- Jakiż wstyd byłby, gdyby na Starym Mieście, przy Trakcie Jana Pawła II, otwarto sklep ze zbiorami kolekcjonerskimi o nazwach „masakroza”, „diablo”, czy „lucifer” - oburzają się mieszkańcy Malborka To substancje psychoaktywne, dopalacze, pod przykrywką przedmiotów dla kolekcjonerów. Niedawno poinformowaliśmy magistrat o przygotowaniach do otwarcia punktu z tego typu akcesoriami w innej części miasta. Jeszcze sprawa nie przebrzmiała, a tu kolejna placówka oferująca produkty „do klasera”.
Okazało się, że firma, która przystąpiła do przetargu ogłoszonego przez Zakład Gospodarki Komunalnej i Mieszkaniowej w Malborku, ukryła prawdziwy profil swojej działalności, sugerując, że to działalność wysyłkowa dla kolekcjonerów.
- Wezwaliśmy firmę do opuszczenia pomieszczeń – zapewnia Władysław Krawczyk, prezes ZGKiM. - Wystosowaliśmy również pismo zrywające umowę dzierżawy.
Niestety, mimo zaangażowania władz miasta, nie udało się powstrzymać sprzedaży dopalaczy w innym miejscu. Problem w tym, że taka działalność nie jest prawnie zakazana. Substancje sprzedawane są bowiem jako... pamiątki dla kolekcjonerów. Jeszcze w maju władze obiecały zdecydowanie zająć się sprawą.
- Robiliśmy rozeznanie w tej sprawie – poinformował nas wówczas Jerzy Skonieczny, wiceburmistrz Malborka. - Budynek, w którym ma być sklep, nie jest naszą własnością, został sprzedany kilka lat temu. Podejmujemy kolejne działania, nie chcę tu mówić o szczegółach. W każdym razie podejmiemy wszelkie kroki, w ramach obowiązującego prawa, by nie dopuścić do sprzedaży dopalaczy w Malborku – obiecywał trzy tygodnie temu.
Dziś wiemy, że miastu raczej się nie udało, bo w sklepie można kupić mieszanki ziołowe – wyłącznie do klaserów!! Na opakowaniu takiego okazu czytamy: „(...) to kolejna nasza propozycja niepowtarzalnej mocy kolekcjonerskiej. Ponad godzinna przygoda, która momentalnie po włożeniu do klasera zabiera nas do krainy radości i ignorancji na wszystkie problemy świata. Jeśli lubisz być pozbawionym wszelkich zmartwień, jest to produkt dla Ciebie (...)”.
Mówiąc kolokwialnie, stwierdzenie, że substancje te są nie do spożycia, to jest pic na wodę, co potwierdzają specjaliści.
- Określenie, że są to zbiory kolekcjonerskie stanowi ewidentne obejście przepisów, które wymagałyby odpowiednich atestów oraz pozwoleń na dystrybucję tego typu produktów na terenie kraju – powiedział nam Dariusz Kostrzewa, lekarz i malborski radny. - Nie wyobrażam sobie, żeby ktoś faktycznie był kolekcjonerem substancji chemicznych. Kłopot polega na tym, że dostęp do preparatów psychoaktywnych zwanych „dopalaczami” nie jest w żaden sposób limitowany. Nie dysponujemy badaniami klinicznymi, które opisują szczegółowo wpływ tych substancji na organizm, zwłaszcza młodych ludzi. Skądinąd wiadomo, że w składzie tych produktów znajdują się substancje o działaniu analogicznym do kanabinolu, który stanowi główny składnik marihuany. Do malborskiego szpitala stosunkowo często trafiają osoby w stanie zatrucia różnymi substancjami. Niestety, nie wykluczam scenariusza, w którym liczba interwencji szpitalnych w przypadkach zatruć wzrośnie.
I choć na każdym opakowaniu takiego produktu kolekcjonerskiego jest napis „nie do spożycia dla ludzi”, powszechnie wiadomo, że właśnie spożyciu służą te substancje. Skąd taka nasza zaciekłość w walce z dopalaczami, skoro w większości krajów Europy są w sprzedaży? Ano choćby dlatego, że środki te nie są badane i nie do końca znamy ich działanie. Zażywanie tym bardziej więc może być ryzykowne i powodować uzależnienie.
- Dopalacze występują w postaciach tabletek, proszków i mieszanek ziołowych, które w swoim składzie mają nawet dziesięć różnych roślin. Mogą działać pobudzająco, euforyzująco i uspokajająco, ale w przypadku takiej mieszanki nie wiemy, jak zadziałają – mówi Joanna Żołdak, terapeuta uzależnień i szefowa Centrum Profilaktyki Uzależnień w Malborku. - To jest bardzo niebezpieczne – taki mix, w którym każda roślina zawiera składniki psychoaktywne. W połączeniu mogą dać niebezpieczny efekt i wpływ na organizm może być nieprzewidywalny w skutkach.
Reklama
Na trakcie malborskim bez dopalaczy - "pamiątek kolekcjonerskich"
MALBORK. Na malborskim Starym Mieście miał być sklep z dopalaczami. Były protesty mieszkańców. Jednakże taka działalność nie jest prawnie zakazana. Substancje sprzedawane są bowiem jako... pamiątki dla kolekcjonerów.
- 10.06.2010 00:00 (aktualizacja 16.08.2023 00:53)
Reklama
Napisz komentarz
Komentarze