- Jesteśmy w szoku – mówią zgodnie zarówno rodzice przedszkolaków, jak i pracownicy przeznaczonych do likwidacji placówek, czyli przedszkoli nr 2, 8, 10 i 13.
- Do tej pory podczas przymiarek do przekształceń nasze przedszkole nie było brane pod uwagę ze względu na integracyjny charakter – mówią pracownice „trzynastki”.
- To straszna wiadomość – przyznaje Jolanta Truszczyńska, dyrektorka Przedszkola nr 10. - Praca nam nie idzie. Rodzice pytają o karty na kolejny rok szkolny, nie wiem co im odpowiadać. Moim zdaniem zmiany odczują wszyscy. My stracimy pracę, a mieszkańcy poczują to w kieszeniach.
W praktyce za pobyt dziecka w przedszkolu samorządowym płaci się ok. 220 zł. W niepublicznym mniej więcej o 100 zł więcej. Ale to może się zmienić, bo dotacja dla prywatnych placówek będzie naliczana na podstawie kosztów utrzymania dziecka w Przedszkolu nr 5. A tam, jak się okazuje, jest najtaniej.
Najgorsze, że zamiaru likwidacji, która może nastąpić już 31 sierpnia, nikt oficjalnie ogłosił. Jako pierwsi dowiedzieli się o przymiarkach do cięcia kosztów radni. Też nie kryją zaskoczenia.
- Nie spotkałem ani jednej osoby, która byłaby przychylnie nastawiona do tego pomysłu – usłyszeliśmy od radnego Krzysztofa Grylaka, który na własną rękę rozpoczął konsultacje z mieszkańcami.
O pilne spotkanie z burmistrzem wystąpiły zgodnie organizacje związkowe działające w oświacie. Na rozmowę z włodarzem umówiły się również dyrektorki przedszkoli. Chcą wiedzieć, co ich czeka. Rodzice zamierzają zbierać podpisy i protestować przeciwko planowanym rozwiązaniom.
Zamiar likwidacji czterech przedszkoli będzie dyskutowany podczas czwartkowej sesji Rady Miasta. Jeśli większość ten plan poprze, władze miasta poproszą o opinię kuratora oświaty. Dopiero później zapadnie ostateczna decyzja o przekształceniach.
Komisja oświaty o przekształceniach
Resortowa komisja Rady Miasta dyskutowała w ubiegłym tygodniu o planach dotyczących prywatyzacji czterech publicznych przedszkoli. Samorządowcy byli zaskoczeni skalą zmian.
Projekty uchwał o zamiarze likwidacji przedszkoli nr 2, 8, 10 i 13, czyli czterech spośród pięciu publicznych placówek, dotarły do rąk radnych w przeddzień planowanego spotkania Komisji Oświaty, Kultury i Sportu Rady Miasta Malborka.
- Otrzymałem materiały na niecałe 24 godziny przed posiedzeniem. To chyba kpiny – mówił radny Marek Charzewski (SLD) i zaproponował zwołanie dodatkowego posiedzenia w późniejszym terminie.
- Nie zdołałem przeprowadzić jakichkolwiek konsultacji społecznych i nie chcę się w sposób rozstrzygający wypowiadać – wtórował radny Krzysztof Grylak (PiS).
Radny Józef Barnaś (PO) namawiał, by dyskusja jednak się odbyła.
- Lepiej przed rozmową mieć pełen zeszyt założeń – przekonywał.
- Uważam, że sprawa jest ważna z punktu widzenia finansów miasta – dodał wiceburmistrz Jerzy Skonieczny.
- Nie mam żadnej wiedzy, więc nie będę zabierał głosu – zapowiedział radny Charzewski, który cały czas krytykował termin wprowadzenia tak ważkich tematów w ostatniej chwili. - Dawanie potajemnie takich projektów uchwał jest nieporozumieniem. Nie jest to uchwała „w sprawie zwalczania stonki ziemniaczanej”, jak mówił profesor Balcerowicz.
- Na pewno materiały mogłyby być szybciej. Ale gdzie dyskutować nad takimi tematami, jak nie tutaj, w komisji? - mówił radny Jacek Markowski (PO), szef komisji oświaty.
Ostatecznie jednak wniosek by odłożyć debatę na inny termin przepadł. Poparło go pięcioro radnych, sześcioro było przeciwnych.
- Temat przedszkoli rozważany jest od lat, nie tylko w ostatnich dniach – przekonywał Janusz Biskupski, naczelnik Wydziału Oświaty, Kultury i Sportu w Urzędzie Miasta Malborka. - Wiele lat temu pięć przedszkoli zostało zlikwidowanych i w ich miejsce powstały placówki niepubliczne. Działają one pod nadzorem kuratora oświaty i ocena jest bardzo wysoka. To dało nam przeświadczenie, że kolejne możemy poddać przekształceniom. Ważne jest to, że obiekty nadal będą wykorzystane do celów przedszkolnych. Nikt nie ma zamiaru ograniczać liczby miejsc przedszkolnych w mieście. Ich liczba się nie zmniejszy. Ale teraz finansujemy przedszkola w 100 proc. z budżetu miasta. Propozycja będzie skutkowała dodatkowymi wydatkami na odprawy dla zwalnianych pracowników. Ale w następnych latach będą oszczędności, bo dotacja dla przedszkola niepublicznego wynosi 75 proc. kosztów utrzymania jednego dziecka w placówce publicznej. Czyli utrzymamy tę samą liczbę miejsc dla dzieci, ale mniejszym kosztem.
- Mówimy o cięciach kosztów, ale przedszkole to żywy organizm składający się z dzieci, rodziców, nauczycieli. Zmiana wpłynie na opłaty, czyli to rodzice będą ponosić jej koszty – zauważyła radna Beata Komoszyńska (Nasz Malbork 2010).
- Wówczas, gdy z kłopotami przedszkola były przekształcane po raz pierwszy, rodzice mieli wybór – przypomniał radny Leszek Witkiewicz (SLD). - Podjąć działania może i trzeba, ale to problem, do którego trzeba się przygotować. Rozmawiać z kierownictwem, rozmawiać z rodzicami, by nie narobić społecznego niepokoju.
- Skąd taki pośpiech? Dlaczego bez mała wszystkie? Nie wiem czemu na początku kadencji wchodzimy w takie rozstrzygnięcia. Wszyscy wiemy, że w momencie przekształcania przestaje obowiązywać karta nauczyciela, wchodzi kodeks pracy. Czy da się szansę na prowadzenie działalności dyrektorkom likwidowanych przedszkoli? Dzisiaj one tego nie wiedzą. Jest zachwyt przedszkolami niepublicznymi, że oferują szeroki wachlarz zajęć. Ale za dodatkowymi opłatami – stwierdziła radna Teresa Zdanowicz (SLD).
- Gdyby nie to, że długo funkcjonują przedszkola niepubliczne, dylematy byłyby większe. Nie można jednak demonizować, nie ma wielkiej kary dla dzieci, że trafią do niepublicznych przedszkoli. Jeśli pojawią się kolejne placówki, wtedy będą zabiegać o dzieci ceną. Nie mam obaw, a zmiany są nieodzowne – tłumaczył radnym wiceburmistrz Jerzy Skonieczny.
Zamiar szalony
Z takim założeniem nie zgodził się radny Grylak:
- Nie musi być prawdą to, że jeśli się coś urynkowi, to będzie taniej. Skoro nie mamy kryzysu demograficznego, to nie ma też potrzeby w takim trybie decydować o likwidacji publicznych placówek. Moim zdaniem jest to zamiar szalony.
Zwiększenie liczby prywatnych przedszkoli podniesie ich konkurencyjność. Tak mniemam, patrząc z perspektywy osoby prowadzącej działalność gospodarczą – bronił planu przekształceń Jacek Markowski.
Radna Beata Komoszyńska zapytała, dlaczego prywatyzacją objęte zostało również Przedszkole nr 13, które ma status placówki integracyjnej.
- To przedszkole jest integracyjne z nazwy i działań, ale nie w takim zakresie, jak myślimy – odpowiedział naczelnik Biskupski. - Jest dwoje lub troje dzieci niepełnosprawnych, ale takie są też w innych przedszkolach. Praktycznie każda placówka musi przyjąć takie dziecko, tym bardziej, że odchodzi się już od nazy „integracyjne”. Bardzo cenimy kadrę z Przedszkola nr 13, która się wyspecjalizowała. Dzisiaj to może być atut w poszukiwaniu pracy.
W głosowaniu nad opinią w sprawie zamiaru likwidacji czterech przedszkoli głosowało dziewięcioro radnych. Troje – Beata Komoszyńska, Teresa Zdanowicz i Krzysztof Grylak byli przeciwni, pozostali zaakceptowali zmiany.
Chcemy zachować liczbę miejsc
Na pytania dotyczące pomysłu przekształcenia przedszkoli publicznych w niepubliczne odpowiada Jerzy Skonieczny, wiceburmistrz Malborka.
- Dlaczego zamiar likwidacji przedszkoli został ujawniony tak późno? Czy publicznej dyskusji na ten temat nie można było rozpocząć z kilkumiesięcznym wyprzedzeniem, np. na początku roku szkolnego, uprzedzając tym samym nieprzychylne reakcje?
- Zamiar zmian łączy się z nową kadencją Rady Miasta. To radni tej kadencji podejmą strategiczne decyzje w sprawie zasad działania przedszkoli i nie tylko. Żeby wyjść do środowisk, których zmiany będą dotyczyć z propozycjami należy poznać w tej sprawie stanowisko Rady Miasta. Dwa lata temu spotykałem się osobiście z przedstawicielami dwóch przedszkoli, które obecnie są przewidziane do przekształcenia – bo trzeba podkreślić, że termin „likwidacja” odnosi się do faktu, iż nie będą one funkcjonować w formie dotychczasowej, czyli takiej, że organem założycielskim dla tych przedszkoli jest miasto, natomiast nadal chcemy zachować liczbę miejsc w tych przedszkolach. Malbork należy do tych chlubnych przypadków na terenie Pomorza, gdzie procent dzieci uczęszczających do przedszkoli jest bardzo wysoki i zostaną w tych miejscach utworzone przedszkola niepubliczne. Podczas wspomnianych rozmów z przedstawicielami przedszkoli mówiłem natomiast o tym, że takie kroki wcześniej czy później zostaną podjęte. Jest nowa rada, nowo wybrani radni, który powinni zająć swoje stanowisko w tej sprawie.
- Co zdecydowało o tym, że procesowi przekształcenia nie zostanie poddane akurat Przedszkole nr 5? Wiadomo, że choć jedna placówka musi pozostać samorządowa, by być podstawą do rozliczeń z prywatnymi podmiotami. Jednak jakie przesłanki zdecydowały o wyborze tego konkretnego przedszkola? Czy fakt, że w uchwalonym miejscowym planie zagospodarowania przestrzennego docelowo działka przeznaczona jest pod inną działalność? Czy chodzi raczej o koszty, jakie samorząd ponosi na utrzymanie tej placówki? Zarówno z ubiegłorocznego budżetu, jak i z projektu uchwały budżetowej na 2011 r. wynika, że przedszkole to ma dość wysokie dochody i w związku z tym – relatywnie niższe są wydatki na jego utrzymanie. A więc na tej podstawie wyliczona zostanie stawka, jaką samorząd będzie przekazywał wszystkim niepublicznym podmiotom. Wszystkim, a więc również tym, które już funkcjonują w mieście. Z punktu widzenia interesów gminy, jest to dobre rozwiązanie, bo przynieść może dodatkowe oszczędności. Ale jednocześnie może to oznaczać, że prowadzący działalność podwyższą opłaty za przedszkola. Czyli sięgną głębiej do kieszeni rodziców.
- Jak słusznie zauważono samorząd mając jedno swoje przedszkole będzie miał ułatwioną podstawę do naliczania dotacji dla przedszkoli niepublicznych. Prawdą jest również, że koszty funkcjonowania tego przedszkola są najniższe, co jest również bardzo ważne. Nie obawiam się tezy postawionej w pytaniu, że przedszkola sięgną do kieszeni rodziców, ponieważ powstaną cztery przedszkola niepubliczne i będą one działać na naszym rynku na zasadach konkurencji – wszyscy będą zabiegać o to, żeby to właśnie do ich przedszkola uczęszczały dzieci. Można zabiegać o to w różny sposób, np. tworząc nową, bogatszą ofertę dodatkowych zajęć, jak również obniżając ceny korzystania z usług tych placówek i uważam, że w tym właśnie kierunku to pójdzie, a nie odwrotnie.
- Jaki jest dalszy scenariusz, zakładając, że Rada Miasta zaakceptuje uchwały o zamiarze likwidacji? W jaki sposób wyłonione zostaną podmioty, które mają kontynuować działalność przedszkoli już jako placówek niepublicznych? Czy będzie to przetarg, konkurs ofert? Co wówczas zdecyduje o wyborze konkretnego podmiotu? Czy może pierwszeństwo będą miały dyrektorki przedszkoli wytypowanych do likwidacji? Takie rozwiązanie zastosowano w latach 90., gdy samorząd po raz pierwszy zdecydował się na reorganizację sieci przedszkolnej.
- Rozważane są dwie wersje, przetarg lub konkurs ofert. Ostateczna decyzja zapadnie po przyjęciu przez Radę Miasta projektowanych uchwał. Osobiście uważam, że najlepszym rozwiązaniem jest przetarg skierowany do chętnych osób bez ograniczeń, z jednym zastrzeżeniem, że przynajmniej przez pięć lat w placówce musi być prowadzona działalność przedszkolna. Jest też inny pogląd, myślę jednak, że to wypracujemy sobie podczas spotkań z dyrektorami poszczególnych placówek, żeby te przetargi ograniczyć, tak jak Rada Miasta zrobiła to kilkanaście lat temu.
- Czy podmioty, które zdecydują się na kontynuowanie działalności w zlikwidowanych przedszkolach, będą musiały płacić za korzystanie z miejskich nieruchomości? Czy w przyszłości mogłyby je kupić w trybie bezprzetargowym?
- Ideą tego planu jest to, żeby obiekty, które są w złym stanie technicznym trafiły do rąk prywatnych. W rozmowach z przedstawicielami przedszkoli prywatnych, które przez pewien czas były dzierżawione, poruszana była ta kwestia. Mówiono m.in. o tym, że nie można przeprowadzić jakiś projektów inwestycyjnych, z uwagi na to, że nie ma zabezpieczenia w postaci choćby nieruchomości. Dlatego też m.in. Rada Miasta w poprzedniej kadencji zgodziła się na sprzedaż tych budynków osobom, które przedszkola użytkowały. Jestem zdania, że powinniśmy te budynki sprzedać. Czy zrobić to od razu, czy np. za rok, kiedy zobaczymy, jak to wszystko będzie funkcjonować, to już jest sprawa do zastanowienia.
Reklama
Huczy o likwidacji publicznych przedszkoli - "kontrowersyjne zamiary" władzy lokalnej
MALBORK. Jesteśmy w szoku – mówią rodzice przedszkolaków i pracownicy przeznaczonych do likwidacji placówek. Cztery z pięciu samorządowych przedszkoli miałoby zostać przekształconych w niepubliczne placówki. Informacja zbulwersowała rodziców i nauczycieli.
- 11.02.2011 10:00 (aktualizacja 16.08.2023 20:22)
Reklama
Napisz komentarz
Komentarze