Msza w Niedzielę Miłosierdzia miała wyglądać inaczej. Miała być sprawowana za pomordowanych polskich oficerów w lesie katyńskim. Jednak kościół wypełnił się po brzegi przede wszystkim ze względu na tragiczne wydarzenie, jakie miało miejsce dzień wcześniej.
Poznać tajemnicę tragedii
- Wtedy przed 70 laty i wczoraj zginął kwiat polskiej inteligencji, dlatego gromadzimy się dziś na modlitwie. Modlitwa jest miejscem spotkania z nim, bo już się nie spotkamy. Niech ta nasza modlitwa będzie wyrazem troski o ich zbawienie, niech to nasze spotkanie modlitewne doda wiary i nadziei także nam, którzy nie potrafimy przeniknąć tajemnicy tej niespotykanej tragedii w historii ludzkości. Złożyli ofiarę ze swojego życia i to na grobach prawdziwych patriotów - powiedział podczas kazania ks. prałat Jan Żołnierkiewicz i przypomniał osobę Prezydenta Lecha Kaczyńskiego. - Ginie ten, który budował patriotyzm. Pamiętał o tych patriotach, o których już nikt nie pamiętał, choćby Walentynowicz, która również zginęła. Był głęboko wierzący. Codziennie w swojej kaplicy modlił się, uczestniczył we mszy i przyjmował Komunię św.
Jak przed pięciu laty
Tragedia w Smoleńsku przywołuje na myśl wydarzenie z 2 kwietnia 2005r., gdy cała Polska pogrążona była w żałobie tak, jak dziś.
- Pięć lat temu tłum na placu św. Piotra był pełen smutku, a oczy pełne łez tak jak wczoraj w Katyniu. Cóż z tego po pięciu latach, po śmierci papieża, my Polacy nie zmieniliśmy się, nie potrafiliśmy się zjednoczyć i przyjąć orędzia miłości. Dobry Bóg zażądał ogromnej ofiary z życia wspaniałych ludzi dla opamiętania nas wszystkich. Nie ma u Boga przypadków, bo Pan Bóg jest ponad czas i życie. Jezus przez krzyż dokonał ofiary, żebyśmy się opamiętali. Krzyż jest także demonstracją miłości Boga. Bóg umiera kochając swoich szyderców i wrogów. Trzeba czytać znaki. Podobnie oni złożyli ofiarę za swoją ojczyznę, za wzajemne poszanowanie, za solidarne życie. Oddali życie, aby wyrwać nas z kręgu naszej obłudnej logiki i mentalności, naszego egoizmu i niemożności prawdziwego kochania - mówił ks. prałat.
Zjednoczyć się w smutku
Chór mieszany „Lutnia” miał bardzo trudne zadanie, by opanować głos i wzruszenie, które chyba odczuwał każdy obecny w świątyni.
- Mieliśmy i tak dziś zaśpiewać, repertuar zmieniliśmy w ostatnim momencie. Myślałam, że nie podołamy temu, że nie damy rady tego udźwignąć, ale bardzo chcieliśmy być tu dzisiaj i włączyć się śpiewem w modlitwie. Spotkaliśmy się dwie godziny przed Mszą, przyznam, że też płakaliśmy. Jest to ogromna tragedia dla całej Polski i powinniśmy ją wszyscy opłakiwać i w tym smutku zjednoczyć się, żeby ta ofiara przyniosła owoc, choć jest za wysoka - opowiada Bożena Belcarz, dyrygent. Również osoby, które uczestniczyły w nabożeństwie, podkreślały, że czuły potrzebę, aby być w takiej chwili razem w kościele.
- Jest to ważna i smutna chwila,w której każdy powinien się zatrzymać i powinniśmy być w niej razem - dodaje Tomasz Kardasz.
- Dowiedzieliśmy się o tragedii podczas zawodów sportowych, nie chcieliśmy w to uwierzyć, to było duże zaskoczenie. Takie chwile dają do myślenia, trzeba łączyć się ze wszystkimi, nie można być obojętnym. Jest to moment, który zapamiętamy do końca życia. Kwiecień będzie już takim miesiącem wspomnień - mówią zgodnie harcerze z pocztu sztandarowego.
Reklama
Złożyli ofiarę ze swojego życia
MALBORK. W niedzielę o godz. 13 w kościele p. w. Matki Boskiej Nieustającej Pomocy została odprawiona Msza św. w intencji pomordowanych oficerów w Katyniu, do której dołączono modlitwy za tych, którzy polecieli złożyć im hołd, ale nigdy tego nie uczynią.
- 14.04.2010 00:00 (aktualizacja 15.08.2023 18:48)
Reklama
Napisz komentarz
Komentarze