sie PODOBA, powinna budzić przerażenie.Źródło komentarza: BEZ STRACHU. Albin Siwak o Doladzie Tusku - szokujące wspomnienieAutor komentarza: BogdanTreść komentarza: Oszukują i faszerują. Nie papryczkowe ani malinowe tylko pestycydowe...Źródło komentarza: Nowy test Fundacji Pro-Test: Wszystkie sprowadzane z zagranicy pomidory zawierały pestycydyAutor komentarza: Westlake LoanTreść komentarza: Jestem szczerze wdzięczny Panu za poprowadzenie mnie właściwą drogą, która umożliwiła mi dzisiaj otrzymanie pożyczki po tym, jak oszuści oszukali mnie z pieniędzy. Jeśli znalazłeś się w skomplikowanej sytuacji i chcesz uzyskać pożyczkę od osoby godnej zaufania i uczciwej, nie wahaj się skontaktować z WESTLAKE LOAN pod adresem: [email protected] Telegram___https://t.me/loan59Źródło komentarza: Mężczyzna chciał zabić żonę siekierą. Później popełnił samobójstwo.Autor komentarza: RamparamTreść komentarza: Biedny łoś... ale prawdziwe losie to urzędasy i weterynarze, którym jak widać się nie chciało zareagować. W sumie db że nikt nie zastrzelił zwierzaŹródło komentarza: Ranne zwierzę i „spychologia”. Nikt nie chciał pomóc łosiowi...Autor komentarza: RobTreść komentarza: Niech się sam utopi... Prawie dożywocie, w sume za głupote... Ludzie słabo wyceniają swoje zycie ;-1Źródło komentarza: Recydywista groził pobiciem i utopieniem. Grozi mu 18 lat za kratami
Reklama