Wspomnienia z pielgrzymki
Za malborską grupą Pomezania kolejna pielgrzymka na Jasną Górę.
Spotkanie w gronie towarzyszy wspólnego marszu do obrazu Jasnogórskiej Pani było bardzo sympatyczne. Po trudach pielgrzymowania przyszedł moment, by wzajemnie sobie podziękować za spędzony razem czas, za otuchę jaką otaczano się wzajemnie. Dużą część grupy stanowili ludzie młodzi, a spośród nich wielu pierwszy raz wyruszyło na pielgrzymkę pieszą. Niektórzy zdecydowali się na dołączenie do grupy Pomazania pod wpływem kolegów.
- Idzie się z dużą grupą, poznaje się wielu ludzi i samo przebywanie z nimi daje dużo radości - powiedział Jędrzej Jackiewicz. - Byłem po raz pierwszy na pielgrzymce i sporo osób, które były też po raz pierwszy mówi, że jeśli nic nie stanie na przeszkodzie, to za rok także pójdą. Najbardziej dokuczało zmęczenie, bo mało spaliśmy. Zanim wyszliśmy miałem wiele obaw, jak to będzie, jakie będą warunki tam, gdzie będziemy spać, bo spaliśmy w domach u ludzi, którzy nas przyjęli i w salach gimnastycznych w szkołach.
Opowiada Bartek Grzywiński:
- Byłem szósty raz na pielgrzymce. Jak się nie jest w tej grupie i się tego samemu nie przeżyje, to ciężko jest zrozumieć niektóre sytuacje. Marsz bez intencji nie ma sensu, intencja jest motorem, który dodaje sił i sprawia, że można iść dalej. Jeżeli swój trud ofiarujemy za coś, to zawsze dodaje to sił. Są takie momenty, gdy bardzo dokuczał ból fizyczny, wiadomo, że każdy ma inny organizm, więc też inaczej odczuwał ten marsz. Wtedy modlisz się o siłę i właśnie wtedy przypomina się w jakiej intencji się pielgrzymuje. Uważam, że był to najlepszy czas w całym okresie wakacyjnym. Pielgrzymka to jest coś, czego owoce odkrywa się po czasie i dopiero z perspektywy czasu można je ocenić. To też ma duży wpływ na to, że chce się iść w kolejnym roku. To są dwa tygodnie rekolekcji w drodze, w trakcie których uczymy się otwartości na drugiego człowieka. Po czasie opadają wszystkie maski i pozory, człowiek nie ma siły udawać i jest takim, jakim jest w rzeczywistości. Żadne słowa zachęty nie działają tak, jak to gdy samemu się to przeżyje. Koledzy też mi nie chcieli wierzyć, że jest tak, jak im opowiadam. Mówiłem im jak nas przyjmują ludzie, że czujemy się jak długo wyczekiwani goście. Ks. Piotr, nasz przewodnik, jest bardzo otwarty na drugiego człowieka, przez cały czas podtrzymywał nas na duchu. Jest to człowiek niesamowitej wiary i pokory. Jest kapłanem, ale dla innych pozostaje bratem, czas pielgrzymki był dla niego również czasem służby. Służył swoją pomocą, gdy widział, że ktoś przeżywa kryzys.
Owoce odkrywa się po czasie – opadają maski i pozory
MALBORK. Zanim wyszliśmy miałem wiele obaw, jak to będzie, jakie będą warunki tam, gdzie będziemy spać, bo spaliśmy w domach u ludzi, którzy nas przyjęli i w salach gimnastycznych w szkołach. Marsz nie zawsze był przyjemny. Są takie momenty, gdy bardzo dokucza ból fizyczny.
- 09.09.2009 00:00 (aktualizacja 15.08.2023 08:29)
Reklama
Napisz komentarz
Komentarze