Za magistratem, w okolicach wielkiego napisu-loga "Malbork", który ma być wizytówkę miasta, znajduje się coś w rodzaju studni. To prostopadłościan z dwoma prostokątnymi otworami, które od pewnego czasu nie są zabezpieczone. W środku jest jakaś mazista ciecz. Dowiedzieliśmy się o tym od nastoletniego chłopaka. Do dziury wpadł jego pies, bo prowadzący go chłopak nie zdawał sobie sprawy, że nie ma tam żadnego zabezpieczenia.
– Pies śmierdział potem jak nieboskie stworzenie. Ale jeśli wpadnie tam dziecko? Albo nawet dorosły? Nie mam pojęcia, czy jest tam głęboko – mówi młodzieniec. - Warto jednak przestrzec przed tym miejscem innych.
Ale prócz zagrożenia, jest jeszcze walor estetyczny. Co sprytniejsi mieszkańcy potraktowali studnię jak kosz na śmieci. Poza tym, niezidentyfikowana substancja wycieka na zewnątrz, widać ją w rosnącej trawie. Niewykluczone więc, że ciecz przedostaje się do Nogatu.
Poprosiliśmy więc magistrat o przyjrzenie się tej sprawie. Okazało się, że studnia miała metalowe pokrywy, które zniknęły w niewyjaśnionych okolicznościach.
- Problem będzie wkrótce rozwiązany – zapewnia Jerzy Skonieczny, wiceburmistrz Malborka. - Prawdopodobnie zabezpieczymy to jednak jakąś klapą betonową, ponieważ, mimo że jest to miejsce podświetlone, poprzednie zabezpieczenia zostały skradzione przez „złomiarzy”.
Reklama
Pies wpadł do niezabezpieczonej studni pod oknami magistratu
MALBORK. Nad Nogatem, tuż przy budynku Urzędu Miasta, lepiej nie spacerować po skarpie. Przekonał się o tym nastolatek, którego pupil wpadł do śmierdzącej mazi znajdującej się w niezabezpieczonej betonowej studni.
- 01.09.2009 00:00 (aktualizacja 15.08.2023 06:57)
Reklama
Napisz komentarz
Komentarze