Gdy nadszedł odpowiedni czas po prostu szła do wcześniej upatrzonego lasu i rodziła - czytamy w "Fakcie". Pępowinę odcinała właśnie scyzorykiem, po czym o własnych siłach wracała do domu. Dzieci wkładała do reklamówek i zostawiała w krzakach. Na odludziu, w gęstym lesie nikt nie mógł usłyszeć ich płaczu...
W czerwcu 2011 roku dziewczyna, wtedy jeszcze 16-letnia, poszła do pobliskiego lasu. Ukryła się w krzakach i tam urodziła chłopczyka, sama odcięła pępowinę.
Natomiast w lipcu 2012 r., w tym samym miejscu urodziła kolejne dziecko. Włożyła je do plastikowej torby i zostawiła. Ciała noworodka nie odnaleziono. Nie jest znana jego płeć.
Napisz komentarz
Komentarze