Od bulwersującego zabójstwa Mirosława Meringa - hurtownika z Grzybna, minęło już 3,5 roku, jednakże sprawiedliwości do dziś dnia nie stało się zadość. Mimo, iż sprawa znalazła swój finał w sądzie, że padły wyroki skazujące, bezkarnym wciąż pozostaje uznawany za organizatora zbrodni Marcin K. Całą sprawę, wraz z apelem rodziny o pomoc w znalezieniu poszukiwanego, przypomniał telewizyjny Magazyn Kryminalny „997”. Na łamach „Głosu Kaszub” szczegółowo opisywaliśmy zbrodnię, działania policji, proces i wreszcie ogłoszenie wyroku. Teraz wracamy do zdarzenia.
Bestialskie zabójstwo dla 100 tysięcy
Był 21 września 2004 r. Nad ranem, kwadrans po godz. 3.00 Mirosław Mering, właściciel hurtowni jajek z Grzybna wyjeżdżał z domu na gdyńską giełdę. Gdy miał już wchodzić do dostawczego samochodu, z ciemności doskoczyli do niego uzbrojeni bandyci. Hurtownik nie miał szans. Zginął w wyniku poważnych obrażeń głowy. Sprawcy zabrali mu saszetkę, w której znajdowało się ok. 96 tys. zł.
Wstrząsająca wiadomość i tragedia rodziny z Grzybna obiegła rankiem całe Pomorze, mieszkańcy naszego powiatu nie mogli uwierzyć w to, co się stało. Dlatego wszyscy odetchnęli z ulgą, gdy policja wpadła na ślad zabójców i ich pomocników. Przed gdańskim Sądem Okręgowym rozpoczął się długi proces. Na ławie oskarżonych zasiadło 5 młodych mieszkańców Kartuz i okolic. 11 września 2006 r. sędzia Magdalena Szewczak ogłosiła wyrok.
Od roku do 15 lat dla 5 oskarżonych
Najwyższe wyroki usłyszało dwóch spośród oskarżonych, którzy jak uznał sąd, wspólnie wymierzali hurtownikowi śmiertelne ciosy. Pierwszy z nich, który do ostatniej chwili nie przyznawał się do winy, został skazany na 15 lat pozbawienia wolności. Drugi, za przyznanie się do winy, na okres krótszy o 3 miesiące. 2,5 roku więzienia to kara orzeczona wobec krewnego ofiary, który wystawił wuja, natomiast rok i 7 miesięcy wymierzono kierowcy, który zawiózł sprawców na miejsce zbrodni. Najniższy wymiar kary – rok pozbawienia wolności – spotkał ostatniego z oskarżonych, który nie był bezpośrednio zamieszany w sprawę, ale przyjął na przechowanie część pochodzących z napadu pieniędzy. Zdaniem sądu wina wszystkich oskarżonych nie podlegała wątpliwości, nie dopatrzono się jednak dowodów pozwalających uznać, że sprawcy chcieli zabić – jak usłyszeliśmy w uzasadnieniu, zamierzeniem bandytów był rozbój, a pozbawienie życia „jedynie” ewentualnością.
Wyrok sądu odbił się szerokim echem. Wielu nie ukrywało, iż wobec bestialskiego zabójstwa wydawał się on zbyt łagodny zwłaszcza, że prokuratura żądała znacznie wyższych kar. Również oskarżający w sprawie Marek Kopczyński uznał, że jest on niewspółmierny do zarzutów i wniósł apelację. Na taki sam krok zdecydowała się zresztą obrona. Sąd drugiej instancji nie przyjął argumentów żadnej ze stron i utrzymał w mocy wcześniejszy wyrok, który tym samym stał się prawomocny.
Najważniejszy z bandytów wciąż poszukiwany
Na ławie oskarżonych zabrakło Marcina K. Ze zgromadzonego materiału dowodowego, a przede wszystkim z zeznań oskarżonych wynika, że podczas całej akcji stał „na czatach” na pobliskim wzgórzu, ale to właśnie on był pomysłodawcą i organizatorem akcji. Zniknął jak kamfora tuż po tym, gdy podzielił się łupem ze wspólnikami. Dziś ma 27 lat (stąd poza zdjęciem przedstawiane są również symulacje komputerowe jego obecnego wyglądu).
Jest poszukiwany za zabójstwo na tle rabunkowym na podstawie listu gończego Prokuratury Rejonowej w Kartuzach oraz Europejskiego Nakazu Aresztowania. Prowadzący sprawę funkcjonariusze Komendy Wojewódzkiej Policji w Gdańsku podejrzewają, że K. może ukrywać się poza granicami kraju, najprawdopodobniej w Niemczech. Osoby, które mogłyby udzielić jakichkolwiek informacji pomocnych przy ustaleniu miejsca jego pobytu proszone są o kontakt z policją, choćby pod bezpłatnym anonimowym numerem telefonu Crime Stoppers 0 800 677 777.
- To, co się stało, miało bardzo duży wpływ na nas wszystkich, nasze życie bardzo się zmieniło. Ja już co prawda sobie życie ułożyłam, mam własną rodzinę, ale moja mama przez to wszystko bardzo chorowała, a 9-letni brat nie ma ojca, kto ma pomóc mojej mamie go wychować? - mówiła w materiale filmowym programu 997 córka Mirosława Meringa. - Wszyscy mamy nadzieję, że Kropidłowski odnajdzie się i powie, jak to naprawdę było i w jakim stopniu mój kuzyn był w to wszystko zamieszany.
Reklama
Apel o pomoc w znalezieniu prowodyra zbrodni
KASZUBY. Prowodyr wstrząsającej zbrodni wciąż nieuchwytny. Podczas całej akcji stał „na czatach” na pobliskim wzgórzu. Zniknął jak kamfora, gdy podzielił się łupem ze wspólnikami. Dziś ma 27 lat. Jest poszukiwany za zabójstwo na tle rabunkowym na podstawie listu gończego
- 20.02.2008 00:00 (aktualizacja 22.08.2023 01:19)
Reklama
Napisz komentarz
Komentarze