Takiego opóźnienia w realizacji przebudowy dwóch ulic nikt się nie spodziewał. Pierwsza wersja przewidywała zakończenie prac na koniec listopada ubiegłego roku. Problemy trapiły firmę, która realizowała przedsięwzięcie, jeszcze zanim rozgościła się na placu budowy.
Nim w październiku zamknięte zostało skrzyżowanie ulic Mickiewicza i Konopnickiej, okazało się, że trzeba przygotować od nowa trasę objazdu.
- Projekt przygotowany był przez zewnętrzną firmę. Nie wiedzieliśmy, że zawarta w nim organizacja ruchu na czas przebudowy została zakwestionowana przez starostwo – tłumaczy Roman Milanowski, inżynier miasta.
Przez tych kilka rysunków, drogowcy mogli zająć swoje stanowiska dopiero w październiku. Potem było już tylko gorzej. Kiedy zaczęli kopać, natrafili na labirynt podziemnych sieci, które nijak się miały do dokumentacji, jaką dysponowali.
- Stan zinwentaryzowania urządzeń podziemnych w całym mieście jest bardzo różny. Zależy przede wszystkim od okresu prac, w którym były one prowadzone – mówi Milanowski. – Uzbrojenie zwykle jest dla wykonawców niespodzianką. Nie zawsze to, co znajduje się pod powierzchnią, jest dostępne nawet na dokumentach z Państwowego Zasobu Geodezyjnego i Kartograficznego.
W skrócie chodzi o to, że wszelkie kable i rury, które są zakopywane pod ziemią, rzadko są później nanoszone na mapy. W praktyce skutkuje to później poślizgami na budowach. Ale malborska ziemia kryje również inne tajemnice. Choćby niewybuchy. Tak było właśnie na tej budowie. Ktoś pamiętał, że w tym miejscu zakopana była amunicja, ale wiedział dokładnie gdzie. Wskazane miejsce przeszukała specjalistyczna firma. Nic nie znalazła, w przeciwieństwie do koparki, która natknęła się na pozostałości wojny. A więc wykonawca miał kolejny przestój, którego nie zdołał nadrobić przed atakiem zimy. Ta była w tym roku długa i mroźna. Więc przez wiele miesięcy nic się nie działo.
Kiedy wszystko było na dobrej drodze i do wykonania został ostatni odcinek, czyli mostek nad Kanałem Juranda, okazało się, że konstrukcja do niczego się nie nadaje. Jej wzmacnianie pochłonęło sporo betonu i… nerwów kierowców, którzy mieli dość wielomiesięcznego nadkładania drogi. Nic dziwnego, że gdy na mostku pojawił się asfalt, natychmiast zaczęli korzystać ze skrzyżowania, które przez dziesięć miesięcy było dla nich niedostępne.
- Od ubiegłej środy wszyscy jeździli tą trasą na odpowiedzialność wykonawcy. My przejęliśmy obiekt dopiero w poniedziałek – tłumaczy Milanowski.
Zmotoryzowani naprawdę musieli mieć naprawdę dość czekania.
- Kilka razy robili takie numery, że sami demontowali ogrodzenie i jeździli po chodniku – opowiada inżynier.
Jak zapewnia urzędnik, nic nie wskazuje na to, by w najbliższym czasie z jakiegoś powodu to bardzo ważne skrzyżowanie miało zostać zamknięte.
Reklama
Dziesięć miesięcy z objazdem
MALBORK. Malborska ziemia kryje różne tajemnice. Choćby niewybuchy. Tak było właśnie na tej budowie. Ktoś pamiętał, że w tym miejscu zakopana była amunicja, ale wiedział dokładnie gdzie. Wskazane miejsce przeszukała specjalistyczna firma. Poniedziałek to ostatni dzień, w którym drogowcy byli obecni na ulicy Mickiewicza i Konopnickiej. Odbył się odbiór inwestycji.
- 16.08.2010 00:00 (aktualizacja 16.08.2023 04:04)
Reklama
Napisz komentarz
Komentarze