Chłopaka w poniedziałek późnym wieczorem znaleziono w ośrodku kolonijnym w Runowie. Kolonista próbował odebrać sobie życie - usiłował się powiesić. Znaleźli go opiekunowie, podjęli akcję ratowniczą, co przywróciło chłopcu czynności życiowe. Natychmiast wezwano pogotowie. Udało się przywrócić nastolatkowi tętno i oddech.
Został przewieziony karetką do szpitala w Lęborku. W nocy w stanie śpiączki farmakologicznej został przetransportowany na oddział intensywnej terapii do szpitala dziecięcego w Gdańsku.
Zmarł we wtorek w szpitalu.
Policja ustala przyczyny i okoliczności zdarzenia. Przesłuchała opiekunów oraz kolegów. Na razie nie są ujawniane szczegóły tej tragedii. Sprawą zajmie się prokuratura.
Chłopak przebywał na obozie kolonijnym w ośrodku "Adrenalina Team" w Runowie koło Potęgowa. Był na turnusie kończącym się 22 sierpnia (środa).
W Ośrodku "Pałac pod Bocianim Gniazdem" zorganizowano obóz dla dzieci w wieku 11 – 17 lat, z elementami survivalu. Obóz oferowany jest jako "propozycja dla młodzieży spragnionej wrażeń i adrenaliny". Podczas pobytu uczestnicy biorą udział w wielu atrakcjach - "zostaną postawieni przed wieloma wyzwaniami, którym będą musieli sprostać" (tak zachęcają właściciele obiektu). W lesie z mapą, na poligonie z paintballem, czy na torze quadowym czekać ich będzie wspaniała zabawa...
Jak się taka zabawa skończyła?
Chłopak mieszkał na stałe w woj. zachodniopomorskim (Koszalin). Rodzina przeżywa dramat.
Prokuratura Rejonowa w Lęborku wszczęła śledztwo w sprawie śmierci 14-letniego uczestnika obozu. Przesłuchano już dziesiątki uczestników. Badane są okoliczności i motywy tragicznej śmierci - czy chłopak był nakłaniany, czy było działanie osób trzecich, czy powody desperacji są poza pobytem na obozie czy coś wydarzyło się na obozie, że chłopka targnął się na swoje życie...
Napisz komentarz
Komentarze