To już koniec spekulacji. Gdański oddział Instytutu Pamięci Narodowej ustalił, że szczątki należą do cywili pochodzenia niemieckiego. Zostały zbite lub zmarły w czasie działań wojennych na wybrzeżu w lutym i marcu 1945 r. Ten grób, na który natrafili pracownicy podczas rozbiórki budynku przy ul. Piastowskiej jesienią ubiegłego roku, jest największą mogiłą, jaką odkryto w naszym regionie. Jednak prowadzący śledztwo zaprzeczają, by spoczęły w nim ofiary mordu.
- Stwierdziliśmy to na podstawie oględzin szczątków, oględzin miejsca pochówku. Przesłuchaliśmy także kilkudziesięciu świadków i przejrzeliśmy zachowane dokumenty. Na 99,9 proc. przy ul. Solnej w Malborku pochowani zostały przypadkowe niemieckie ofiary wojny – twierdzi prokurator Maciej Schulz, naczelnik Oddziałowej Komisji Ścigania Zbrodni przeciwko Narodowi Polskiemu w gdańskim Instytucie Pamięci Narodowej.
Tę pewność potwierdza liczba kobiet i dzieci, często bardzo małych, które zostały pochowane w masowej mogile. Wśród 2120 osób doliczono się 1001 kobiet, 377 dzieci i 381 mężczyzn. W przypadku reszty wykopanych szczątków nie udało się ustalić wieku ani płci. W postępowaniu ustalono, że malborski grób powstał między połową marca a kwietniem 1945 r., czyli jeszcze zanim władzę w mieście objęła polska administracja. To ma tłumaczyć, dlaczego przez kilkadziesiąt lat nikt nie wiedział o takiej liczbie pochowanych. Według prowadzących śledztwo, mogli to robić żołnierze niemieccy, których później wywieziono w głąb Związku Radzieckiego. - W relacjach wielu osób pojawiły się informacje, że miasto w tym czasie było wręcz usłane trupami – mówi prokurator Maciej Schulz. - Zwłoki były rozbierane, bo obawiano się w tym czasie tyfusu, dlatego ubrania palono.
Wśród pośpiesznie pochowanych, ułożonych warstwami, jedna na drugiej, mogli być zarówno dawni mieszkańcy Malborka, jak i zmierzający w stronę Niemiec uchodźcy z Prus Wschodnich. Być może dlatego w zbiorowym grobie pochowano też zwierzęta, nie tylko padłe, ale także te, jak mówi prokurator, którymi żywiły się w tym czasie ofiary. Niewiele było natomiast przedmiotów, które mogłyby wskazywać pochodzenie pochowanych. Natrafiono na kilka łusek, swastykę, kilka przerdzewiałych niemieckich hełmów, szkła dziecięcych okularków.
Dlatego IPN nie ma wątpliwości co do narodowości pochowanych w Malborku. Co prawda, jak zastrzegł prokurator Schulz, w grobie mogli spocząć również przymusowi robotnicy, nikt tego nie wyklucza, jednak w większości to ludność niemieckiego pochodzenia. Wiadomo już, że wszystkie szczątki trafią na cmentarz w Glinnej koło Szczecina.
Tajemnica masowej mogiły w Malborku rozwiązana?
MALBORK. Znamy ustalenia śledztwa Instytutu Pamięci Narodowej. Na podstawie oględzin szczątków, zeznań kilkudziesięciu świadków i przekopanych archiwów, najprawdopodobniej w zbiorowym grobie pochowani byli dawni mieszkańcy Malborka i uchodźcy z Prus Wschodnich. Ich szczątki trafią na cmentarz niemieckich ofiar wojny w Glinnej koło Szczecina.
- 30.06.2009 00:00 (aktualizacja 15.08.2023 01:12)
Napisz komentarz
Komentarze