Od stycznia zapłacimy więcej, i to znacznie, za wywóz przydomowych koszów na śmieci. Cena tony odpadów składowanych na wysypisku wzrośnie pięciokrotnie, co nie może nie odbić się na koszcie wywozu pojedynczego kubła. Bogu ducha winne firmy wywozowe muszą tłumaczyć sfrustrowanym klientom przyczyny podwyżki, leśnicy obawiają się plagi dzikich wysypisk, zaś urzędnicy zapowiadają kontrole.
Postawieni pod ścianą
Na przełomie roku diametralnie wzrośnie tzw. opłata środowiskowa pobierana za składowanie odpadów na wysypiskach. Rokrocznie zwiększała się ona o kilkadziesiąt groszy, teraz podrożeje pięciokrotnie, z dotychczasowych 15 zł do 75 zł za tonę. Siłą rzeczy odbije się to na cenach odpadów wywożonych od odbiorców indywidualnych. Klienci spółki KAPEO, lidera na terenie gminy Kartuzy, za każdy pojemnik zapłacą o 50 procent więcej.
- Podwyżka cen naszych usług wynika z rozporządzenia Rady Ministrów, nie wiąże się z żadnymi korzyściami dla naszej firmy. Wobec tak dużego wzrostu opłat za składowanie odpadów nie bylibyśmy w stanie wozić ich po dotychczasowych stawkach. Nie mamy wyboru, musimy podnieść ceny choć staramy się zrobić to w najmniej dotkliwy dla klientów sposób – tłumaczy dyrektor KAPEO Rafał Makurat.
Na koszty wywozu nieczystości z terenu gminy Kartuzy niemały wpływ ma decyzja władz gminy, by trafiały one na składowisko w Szadółkach. Przyszłoroczna cena za tonę odpadów wynosząca ponad 181 zł jest tam najwyższa w województwie.
Lek na kulejącą segregację
Wzrost cen składowania odpadów na wysypiskach na terenie naszego kraju wymogła Unia Europejska. Cel jest jeden: zwiększenie poziomu segregacji odpadów, a co za tym idzie, odzyskiwania surowców wtórnych. Wyselekcjonowane śmieci przekazywane są do ponownego przetworzenia, a to ulga dla środowiska, ale też spore oszczędności dla firmy wywożącej. Przewoźnik otrzymuje za nie co prawda grosze, ale nie trafiają one na wysypisko i tym samym nie są objęte wzrastającą opłatą środowiskową.
Dziś segregacja w Polsce dopiero raczkuje. Do zbiorczych pojemników na szkło i plastik trafia niemal wszystko, dlatego ich zawartość musi trafić do sortowni. Nie wszyscy zdają sobie sprawę z tego, że segregacja po prostu się opłaca: każdy, kto w domu zbiera butelki i wrzuca do wyznaczonego pojemnika oszczędza, bo odciąża w ten sposób własny kubeł.
- Jeśli ktoś faktycznie chce segregować śmieci, nie powinien mieć problemów ze znalezieniem odpowiedniego pojemnika. Obecnie na terenie gminy Kartuzy jest ok. 30 zestawów przeznaczonych do plastiku i szkła. Nie ma zapotrzebowania na segregację papieru, bo funkcjonuje u nas zbyt wiele tradycyjnych kotłowni. Próbowaliśmy też wprowadzać pojemniki na puszki aluminiowe, ale wiecznie stały puste, bo opróżniali je zbieracze metalu – wyjaśnia Rafał Makurat. Zdradza, że docelowym rozwiązaniem będzie zapewne segregacja bezpośrednio przy gospodarstwach domowych. Ich właściciele wyposażeni w oddzielne kosze do poszczególnych tworzyw mogliby być wówczas premiowani rabatami za selekcję.
Rzecz jasna, reakcja mieszkańców na zapowiadane podwyżki daleka jest od zrozumienia.
- Spodziewamy się, że ludzie niechętnie będą chcieli podpisywać nowe umowy. W tym celu wysłaliśmy naszego pracownika do klientów, w ciągu całego dnia podpisał zaledwie 6 umów, gdyż ogromna większość odmawiała. Dlatego teraz wzory umów przesyłamy pocztą wraz z pismem przewodnim wyjaśniającym niezależne od nas przyczyny podwyżki. Brak zgody na nowe warunki traktowane będzie niestety jako wypowiedzenie umowy - przestrzega dyrektor KAPEO.
Jeszcze więcej śmieci w lasach?
W związku z podwyżkami cen wywozu odpadów narosnąć może i tak nagminne zjawisko dzikich wysypisk i zaśmieconych lasów. Wojciech Kiełpikowski, komendant kartuskiej Straży Leśnej przyznaje, że to wielki problem, który rośnie wraz z upływem lat. O jego skali niech świadczą choćby ogromne sumy wydawane na sprzątanie lasów przez Nadleśnictwo Kartuzy. W ciągu ostatniego roku było to 60 tys. zł, z czego 20 tys. pochodziło ze środków Wojewódzkiego Funduszu Ochrony Środowiska.
W lasach znaleźć można praktycznie wszystko: parkingi w pobliżu miejscowości turystycznych zaśmiecane są przez wczasowiczów, ekipy budowlane po wykonaniu prac w remontowych w lasach pozbywają się gruzów, płyt gipsowych czy szkodliwego eternit, nieuczciwe firmy zajmujące się wywozem nieczystości płynnych wylewają je na leśnych polanach. Nie brakuje też starych sprzętów gospodarstwa domowego czy części samochodowych. Komendant zaznacza, że w takich przypadkach straż opiera się na art. 162 kodeksu wykroczeń mówiącym, iż kto w jakikolwiek sposób zanieczyszcza las podlega karze grzywny lub nagany. Czyn taki nie jest ujęty w taryfikatorze, dlatego mandat może wynosić od 20 do tysiąca złotych. W 2006 roku straż leśna z tytułu zaśmiecania wystawiła 14 mandatów bezpośrednich na kwotę 2 tysięcy złotych.
- W przypadku, gdy złapiemy sprawcę na gorącym uczynku zaleca się raczej skierowanie wniosku do sądu niż postępowanie mandatowe. Jednak w ciągu 11 lat służby przydarzyły mi się zaledwie trzy takie przypadki. Częściej dochodzimy do takich osób po fakcie, w drodze czynności operacyjnych – przyznaje Wojciech Kiełpikowski.
- Myślę, że wobec większych kosztów wywozu ilość śmieci w lasach może zdecydowanie wzrosnąć. Przeciwdziałać temu mogą władze samorządowe. Są przecież stosowne uchwały Rady Miejskiej nakładające na każdego obowiązek zawierania umów dotyczących wywozu śmieci. By były przestrzegane potrzebne są jednak kontrole. Niezbędne jest też doprecyzowanie uregulowań w tym zakresie. Myślę, że władze uchwalając przepisy w tym zakresie powinni poradzić się specjalistów, którzy zmagają się z tym problemem więc znają go od podszewki – dodaje.
Komputer wyłapie śmieciarzy
Obowiązki mieszkańców z wywozem śmieci reguluje przede wszystkim ustawa o utrzymaniu czystości i porządku oraz wynikające z niej regulaminy przyjmowane przez każdą radę gminy. Zgodnie przepisami obowiązującymi na terenie gminy Kartuzy każdy właściciel nieruchomości zobowiązany jest posiadać pojemnik na odpady komunalne oraz umowę z koncesjonowaną firmą na ich wywożenie nie rzadziej niż raz w miesiącu.
- Mieszkańcy często nie wiedzą o tym, że taki jest ich obowiązek. Dlatego myślę, że ważniejsze niż karanie jest informowanie o przepisach. W dwóch sołectwach wysyłaliśmy już upomnienia, nie było jeszcze sytuacji, by ktoś w określonym przez nas czasie nie przedłożył w urzędzie zawartej umowy – przyznaje Natalia Pobłocka, podinspektor ds. ochrony środowiska w kartuskim magistracie.
W egzekucji obowiązków właścicieli posesji pomóc ma zakupiony niedawno specjalny program komputerowy do ewidencjonowania spraw związanych z odpadami. Dzięki niemu kontrole mają być bardziej efektywne.
- Na podstawie informacji przekazywanych nam przez firmy wyszukiwane będą osoby, które nie posiadają umów na wywóz odpadów. Po takiej analizie funkcjonariusze straży miejskiej będą kontrolować właścicieli posesji sprawdzając nie tylko samą umowę, ale też częstotliwość wywozu na podstawie rachunków za dwa ostatnie wywozy, jakie każdy jest zobowiązany zachowywać – zapowiada Natalia Pobłocka. Podkreśla jednocześnie, że największe znaczenie w uporaniu się z problemem śmiecenia ma mentalności. Zauważa, że choć nie brakuje osób ignorujących problemy związane z ochroną środowiska, możemy mówić o postępującym boomie ekologicznym.
- Bycie ekologicznym jest trendy, kto śmieci, jest passé – stwierdza z uśmiechem.
* - Właściciele posesji często nie zdają sobie sprawy, że ich obowiązkiem jest posiadanie umowy z koncesjonowaną firmą na wywóz odpadów komunalnych co najmniej raz na miesiąc – przyznaje Natalia Pobłocka, podinspektor ds. ochrony środowiska w kartuskim magistracie.
* Nadleśnictwo Kartuzy na sprzątanie lasów wydaje 60 tys. złotych rocznie. Strażnicy Leśni, zgodnie z kodeksem wykroczeń, mogą ukarać śmieciarza mandatem do tysiąca złotych lub skierować sprawę do sądu.
* - Drastyczny wzrost opłat na składowiskach wymusił na nas konieczność podniesienia cen świadczonych przez nas usług. Podwyżka nie wynika z chęci zwiększenia naszego zysku czy też większych kosztów działalności – tłumaczy dyrektor spółki KAPEO Rafał Makurat.
Napisz komentarz
Komentarze