- Gdyby nie postawa tej jednej osoby, to wszystko mogłoby się wydarzyć – mówi kom. Artur Mędrzycki, zastępca komendanta powiatowego policji w Malborku.
Natychmiast zareagowały wszystkie służby. Na ul. Słowackiego przyjechała też straż pożarna.
- Ratownik wyprowadził dziewczynkę przez okno – opowiada st. kpt. Janusz Leszczewski, rzecznik Komendy Powiatowej Państwowej Straży Pożarnej.
Dziewięciolatka była w dobrym stanie, lecz wystraszyła się całą sytuacją. Noc spędziła sama w mieszkaniu, w którym nie ma toalety. Jej dwaj starsi bracia nie nocowali w domu, bo nie mogli do niego wejść. Policja próbowała ustalić, gdzie przebywa 32-letnia matka dzieci. Znaleźli ją dopiero po czterech dniach w mieszkaniu koleżanki.
- Kiedy się dowiedziałam, co tu się działo, że była i straż i policja, to bałam się wrócić. Nie mogłabym patrzeć na to, jak zabierają dzieci - tłumaczy kobieta.
Jak opowiedziała nam matka dzieci, feralnego wieczoru dała najstarszemu synowi klucze, ale ten je zgubił.
- Pewnie gdyby nie hałasowali w kuchni, to nikt by nie wzywał policji. Wiedzieli gdzie jestem i mogli po mnie przyjść lub poprosić sąsiada, żeby pomógł im z zamkiem – mówi. - Dałam synowi klucze i poprosiłam, żeby poszli na Osiedle Południe, do znajomych.
Jak się dowiedzieliśmy, Miejski Ośrodek Pomocy Społecznej przez cały czas trzymał rękę na pulsie.
- Pracownik socjalny był u tej rodziny aż trzy razy w tym tygodniu, w którym miała miejsce ta sytuacja. Była prowadzona praca socjalna z matką, pracownik odbył z nią wiele rozmów, mających na celu przede wszystkim uwrażliwienie matki na dzieci, aby chodziły do szkoły – tłumaczy Jacek Wojtuszkiewicz, dyrektor MOPS w Malborku.
- Robią ze mnie pijaczkę, a ja nie piję nałogowo. Owszem, zdarzało mi się wcześniej zamknąć dzieci, bo są na tyle duże, że mogą zostać same, kiedy ja miałam do załatwienia sprawy lub chciałam zrobić zakupy – twierdzi kobieta. - Przecież teraz też nie wyszłam, żeby pić, tylko miałam ważną sprawę. Osoba, która zadzwoniła na policję tylko chciała mi zrobić na złość.
Dziewczynka została umieszczona w pogotowiu rodzinnym, zaś jej dwaj bracia przebywają w Ośrodku Wsparcia Rodziny i Dziecka „Na Skarpie”. Z informacji, jakie przekazała nam matka wynika, że dzieci nie chcą być w tych placówkach.
- Mają swój dom. Najstarszy syn to nawet ucieka z domu dziecka, bo mówi, że tam nie chce być. Nawet nie wiem, gdzie jest teraz. Nie wiem, kiedy oddadzą mi dzieci – załamuje ręce.
Kobieta ma już ograniczone prawa rodzicielskie, teraz o tym, czy zostanie ich zupełnie pozbawiona, zdecyduje Sąd Rodzinny.
- Wystosowaliśmy do sądu pismo i to sąd zdecyduje co dalej – dodaje Jacek Wojtuszkiewicz.
Reklama
Matka zostawiła dzieci bez opieki
MALBORK. Mieszkaniec budynku socjalnego przy ul. Słowackiego powiadomił policję, że w jednym z mieszkań jest zamknięte dziecko. Sygnał potwierdził się. Na miejsce przyjechała policja i straż pożarna.
- 23.09.2010 00:00 (aktualizacja 16.08.2023 07:36)
Reklama
Napisz komentarz
Komentarze